31 października 2013

Kamieniarz - Camilla Läckberg


Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 536

Kryminały Camilli Läckberg traktuję jako odskocznię od mrocznych i wzbudzających ogromne emocje historii, które rodzą się w umysłach innych pisarzy. W powieściach tej autorki wątki obyczajowe mają równie duże znaczenie, co zagadka kryminalna, a sama intryga zazwyczaj nie należy do bardzo skomplikowanych. Nie uważam, żeby wymienione cechy były wadami w przypadku twórczości Läckberg, ale warto wiedzieć, czego można spodziewać się po jej książkach. Kamieniarz to trzecia część cyklu o policjancie Patriku Hedströmie i jego partnerce Erice Falck. Po raz kolejny władze muszą zmierzyć się ze sprawą zabójstwa, która wstrząsnęła całą Fjällbacką. Na początku myślano, że kilkuletnia Sara Klinga utonęła w morzu w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Jednak sekcja zwłok wykazała, że dziecko miało w płucach ślady słodkiej wody i mydła. Policja nie może znaleźć żadnego punktu zaczepienia. Kto byłby na tyle okrutny, by utopić dziewczynkę w wannie, a następnie wyrzucić ciało do morza?

Powieść czytało mi się błyskawicznie. Pochłaniałam stronę za stroną i ani przez chwilę nie czułam się znudzona, mimo że w połowie książki domyśliłam się, kto zamordował małą Sarę. Zazwyczaj nie lubię zbyt wcześnie odkrywać tożsamości zabójcy, ponieważ wolę być nieustannie zaskakiwana rozwojem wydarzeń i wprowadzana przez autora w błąd. Läckberg nie stosuje żadnych chwytów mających zdezorientować czytelnika. Szwedzka pisarka pozwala odbiorcy poznać więcej szczegółów niż bohaterom, dlatego rozwikłanie intrygi nie stanowi dużego problemu. Na szczęście samo nabranie podejrzeń i przeświadczenie, że dana postać jest właśnie mordercą, nie wyjaśnia jeszcze wielu innych kwestii. Dzięki temu Kamieniarz pozostaje lekturą interesującą do samego końca. Liczne wątki obyczajowe również wpływają na atrakcyjność tej powieści, ponieważ zgrabnie łączą się ze sprawą zabójstwa, obnażając ludzkie przywary oraz dziwactwa. Podobało mi się także wprowadzenie historii z przeszłości, która przez długi czas wydaje się nie mieć żadnego związku ze śmiercią dziewczynki. Dopiero później poszczególne elementy układanki trafiają na swoje miejsce i wszystko zaczyna tworzyć logiczną całość.

Camilla Läckberg, podobnie jak większość szwedzkich autorów kryminałów, wykreowała bardzo wiarygodną postać policjanta prowadzącego dochodzenie. Patrik Hedström w niczym nie przypomina superbohatera, który dzięki niespotykanej intuicji lub innym rzadkim umiejętnościom, wpada na właściwy top. Mężczyzna jest ambitny, zdolny, ale przede wszystkim bardzo pracowity. Właśnie ta ostatnia cecha często decyduje o sukcesie jego działań. Gdy gnuśny szef Mellberg zrzuca na podwładnych swoje obowiązki, a starszy kolega Ernst tylko marzy o tym, by zerwać się ze służby do domu, Patrik wykazuje prawdziwe zainteresowanie śledztwem i robi wszystko, żeby jak najszybciej schwytać przestępcę. Cieszę się również, że Hedström nie jest typowym bohaterem kryminałów z licznymi problemami osobistymi, nałogami czy skłonnością do agresji. Policjant ma partnerkę i malutkie dziecko, więc można powiedzieć, że wiedzie udane życie rodzinne, chociaż oczywiście nie omijają go codzienne troski i zmartwienia. Dobrze jest czasami przypomnieć sobie, że świetny detektyw może być właśnie spokojnym, ułożonym mężczyzną, który po ciężkim dniu marzy o tym, żeby utulić dziecko do snu.

