Majówkę spędziłam z książką jednego z moich ulubionych pisarzy, ale nie będę owijać w bawełnę i przyznam od razu, że jestem nią lekko rozczarowana. Sięgając po Grę Geralda miałam bardzo nikłe pojęcie o fabule, ponieważ unikam czytania opisów na okładkach. Jakimś cudem udało mi się nie złapać żadnych spoilerów, więc rozpoczynając lekturę wiedziałam tylko, że historia dotyczy kobiety, która zostaje przykuta do łóżka kajdankami i musi stoczyć prawdziwą walkę o przetrwanie. Na tej podstawie wyobrażałam sobie, że powieść będzie przypominać Misery – doskonały, fenomenalnie napisany horror psychologiczny, w którym najbardziej przerażającym potworem jest człowiek owładnięty obsesją. Niestety Gra Geralda to zupełnie inna opowieść, mimo że również mamy do czynienia z ograniczoną liczbą bohaterów i wnikliwym portretem psychologicznym protagonistki.