Sięgnęłam po książkę Magdaleny Kostyszyn, ponieważ testuję aplikację empik go (jest okej na razie) i tytuł wyświetlił mi się jako pierwszy na liście w kategorii literatura faktu oraz reportaż. Dodatkowo kojarzyłam autorkę z felietonów pisanych dla Women’s Health, a okładkę jej najnowszej publikacji widziałam parę razy w sieci, więc postanowiłam sprawdzić czy ja „też tak mam”. Na szczęście nie, ale zdaję sobie sprawę, że jestem w uprzywilejowanej grupie. Mam świadomość, że wiele kobiet w Polsce zmaga się na co dzień z przemocą psychiczną, ekonomiczną, depresją poporodową, koniecznością opiekowania się dzieckiem albo chorym członkiem rodziny ponad własne siły, wykluczeniem komunikacyjnym, rezygnacją z ambicji zawodowych, samotnością, molestowaniem czy bagatelizowaniem bólu i dolegliwości menstruacyjnych. Powiedzieć, że mnie to głęboko zasmuca i denerwuje to jak nie powiedzieć nic. Nie będę używać wulgaryzmów na blogu, ale ilekroć myślę o takich problemach, na usta cisną mi się niecenzuralne słowa. Dlatego też publikacja Kostyszyn nie zaskoczyła mnie swoją tematyką. Autorka oddaje głos Polkom przytłoczonym zachowaniem partnera, presją społeczną związaną z posiadaniem dzieci, codziennością pełną obowiązków, smutku i braku nadziei na lepsze jutro.