Szkoda, że po raz kolejny postać Eriki Falck została potraktowana po macoszemu. W pierwszej części kobieta była ważną bohaterką, brała udział w śledztwie, o ile dobrze pamiętam, zajmowała się też pisaniem książek. Niestety w drugiej powieści z cyklu autorka zmarginalizowała rolę Eriki. Miałam nadzieję, że w Kamieniarzu bohaterka powróci i znów będzie miała znaczący wpływ na rozwój wydarzeń. Nic z tego, pisarka wtłoczyła partnerkę Patrika w domowy kierat i niewiele pozostało z niegdyś odważnej, przebojowej kobiety. Rozumiem, że dzięki temu autorka pokazała trudny macierzyństwa i przytłaczającą codzienność, która w pewnym momencie dopada młodych rodziców, ale najwyższy czas, żeby pani Falck wróciła do gry. W powieści pojawia się wielu bohaterów, ale pisarce udało się uniknąć chaosu, więc z przyjemnością śledziłam fabułę i zagłębiałam się w życie kolejnych postaci. Ich złożoność stanowi ogromny atut tej książki. Czytelnik poznaje całą galerię osobowości. Od zamkniętej w sobie, zawsze podporządkowanej mężowi kobiety, poprzez ziejących wzajemną nienawiścią sąsiadów aż do cierpiącego na zespół Aspergera programisty, który nie potrafi odczytywać niewerbalnych komunikatów, przez co ma trudności w nawiązywaniu kontaktów z innymi ludźmi.

Z przyjemnością przeczytałam kolejną książkę Läckberg, mimo że akcja rozwija się raczej spokojnie, a tożsamość mordercy nie stanowi wielkiej zagadki. Kamieniarz jest przykładem dobrze napisanego, nieco lżejszego kryminału, który potrafi przyciągnąć uwagę odbiorcy i zapewnić mu kilkugodzinną rozrywkę. Pisarka postarała się o spójne połączenie wszystkich wątków oraz rozwiązanie każdej tajemnicy, więc na końcu miałam poczucie, że zdarzenia zostały wytłumaczone i odpowiednio umotywowane.  Lubię powieści tej pisarki, odnoszę wrażenie, że z każdą kolejną historią Camilla Läckberg doskonali swój warsztat, co pozwala mieć nadzieję na coraz lepsze i bardziej dopracowane książki. Ponadto zżyłam się z bohaterami, więc tym chętniej sięgnę po następne części cyklu. Przyznaję, że Kamieniarz nie należy do grona wybitnych szwedzkich kryminałów, ale mimo tego jest to lektura warta uwagi.

Ocena: 4,5 / 6

Cykl z Eriką Falck i Patrikiem Hedströmem:

4. Ofiara losu
5. Niemiecki bękart
6. Syrenka
7. Latarnik
8. Fabrykantka aniołów 

Książka przeczytana w ramach wyzwań: Book-Trotter, Trójka e-pik oraz Kryminalne Wyzwanie

26 października 2013

Mroczna bohaterka. Kolacja z wampirem - Abigail Gibbs


Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 560

Ominął mnie szał na powieści określane mianem romansów paranormalnych, które jeszcze do niedawna wprost zalewały ofertę wydawniczą. Szczególną popularność zdobyły historie opisujące miłość nieśmiałej, niezdającej sobie sprawy ze swojego uroku śmiertelniczki oraz pięknego, acz niebezpiecznego wampira. Najbardziej znaną powieścią tego typu jest oczywiście Zmierzch, stanowiący dla niektórych szczyt grafomaństwa, a dla innych będący wzorem interesującej sagi dla nastolatek. Kilka lat temu książki Meyer nie wydawały mi się złe, nie wiem jak odebrałabym je teraz, ale po poznaniu literackiego debiutu Abigail Gibbs jestem pewna, że długo nie sięgnę po żadną powieść, z wątkiem miłosnym między wampirem a człowiekiem. Mroczna Bohaterka służy bowiem za przykład książki, w której niemal wszystko jest irytujące, niedopracowane i infantylne.

