Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 272
Pierwsza część serii Jutro przeraziła mnie swoją realnością. W jednej chwili bohaterowie utracili rodziny, domy, bezpieczeństwo, ponieważ kraj został napadnięty przez wrogie wojska. Nikt nie spodziewał się najazdu, więc ludzie nie byli przygotowani do obrony i pozwolili sobie wszystko odebrać. Człowiek żyjący w czasach pokoju rozleniwia się, traci czujność, ponieważ jest przekonany, że wojna to coś odległego, niespotykanego w pewnych częściach świata. A potem przychodzi brutalna konfrontacja z rzeczywistością, a razem z nią ogromny strach, panika i niepewność, ale także odwaga i przekonanie, że bez względu na okoliczności nie można się poddawać. Przez te wszystkie emocje, dokładnie w takiej kolejności, przeszli bohaterowie cyklu Johna Marsdena, którzy po powrocie z wakacji odkryli, że ich miasteczko zostało w całości przejęte przez wroga. Na początku nastolatkowie byli zbyt przerażeni, żeby coś postanowić, spróbować jakoś się zorganizować, ale później zaczęli działać. W drugiej części cyklu Ellie, Lee, Homer, Robyn i Fi muszą opracować długofalowy plan, ponieważ wojna trwa już dwa miesiące i niestety nic nie wskazuje na to, żeby miała się w najbliższym czasie skończyć. Przyjaciele postanawiają poszukać innych grup partyzanckich, a przy okazji chcą także dowiedzieć się czegoś o Corrie i Kevinie, z którymi od dawna nie mają kontaktu.
Po przeczytaniu pierwszej powieści z serii, czułam lekki niedosyt wynikający z braku szczegółów, co do tożsamości najeźdźców i powodów rozpętania wojny. Ale teraz nie sądzę, żeby to było aż tak istotne, ponieważ bez względu na to, kto wywołuje konflikt i co się za taką decyzją kryje, najbardziej cierpią zwykli, niezaangażowani w politykę ludzie. Podobno Marsden w żadnej ze swoich książek nie precyzuje jakie państwo zaatakowało Australię i chyba to słuszny zabieg. Pisarz nie skupia się na polityce tylko na życiu nastolatków z małego miasta, którzy nagle musieli nauczyć się planować, przewidywać skutki swoich działań, dbać o siebie, walczyć ze strachem i tęsknotą za najbliższymi oraz decydować jak daleko mogą się posunąć w próbach zgnębienia wrogich wojsk. Uważam, że autor niezwykle realistycznie oddał całe spektrum emocji towarzyszących bohaterom. Wprawdzie narracja z punktu widzenia Ellie nie pozwala dogłębnie poznać myśli i uczuć innych bohaterów, ale uważam, że to dodatkowo uwiarygodnia tę historię. Dziewczyna prowadzi swego rodzaju dziennik, jest baczną obserwatorką, analizuje zachowania przyjaciół, przytacza ich słowa, ale z oczywistych względów nie wie wszystkiego. Nie przeszkadzało mi to, ponieważ polubiłam i główną bohaterkę, i jej sposób na relacjonowanie poszczególnych wypadków.
Wydarzenia opisane w tej książce nadają całej historii znacznie poważniejszej, bardziej mrocznej atmosfery niż ta panująca na samym początku. Bohaterowie nie myślą już o wakacjach, nie snują ani planów na przyszłość, ani marzeń typowych dla młodych ludzi. Dzielą czas na „przed” i „po”, mając nadzieję, że wkrótce sytuacja się zmieni na lepsze i będą mogli wrócić do domów razem ze swoimi rodzinami. Jednak wszyscy doskonale wiedzą, że te dwa miesiące bardzo ich odmieniły, więc powrót do stanu sprzed wojny nie będzie możliwy, bo nigdy nie będzie tak jak dawniej. Przyjaciele coraz częściej stają też w obliczu dramatycznych zdarzeń i wyborów odciskających piętno na psychice. Już nie chodzi tylko o to, żeby prześlizgnąć się niepostrzeżenie obok siedziby wroga, zdobyć ubrania, jedzenie oraz lekarstwa i wrócić do kryjówki w górach. Nie, to nie wystarczy. Teraz Ellie, Robyn, Fi, Homer i Lee muszą wykazać się o wiele większą odwagą, jeśli chcą włączyć się do walki, która wiąże się przecież ze strachem, śmiercią, zabijaniem innych ludzi. Kilkoro uczniów z miejscowego liceum przechodzi przyśpieszony, wyjątkowo brutalny kurs dojrzewania, ucząc się, że w trakcie wojny trzeba wyzbyć się sentymentów przynajmniej, jeśli chce się żywym dotrwać do jej końca. Pierwsze morderstwo z zimną krwią mnie zaskoczyło. Nie spodziewałam się, że akurat ta postać nagle weźmie sprawy w swoje ręce. A jednak tak się stało. Nie było czasu na rozmowy, dywagacje i roztrząsanie, co dalej. Liczył się czas i szybka decyzja. Podejrzewam, że takich sytuacji w życiu bohaterów będzie niestety coraz więcej.
Autor powoli zdradza zamiary wroga. Początkowo nie bardzo było wiadomo, co armia zrobi z pojmanymi mieszkańcami Wirrawee, ale wreszcie pewna wizja zaczyna się krystalizować. Oczywiście nie jest optymistyczna, więc pogłoski o losie najbliższych coraz bardziej zajmują myśli bohaterów. Wartka akcja sprawiła, że Jutro 2 przeczytałam niemal błyskawicznie. Marsden zadbał o to, żeby czytelnik nie nudził się w trakcie lektury nawet przez chwilę. Niestety znów miałam wrażenie, że grupa nastolatków potrafi trochę zbyt wiele. O ile nie sposób odmówić pisarzowi wiarygodności w kreowaniu emocjonalnych huśtawek dotykających każdego z protagonistów, o tyle w moim odczuciu nieco nierealistycznie wypadają zdolności, jakie postaci nagle w sobie odkrywają. Wprawdzie nie trafiłam na żaden rażący przykład zachowania wykraczającego poza możliwości zwykłych nastolatków, ale niektóre sceny budziły moje wątpliwości. Pomimo tego z czystym sumieniem polecam drugą część cyklu autorstwa australijskiego pisarza. Jeśli szukacie oryginalnej, podejmującej poważną tematykę serii dla młodzieży, to chyba nie znajdziecie lepszego tytułu.
Ocena: 5 / 6
Cykl "Jutro":
3. Jutro
3. W objęciach chłodu
4. Jutro
4. Przyjaciele mroku
5. Jutro
5. Gorączka
6. Jutro
6. Cienie
7. Jutro
7. Po drugiej stronie świtu
Książka
przeczytana w ramach wyzwania Z półki.