Thad Beaumont jest poczytnym pisarzem, który pracuje również na uczelni; szczęśliwym mężem oraz ojcem kilkumiesięcznych bliźniąt. Jego życie wydaje się pasmem sukcesów zarówno jeśli chodzi o rodzinę, jak i karierę, a jednak mężczyznę nieco uwiera fakt, że czytelnicy dużo chętniej sięgają po książki wydane pod pseudonimem niż te sygnowane jego prawdziwym imieniem i nazwiskiem. Jako George Stark pisze krwawe kryminały, których głównym bohaterem jest okrutny morderca, jako Thad Beaumont został nominowany do National Book Award i okrzyknięty nadzieją amerykańskiej literatury. Tylko garstka ludzi wie, że Beaumont i Stark to ta sama osoba. Kiedy pewien szantażysta zwraca się do bohatera z informacją, że odkrył jego sekret i chce pieniędzy w zamian za milczenie, Thad postanawia publicznie ogłosić, że pisał również pod pseudonimem. Odbywa się fikcyjny pogrzeb nieistniejącego Starka, który zostaje prześmiewczo zrelacjonowany przez tygodnik People. Pisarz oddycha z ulgą, ciesząc się, że skończył z krwawą serią i raz na zawsze pożegnał drugą tożsamość. Jednak radość nie trwa długo, ponieważ ludzie z jego otoczenia padają ofiarą brutalnych morderstw, a wszystkie ślady wskazują na Thada jako winnego tych zbrodni.
Ostatnio nie mam szczęścia do książek Kinga. Przeczytany w tym roku Worek kości okazał się dużym rozczarowaniem, a tytuły takie jak Komórka, Gra Geralda czy Ręka mistrza zapamiętałam jako średnie lub po prostu dobre, ale bez tego czegoś, co zelektryzowało mnie w trakcie lektury Lśnienia, Cmętarza zwieżąt czy Misery. Miałam nadzieję, że Mroczna połowa przełamie tę kiepską passę i znów będę mogła zachwycić się powieścią mistrza horroru, ale tak się nie stało. To nie jest zła książka, od razu zaznaczę, że warto ją poznać, ale nie jest też tak genialna jak te wymienione wcześniej. Na pewno podobało mi się to, że po raz kolejny główny bohater jest pisarzem. Lubię ten powtarzający się u Kinga motyw, ponieważ ciekawią mnie opisane zmagania z brakiem weny, blokadą twórczą lub przeciwnie – szalone okresy pracy, kiedy pisarz zatraca się w swym dziele. Poza tym u Kinga prawie nigdy te problemy z pisaniem nie są zwyczajne, bo gdzieś jest w tym wszystkim jakieś drugie dno w postaci mrocznych sił oddziałujących na bohatera. W tej książce mamy do czynienia z taką sytuacją i jak zawsze z dużym zainteresowaniem śledziłam ten wątek.
Jest też charakterystyczne dla autora gawędziarstwo, które momentami mnie drażniło, ponieważ odwracało uwagę od fabuły. Umówmy się, intryga nie jest zbyt skomplikowana, raczej od początku wiadomo, kto jest odpowiedzialny za morderstwa osób związanych z Thadem. Zatem kiedy widziałam, że pewne fragmenty są na siłę rozciągane, a dialogi trwają przez kilkanaście stron, trudno było mi zachować skupienie, że o napięciu nie wspomnę. Na szczęście pojawiają się też ciekawe, dobre rozdziały angażujące odbiorcę i zachęcające do czytania bez robienia dłuższych przerw. Część akcji rozgrywa się w Castle Rock, więc pojawiają się bohaterowie znani z innych powieści oraz nawiązania do różnych wydarzeń, ale przyznam, że mnie to nieszczególnie pasjonuje. Uważam, że to fajny zabieg, jednak sama nie orientuję się zbyt dobrze w tym uniwersum i nie przykładam wielkiej wagi do tego, że pewne postaci pojawiają się też w innych książkach. Być może gdybym czytała zgodnie z chronologią wydarzeń mających miejsce w Castle Rock, byłoby inaczej. Niemniej jeśli lubicie historie osadzone w tym fikcyjnym miasteczku to Mroczna połowa może się wam spodobać.
W kwestii grozy szału nie ma. Jest przyzwoicie, ale nie czułam wielkiego niepokoju w trakcie lektury. Już szybciej obrzydzenie, bo tym razem autor nie szczędzi dość makabrycznych opisów i kilku scen gore, zwłaszcza na końcu jest sporo takich momentów. Myślę też, że warto uprzedzić, że jeśli macie silny lęk przed ptakami to może lepiej darujcie sobie tę książkę. Wprawdzie makabrycznie robi się dopiero w finale, ale ptaki przewijają się przez całą historię. Polubiłam głównego bohatera i kibicowałam mu w walce ze złem, mając nadzieje, że uda mu się ocalić wszystko, co dla niego ważne. Spodziewałam się, że Mroczna połowa będzie bardziej… mroczna, ale mimo wszystko raczej dobrze zapamiętam tę powieść. Bez fajerwerków, bez zachwytu, ale jako niezłą lekturę na kilka wolnych wieczorów. Zastanawiam się tylko czy już „wyrosłam” z książek Kinga, czy po prostu te najlepsze już przeczytałam, bo coraz trudniej znaleźć wśród jego twórczości opowieść, która pozytywnie zapadnie mi w pamięć na długo.
Ocena: 4 / 6
Obejrzałam sobie trailer i... ech, strasznie czuć krindżowość horrorów z lat 90. ;) Może kiedyś odświeżę sobie książkę, ale do ekranizacji raczej nie wrócę. Książka, z tego co pamiętam, podobała mi się. Ale może jest coś na rzeczy z tym, że to se ne vrati i dziś już się patrzy na dzieła Króla inaczej. Ciekawe, co będę sądzić o "Miasteczku Salem", kiedy zrobię sobie reread :)
OdpowiedzUsuńO ekranizacji nawet nie myślałam i chyba dobrze robię :) Tak, przy tej książce taka smutna refleksja mnie naszła, że to, czym zachwyciłam się mając 18 lat już mnie teraz nie zachwyca... I obawiam się, że już żadna powieść Kinga nie zrobi na mnie takiego wrażenia jak bym chciała.
UsuńHm... Chciałam napisać, że może jeszcze czymś Cię (nas) zaskoczy. Potem, że może to by była jakaś starsza książka. A na koniec doszłam do wniosku, że jeśli problemem byłaby inna, dojrzalsza perspektywa, to jednak nawet starsza książka mogłaby nie pomóc. Bo to po prostu już nie to.
UsuńNiestety masz rację, też doszłam do tego wniosku. Po latach jednak gust czytelniczy się zmienia i tutaj już może być tak, że nic nas nie zaskoczy.
UsuńMam dość ambiwalentne podejście do twórczości Kinga, bo jedne jego książki przypadają mi do gustu, a inne już niekoniecznie. Tej jeszcze nie miałam okazji czytać i jeszcze nie wiem czy po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńKto wie, może teraz szukasz czegoś innego w książkach niż kiedyś? :) Pamiętam, że mi bardziej podobała się "Mroczna połowa", ale podobnie było z "Workiem kości", który nie przypadł Ci do gustu :)) W kwestii Kinga chyba mamy więc mniej zbieżne odczucia niż w przypadku innych książek :)
OdpowiedzUsuńMożliwe, że tak jest, ale aż mi smutno na tę myśl, bo dalej będę tego Kinga czytać i chciałabym nadal czerpać dużą przyjemność z lektury. Faktycznie, w odbiorze jego książek trochę się różnimy :)
Usuń