Fabuła rozpoczyna w sposób sztampowy, chociaż na początku autorce udało się wyczarować iskierkę napięcia. Siedemnastoletnia Violet Lee przypadkowo staje się świadkiem brutalnego morderstwa kilkudziesięciu ludzi na Trafalgar Square. Dziewczyna nie może uwierzyć, że scena odgrywająca się na jej oczach, dzieje się w rzeczywistości. Nastolatka obserwuje bowiem jak po krótkiej wymianie zdań niezwykle szybkie i zwinne istoty rzucają się na trzydziestu zdrowych, silnych mężczyzn, zabijają ich w mgnieniu oka, a później wysysają krew z martwych ciał. Zszokowaną Violet dostrzega wampirzy książę Kaspar Varn, który niespodziewanie daruje jej życie, ale w zamian zabiera dziewczynę do swojego pałacu, ponieważ jako świadek stanowi ona zbyt wielkie zagrożenie dla wampirów. Violet zostaje wmieszana w polityczne rozgrywki i układy między krwiopijcami a ludźmi oraz w przedziwny związek z Kasparem. Młody wampir jednocześnie fascynuje i przeraża dziewczynę. Nadchodzi w końcu moment wyboru, bohaterka musi zdecydować jak postąpić, by ocalić nie tylko siebie i swoją rodzinę, ale także kruchy sojusz pomiędzy wrogimi gatunkami.

W materiałach promocyjnych zamieszczono informację, że Mroczna Bohaterka jest brytyjską odpowiedzią na Zmierzch i rzeczywiście w trakcie lektury da się odczuć, że Abigail Gibbs inspirowała się twórczością Meyer. Widać też, że młoda pisarka chciała przedstawić wampiry jako groźnie, nieprzewidywalne i mroczne istoty, stanowiące ogromne niebezpieczeństwo dla człowieka. U Gibss zabójczo przystojni krwiopijcy nie mają oporów przed polowaniem na ludzi i zabijaniem ich, mimo że mogą zaspokoić pragnienie bez mordowania ofiary. Moim zdaniem to jedna z nielicznych zalet tej powieści, ponieważ w kilku fragmentach naprawdę odczułam, że posągowo piękny Kaspar może jednym ruchem ręki pozbawić życia człowieka. Ponadto chęć wypicia świeżej krwi jest wielokrotnie silniejsza niż jakieś tam zakazy czy prośby. Natura zwycięża w tym przypadku i nie ma mowy o jakiejkolwiek zmianie postępowania. Niestety autorka nie podołała wyzwaniu wiarygodnego wykreowania romansu między wampirem a śmiertelniczką, ponieważ nie potrafiła wytłumaczyć jakim cudem dziewczyna zakochała się w kimś, kto na jej oczach zamordował wiele osób i otwarcie przyznaje się do tego, że będzie zabijał dalej.

Zresztą cała postać Violet Lee wydała mi się bardzo niedopracowana. Dziewczyna zostaje porwana przez wampiry i zamknięta w ich pałacu, na dodatek każdym kroku czyha na nią zagrożenie. Czy w takiej sytuacji umiera ze strachu, zmartwienia i tęsknoty za najbliższymi? A może wyraźnie daje do zrozumienia, że przebywa z tymi istotami wbrew swojej woli? Nie, nic z tych rzeczy. Violet niby tęskni za domem i normalnym życiem, ale zaskakująco szybko przystosowuje się do pałacowych obyczajów. Podziwia luksusowo wyposażone wnętrza, zachwyca się walorami fizycznymi wampirów, bierze udział w balu i swobodnie konwersuje sobie z potworami. Romans między Violet a Kasparem został stworzony w oparciu o dobrze znany schemat. On jest przystojny, zamożny i szorstki w obyciu, ponieważ nie może dojść do siebie po tragicznym wydarzeniu z przeszłości. Ona natomiast udaje zadziorną i charakterną osóbkę, ale w głębi serca jest słabą i wymagającą opieki dziewczyną. Fakt, że on jest wampirem, a ona człowiekiem wprowadza dodatkowe niedogodności, ale one również nie są żadną nowością. Autorka od początku stara się przekonać czytelników, że Kaspar jedynie bawi się dziewczyną, a Violet brzydzi wampirzymi zwyczajami. Wiadomo, że to nieprawda, ale mimo tego moment zakochania i pojawienia się wiecznej miłości powinien zostać lepiej zaakcentowany. Ni z tego, ni z owego bohaterów zaczyna łączyć uczucie, chociaż jeszcze kilka stron wcześniej kłócili się zażarcie. Przyznacie sami, że nie wypada to zbyt wiarygodnie.

