Wydawnictwo: Oficynka
Liczba stron: 310
Przed sięgnięciem po
debiutancką powieść Carli Mori czytałam kilka pochlebnych recenzji, których
autorzy wskazywali, że Krew, pot i łzy
to mocna, antyklerykalna, a nawet nieco obrazoburcza historia z akcją
umiejscowioną w Częstochowie, czyli mieście kojarzącym się głównie z tłumami
wiernych, pielgrzymujących na Jasną Górę. Dzieło Mori porównywane było czasami
do Kodu Leonarda Da Vinci Dana
Browna, ale ponieważ ominęła mnie moda na historie o kościelnych spiskach i
przekrętach przeprowadzanych przez najwyższych hierarchów, to nie wiedziałam,
czego powinnam się po tej powieści spodziewać. Nastawiłam się na szokującą
historię, gotowa poznać wszelkie dziwaczne teorie. Obawiałam się jednak, że
autorka postanowiła wykpić ludzi wierzących i kierujących się w życiu Bożymi
przykazaniami. Nie pochwalam wyśmiewania się z religii i innych,
fundamentalnych dla wielu osób, wartości, więc odetchnęłam z ulgą, gdy
zorientowałam się, że powieść Mori to po prostu całkiem niezły horror i nikt
nie powinien czuć się nią obrażony.
Dziennikarka Klara
Wasowska przyjechała do Częstochowy, by odkryć i opisać nieprawidłowości w
budżecie miasta. Kobieta chciała jak najszybciej napisać artykuł i wrócić do
Łodzi, pozostawiając rodzinną Częstochowę daleko za sobą. Jednak w trakcie jej
pobytu w mieście zaczęły dziać się trudne do wytłumaczenia rzeczy. Pierwszą z
nich była tajemnicza śmierć kochanków w jednym z hoteli. Dla prokurator Zuzanny
Bachledy, prywatnie przyjaciółki Klary, kwestia rozwiązania tej sprawy stała
się priorytetem. Zwłaszcza, że w niedługim czasie pojawiły się kolejne zgony,
których nie można wytłumaczyć w żaden logiczny sposób. Czy to możliwe, że
wszystkie te osobliwe działania związane są z jakąś formą magii? Czy księża,
zakonnicy, a nawet cały Kościół od wielu wieków okłamują wiernych, działając na
usługach zła? Klara czuje, że w jakiś sposób jest ze sprawą związana i nie
spocznie dopóki nie rozwikła tej zagadki.
Krew,
pot i łzy to dość sprawnie napisana historia grozy, w której
prym wiodą wątki związane z obłudą duchownych i chęcią ogłupienia wiernych oraz
sterowania nimi, by bez mrugnięcia okiem zasilali konto jasnogórskiego
klasztoru. Krytyce poddani zostali także ludzie, którzy chcą jedynie pokazać
przed innymi, jacy są pobożni i rozmodleni, a w rzeczywistości wiara nie ma dla
nich większego znaczenia. Carla Mori przygotowała dla czytelników sporą dawkę
przerażających i mrożących krew w żyłach scen. Począwszy od perwersyjnych
fantazji seksualnych poprzez niepokojące sny, aż do punktu kulminacyjnego, w
którym tytułowe wydzieliny pojawiają się na każdym kroku. Autorka potrafi
zbudować odpowiedni nastrój i wywołać zarówno nutę strachu jak i obrzydzenia
spowodowanego zachowaniem niektórych ludzi. Powieść czytałam z rosnącym
zainteresowaniem, im było bliżej do końca, tym bardziej niecierpliwiłam się, by
dowiedzieć się, jaki historia będzie miała finał. Niestety zakończenie mnie
rozczarowało. Pełne jest niedopowiedzeń i niedomkniętych wątków, ale mam
wrażenie, że przez takie rozwiązanie książka pozostała zwyczajnie
niedokończona. Autorka skonstruowała emocjonującą intrygę, na kilkudziesięciu
ostatnich stronach dodatkowo podgrzała atmosferę bardzo sugestywnymi opisami i szokującymi
wydarzeniami i tak zostawiła czytelników, bez wyjaśnienia, co dalej.
Główna bohaterka to
inteligentna i odważna kobieta, która mimo zaawansowanej ciąży nie zwalnia
tempa ani na chwilę. Jej upór i przeświadczenie, że potrafi zapobiec
nadciągającej katastrofie sprawiły, że wpadła w poważne kłopoty, ale nawet
wówczas nie straciła zimnej krwi i próbowała działać rozsądnie. Niestety jej
całkowitym przeciwieństwem jest prokurator Bachleda. Uważam, że postać wiecznie
pokrzykującej i cierpiącej na słowotok przyjaciółki jest w tej historii zbędna.
Zuzanna jedyne, co potrafi robić, to wydawać polecenia i oczekiwać
natychmiastowych rezultatów. Ogromnie irytowała mnie ta postać, a powieść z
pewnością nie ucierpiałaby, gdyby autorka postanowiła zrezygnować z wplecenia
do historii tej wyjątkowo niesympatycznej kobiety. Oprócz tych dwóch bohaterek,
w książce występują także inne, wyraziste postaci. Na uwagę zasługują, komisarz
Malinowski, dzięki któremu do powieści wprowadzony został element komiczny, a
także owładnięty przekonaniem o teorii spiskowej były ksiądz.
Krew,
pot i łzy przypadnie do gustu amatorom horrorów, ponieważ
akcja toczy się wartko i pełna jest niesamowitych i wzbudzających lęk zdarzeń.
Fabuła książki opiera się na przeświadczeniu, że od setek lat Kościół Katolicki
manipuluje wiernymi i brata się z diabelskimi mocami. Niestety autorka poszła
na łatwiznę w przytaczaniu argumentów, mających potwierdzić prawdziwość tej
teorii, ponieważ w moim odczuciu nie podała żadnego, sensownego wyjaśnienia.
Przynajmniej czytelnicy takowego nie poznają, chociaż jedna z postaci twierdzi,
że ma dowody na słuszność swoich poglądów. Uważam, że to najsłabszy punkt
powieści, oczekiwałam czegoś bardziej przekonującego i dającego do myślenia.
Książka Carli Mori raczej nie wywoła w Was refleksji, ale z pewnością miło
spędzicie z nią czas, jeśli jesteście głodni wrażeń i z chęcią czytacie o
wszelkich teoriach spiskowych.
Ocena: 3,5 / 6
Egzemplarz recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości
portalu Sztukater oraz wydawnictwa Oficynka.