Oprócz infantylnej i naiwnej głównej bohaterki czytelnicy otrzymują też historię przegadaną do granic możliwości. Jestem przekonana, że książka stałaby się bardziej znośna, gdyby uszczuplić ją o około dwieście stron. Niestety klamka zapadła, powieść jest obszerna, ale przez większą część lektury miałam wrażenie, że czytam po prostu o niczym. W Mrocznej bohaterce w miarę ciekawie robi się tylko na początku i na końcu, bo środek wypełniają puste, nic niewnoszące przekomarzania Kaspara i Violet lub opisy posiadłości, na zmianę z przedziwnymi snami/wizjami głównej bohaterki oraz wtrętami poświęconymi doskonałości wampirów. Abigail Gibbs podrzuciła też kilka motywów mających zapewne uatrakcyjnić powieść, takich jak przedwieczna przepowiednia, ludzie zajmujący się polowaniem na wampiry czy też istnienie kilku wymiarów zamieszkiwanych przez różne mroczne istoty. Pomysł nie był zły, ale po raz kolejny zawiodło wykonanie, ponieważ wszystkie te elementy zostają jako tako rozwinięte dopiero w finale. Na dodatek autorka tą przepowiednią załatwiła niewygodne dla siebie momenty, tłumacząc wszelkie idiotyczne zachowania bohaterów przeznaczeniem, z którym walczyć nie można. Nie zabrakło również miłosnego trójkąta, ponieważ Violet rozkochała w sobie jeszcze jednego wampira mieszkającego w królewskim pałacu. Szkoda tylko, że autorka nie miała pomysłu na rozwinięcie ani tego motywu, ani postaci Fabiana. Kiedy bohater zaczął przeszkadzać naszym gołąbeczkom, został po prostu odsunięty od dziewczyny i z dość sympatycznego chłopaka przemienił się w złośliwego gbura, który praktycznie nie pojawia się w drugiej połowie powieści, mimo że na początku jest ważną postacią. 

Sięgając po Mroczną bohaterkę miałam świadomość tego, że jest to romans paranormalny, więc najważniejsze będzie uczucie łączące bohaterów, ale jednak liczyłam na jakaś dawkę grozy, napięcia, a może nawet oryginalności. Byłam gotowa przymknąć oko na niewyszukany styl pisarski, wszak debiutanci mogą dopiero doskonalić swój warsztat, ale i to nie pomogło. Jak dla mnie książka jest po prostu nudna i jedyny plus, jaki zdołałam w niej dostrzec, to dość mroczne przedstawienie wampirów. Szkoda, że cała reszta wypada słabo i niewiarygodnie. Przy powieści Abigail Gibbs Zmierzch jawi się jako arcydzieło literatury młodzieżowej, więc dobrze się zastanówcie zanim zdecydujecie się na przeczytanie Mrocznej bohaterki.

Ocena: 2 / 6

Egzemplarz recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Muza.

Tu kupisz Mroczną bohaterkę:

http://muza.com.pl/fantastyka/1486-mroczna-bohaterka-kolacja-z-wampirem-9788377584897.html?dosiakksiazkowo
 

23 października 2013

Grakademia 3 już w najbliższy weekend!

Stali czytelnicy bloga zapewne wiedzą, że jestem organizatorką wydarzenia o nazwie Grakademia, które skupia się na promowaniu pozytywnego wizerunku gier komputerowych oraz udowadnianiu, że można badać je w ten sam sposób, co teksty należące do innych mediów. W ten weekend w Łodzi odbędzie się kolejna edycja imprezy. Serdecznie zapraszam do uczestnictwa, ponieważ Grakademia tym razem trwa 2 dni, więc obfituje w znacznie więcej atrakcji niż zazwyczaj :) Przygotowaliśmy część konferencyjną z interesującymi wystąpieniami badaczy gier, twórców, miłośników gier planszowych oraz osób zajmujących się marketingiem; turnieje zarówno w produkcje popularne jak i niezależne oraz strefę pokazową. Jeszcze raz zachęcam do wzięcia udziału oraz promowania Grakademii w sieci :) Poniżej znajdziecie krótką notkę z opisem wydarzenia oraz programem. Zajrzyjcie też koniecznie na naszą stronę internetową  oraz profil wydarzenia na facebooku.




26 i 27 października w Łodzi odbędzie się trzecia edycja wydarzenia przeznaczonego dla graczy - Grakademii. Naszym celem jest propagowanie naukowego podejścia do gier, promowanie publicystyki im poświęconej, zaprezentowanie odmiennych punktów widzenia, dlatego do udziału w evencie zapraszamy twórców, publicystów, recenzentów, badaczy i e-sportowców aby zapewnić naszym gościom możliwość wymiany poglądów w szerokim i różnorodnym gronie ekspertów, a naszym uczestnikom atrakcyjne prelekcje podejmujące niejednorodną tematykę.

Grakademia 3 będzie składać się z trzech modułów: dwudniowej konferencji, strefy pokazowej i turniejowej. W trakcie wydarzenia uczestnicy będą mogli wysłuchać prelekcji, dyskusji, włączyć się do rozmowy z zaproszonymi ekspertami, spędzić czas w strefie free-play testując nowsze i starsze produkcje oraz wziąć udział w konkursach i turniejach z nagrodami.

Udział w Grakademii będzie bezpłatny. 

Program części konferencyjnej:

Sobota 26.10.2013

Arena Laser Games

11:00 Piotr Kubiński (UW)- Emersja, czyli parę słów o łamaniu przyzwyczajeń.

11:30 Jacek Jankowski (nk.pl) - Jak zarabiać na grach społecznościowych?

12:00 Paweł Schreiber (Jawne Sny) - Jeśli nie film, to co?

12:30 - 13:00 - Przerwa

13:00 Piotr Berliński (StartMoney), Piotr Babieno (Freeky Games) - Freeky Games - przykład spółki produkującej gry, która wprowadza na rynek nowy produkt przy współpracy z inwestorem – Funduszem StartMoney.

13:30 Adam Saczko (CD-Action) - Idealny recenzent, czyli ja.

14:00 Piotr Sterczewski (Jawne Sny) - Zabij terrorystę, zbuduj imperium, obniż podatki. Kilka uwag o związkach gier i ideologii.

14:30 - 15:30 - Przerwa obiadowa

MS2

15:30 Maciej Butscher - Digital Entertainment Cluster w Krakowie

16:00 Michał Tuszowski (Klub Graczy Marauder) - Gry bitewne - z czym to się je? WH40k, WFB, PG i inne.

16:30 Michał Staniszewski (Plastic) - Krótkie i burzliwe małżeństwo demosceny i gamedevu - czyli kto, z kim i dlaczego?

17:00 - 17:15 - Przerwa

17:15 - 18:30 Panel dyskusyjny: Kompetencje gracza - czego uczą i wymagają od nas gry? Jak znajomość kultury popularnej, sztuki oraz mediów wpływa na nasz odbiór elektronicznej rozrywki.

Niedziela 27.10.2013

MS2

11:00 Dominik Głowacki (1ndie World) - Tematy obyczajowe i familijne w grach wideo

11:30 Shadow Cube - Indyk na trzydzieści osób, czyli o tym jak studenci na RPG-a się porwali.

12:00 Łukasz Spierewka, Jakub Ziembiński (SUPERHOT) - Game jamy. Co masz robić 2 lata, zrób w 2 dni.

12:30 - 13:00 - Przerwa

13:00 Konrad Krawczyk (KNBG) - Przebój czy niewypał, co decyduje o sukcesie lub porażce gier komputerowych?

13:30 Maria B. Garda (KNBG) - Nostalgia i gry komputerowe

14:00 Kamil Jędrasiak (KNBG) - Sabotażysta Michaël Samyn – czyli o tym, jak niegry działają na szkodę całej branży.

14:30 - 15:30 - Przerwa obiadowa

15:30 Magdalena Mazur-Milewska (Akadamia Free2Play) - Akademia Free2Play, czyli game design dla każdego (liczby, cel, rezultaty).

16:00 Tomasz Kaczmarek (ZTG) - Co może być uważane za udane użycie "formy" komiksu w grach wideo?

16:30 Tomasz Drabik (Save Project) - Rola przemocy i kontrowersji w grach - gratyfikacja czy narracja?

17:00 - 17:15 - Przerwa

17:15 - 18:30 Panel dyskusyjny: Edukacja growa, czyli o młodych twórcach, badaczach i krytykach gier komputerowych.

Strefa free-play:
Arena Laser Games
Niedziela 27.10.2013
Turniej Gran Turismo 5 – zapisy godz. 11:00, start rozgrywek planowany na godzinę 12:00.

17 października 2013

Sklepik z niespodzianką. Adela - Katarzyna Michalak


Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 288

Odnoszę wrażenie, że twórczość Katarzyny Michalak ma tyle samo zwolenniczek, co przeciwniczek. Nieprzypadkowo używam formy żeńskiej, ponieważ trudno mi sobie wyobrazić, by Panowie chętnie sięgali po historie z serii owocowej czy też słonecznej, chociaż nie pochwalam dzielenia książek, filmów czy gier na damskie i męskie. Czytając różne recenzje powieści Pani Michalak często czułam dyskomfort spowodowany tym, że nie mogę zabrać głosu w licznych, czasami burzliwych dyskusjach, ponieważ poznałam jedynie jedną jej książkę, co stanowi raczej marną podstawę do formułowania wniosków. Tym rodzynkiem była pierwsza część cyklu Sklepik z niespodzianką, którą recenzowałam w lipcu 2011 roku. Wiem, że ponad dwa lata przerwy to zadziwiająco długi okres czasu jak na doczytywanie serii, ale w myśl powiedzenia, że lepiej późno niż wcale, parę dni temu wreszcie sięgnęłam po kontynuację.

Na początku byłam lekko zdezorientowana, ponieważ opowieść zaczyna się dokładnie w momencie, w którym została zarzucona w pierwszej części. Tak długa przerwa zatarła nieco w mojej pamięci szczegóły, ale na szczęście szybko odtworzyłam sobie najważniejsze wątki, a wśród nich szokujące wkroczenie na scenę Anny Potockiej. W Pogodnej aż roi się od intryg, skrywanych tajemnic i pretensji. Tym razem przyjaźń głównych bohaterek zostaje wystawiona na próbę, ponieważ niemal każda z nich ukrywa coś przed koleżankami. Bogusia nie może pogodzić się z nagłym powrotem żony Wiktora, w którym zdążyła zakochać się bez pamięci. Miejscowa piękność o imieniu Konstancja zmaga się z niechcianą ciążą i nieodpowiedzialnym ojcem dziecka. Lidka zaczyna zachowywać się coraz dziwniej. Niegdyś życzliwa wszystkim pani weterynarz, przemieniła się w sypiącą uszczypliwościami zołzę, która rani najbliższe osoby. Natomiast Adeli los nie oszczędza, zsyłając na jej barki kolejne kłopoty i zmartwienia. Piękna, zamożna i niezależna kobieta musi zastanowić się, co jest dla niej w życiu najważniejsze oraz podjąć szereg ważnych decyzji. Jedno jest pewne – nad uroczą nadmorską miejscowością gromadzą się czarne chmury i każda z postaci będzie musiała je jakimś sposobem zwalczyć.

W drugiej części serii bohaterki muszą stawić czoła całej masie problemów. Autorka żadnej z nich nie pozwoliła na sielankowe życie w otoczeniu malowniczej przyrody i życzliwych ludzi. Co rusz na przyjaciółki spada cios, po którym niełatwo się pozbierać. Jednak po każdej burzy w końcu wychodzi słońce, więc bohaterki ostatecznie też przezwyciężają wszelkie trudności i to w iście brawurowym stylu. Katarzyna Michalak popuszcza wodze fantazji, tworząc nieprawdopodobne rozwiązania w sytuacjach dla każdego człowieka granicznych. Ciężka choroba staje się przyczyną całkowitej odmiany stylu życia i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że metamorfoza dokonuje się z dnia na dzień, po prostu jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Lekiem na kłopoty małżeńskie jest podjęcie wszystkich pieniędzy z konta i wyruszenie w spontaniczną podróż do ciepłych krajów. Natomiast problemy sercowe zawsze można zagłuszyć kolejną filiżanką pysznej czekolady i kawałkiem ciasta o uroczej nazwie. Przykładów nierealnego zachowania czy bardzo mało prawdopodobnego rozwoju wydarzeń mogłabym podać mnóstwo, ale przecież wszyscy wiedzą, że u tej pisarki tak już po prostu jest. I to od czytelnika zależy czy woli racjonalną, poukładaną rzeczywistość, w której absolutnie nie ma miejsca szaleństwa i nagłe zmiany, czy też od czasu do czasu ma ochotę przenieść się do świata znacznie prostszego i przyjemniejszego.

Nie przepadam za ociekającymi słodyczą historiami, w których bohaterom udaje się osiągnąć wszystko, czego zapragną. Jednak tę książkę potraktowałam bardziej jak baśń dla dorosłych i ciepłą opowieść o tym, że z każdej sytuacji można znaleźć wyjście i nigdy nie należy się poddawać. Wówczas przestały mnie drażnić naciągane rozwiązania, będące niezbędne do szczęśliwego zakończenia. Polubiłam bohaterki Sklepiku z niespodzianką. Zgodnie z tytułem książka skupia się na Adeli, ale nie oznacza to, że pisarka zapomniała o jej przyjaciółkach. Energiczne kobiety w różnym wieku pomagają sobie nawzajem, mimo że czasami wybuchają między nimi sprzeczki i kłótnie. Oczekiwałam nieco większego napięcia na linii Bogusia-Adela, ponieważ w pewnym sensie Wiktor jest kością niezgody między nimi, ale autorka raczej delikatnie zasygnalizowała ten wątek, pokazując że kobieca przyjaźń jest silniejsza niż zazdrość. Lepiej poznałam Adelę, zrozumiałam dlaczego w jej życiu nie było miejsca na miłość, ale mimo tego metamorfoza atrakcyjnej femme fatale w zwyczajną kobietę nie do końca mnie przekonała. Panna Niwska zbyt szybko zmieniła swoje podejście do bardzo wielu ważnych kwestii. Nie pojmuję też, z jakiego powodu postanowiła pozbyć się pięknego jaguara na rzecz zwyczajnego fiata pandy. Najwyraźniej Pani Michalak uważa, że luksusowe samochody nie pasują do szczęśliwych i spełnionych kobiet. Jednak postacią, która zaciekawiła mnie w tej części najbardziej jest Lidka. Dotychczas była to spokojna i życzliwa lekarka, która nie miała wielkiego wpływu na fabułę. Jednak teraz Lidka pokazała drugie, ciekawsze oblicze i mam nadzieję, że w kolejnej książce jej wątek został intrygująco rozwinięty. Zresztą zakończenie jest emocjonujące, więc na pewno nie będę czekać kolejnych dwóch lat, by przeczytać ostatnią powieść z cyklu.

Katarzyna Michalak pisze prosto, ale niewymuszenie. Nie skupia się na opisach, ponieważ więcej miejsca poświęca na dialogi czy też przepisy. Poprzednio autorka zdradziła receptury na słodkości do picia i jedzenia, teraz podzieliła się z czytelniczkami sposobami na niecodzienne kąpiele pomagające zachować urodę. Z przymrużeniem oka czytałam o wannach pełnych mleka czy roztapiających się żelków, traktując te fragmenty jako sympatyczny przerywnik. Sklepik z niespodzianką. Bogusia może zostać odebrany jako książka naiwna i banalna lub optymistyczna i dająca nadzieję. Mnie spodobała się taka bajkowa opowieść o sile miłości i przyjaźni, dzięki którym można przezwyciężyć każde kłopoty. Na jesienną chandrę to książka jak znalazł.

Ocena: 4 / 6

Książka przeczytana w ramach wyzwań: Trójka e-pik oraz Polacy nie gęsi