Wydawnictwo: Bukowy Las
Liczba stron: 432
Jak sama nazwa wskazuje
Podłe Miasto nie należy do najprzyjemniejszych miejsc. Do większości dzielnic
nie zagląda nikt oprócz złodziejaszków i niższej rangi przestępców, co sprawia,
że nawet w dzień lepiej nie zapuszczać się w te rejony. Ulice zapełnione są przez
hałaśliwych handlarzy, którzy pod przykrywką legalnego biznesu załatwiają
ciemnie interesy oraz prostytutki, oferujące swe wdzięki za byle monetę czy
buteleczkę otępiającego umysł płynu. Arystokracja mieszka w innej części
miasta, ale i wśród wysoko urodzonych znajdą się ludzie o prawdziwie czarnych
sercach. Wśród tej zbiorowości żyje główny bohater powieści nazywany przez
wszystkich Opiekunem. Przed laty był niezwykle skutecznym agentem wywiadu,
jednak wskutek pewnego wydarzenia odszedł ze służby i od tego czasu zajmuje się
sprzedażą narkotyków i utrzymaniem wpływów na swoim terenie. Gdy Podłym Miastem
wstrząsa seria makabrycznych zbrodni, których ofiarami padają dzieci z biednych
rodzin, Opiekun postanawia przeprowadzić własne śledztwo. Wkrótce przekonuje
się, że zadarł z bardzo niebezpiecznymi i wpływowymi ludźmi, pragnącymi jedynie
zaszczytów i bogactwa.
Kiedy po raz pierwszy
usłyszałam o powieści Daniela Polansky’ego nie wydała mi się ona interesująca i
warta uwagi. Później jednak trafiłam na kilka dość pochlebnych recenzji, które
zaciekawiły mnie na tyle, że postanowiłam przekonać się, o czym właściwie
opowiada książka, będąca połączeniem kryminału, fantasy i powieści łotrzykowskiej.
Zaskakująco szybko przeniosłam się do niebezpiecznego i niegościnnego świata,
angażując się w fabułę i z napięciem śledząc kolejne zwroty akcji. Początek Strażnika Podłego Miasta jest naprawdę
intrygujący i mocno działający na wyobraźnie. Amerykański pisarz postawił na
mocny akcent już na kilkunastu pierwszych stronach i muszę przyznać, że to
dobre posunięcie, ponieważ nie miałam ochoty przerywać lektury, mimo iż
rozpoczęłam ją jedynie z zamiarem zorientowania się czy debiut Polansky’ego
będzie w stanie przykuć moją uwagę chociaż na chwilę. Morderstwo niewinnego
dziecka, tajemnicza przeszłość bohatera, a także jednocześnie przerażająca i
fascynująca sceneria sprawiły, że w napięciu oczekiwałam na dalszy rozwój
wydarzeń.
Niestety mniej więcej w
połowie powieści coś zaczęło się psuć. Początkowa dynamika ustąpiła miejsca niepotrzebnym,
przegadanym fragmentom, z których niewiele wynika. Opiekun niemal od razu
złapał trop i uparcie za nim podążał, ignorując wszelkie inne znaki. Skupił się
właściwie na jednym mężczyźnie i połowa książki dotyczy właśnie konfliktu
między bohaterami. Gdzieś po drodze główny wątek nieco się rozmył. Zawiązanie
akcji sugeruje, że czytelnik będzie miał do czynienia ze skomplikowaną
opowieścią, ale zakończenie zupełnie temu przeczy, a cała intryga jest raczej
przewidywalna i dość sztampowa. Mam wrażenie, że autor nie przemyślał dobrze
finałowej sceny, ponieważ jest ona napisana na szybko, po łebkach, jakby
Polansky’emu zabrakło siły tuż przed metą. Zbyt łatwo Opiekunowi przyszło pewne
rzeczy zrobić i pewne decyzje podjąć. Bohater naprawdę nie miał łatwego
zadania, na dodatek ciągle musiał odpierać ataki kolejnych wrogich grup i
ścigać się z upływającym czasem. I ni z tego, ni z owego wszystko skończyło się
w ciągu jednej chwili. Żałuję też, że pisarz nie rozwinął wątku z powracającą
zarazą, który zapowiadał się naprawdę nieźle. Mogłoby być bardzo dobrze, a
wyszło tylko dobrze i dlatego czuję się ciut rozczarowana.
Podoba mi się natomiast
kreacja głównej postaci. Bezimienny, cyniczny mężczyzna obdarzony sarkastycznym
poczuciem humoru, dużą dawką autokrytycyzmu oraz imponującą sprawnością
fizyczną idealnie wpasowuje się w świat łotrzyków, uliczników i innych
rzezimieszków. Wyraźnie widać, że Opiekun kiedyś był zupełnie innym
człowiekiem, ale życie w Podłym Mieście zmieniło jego charakter. Z poważanego,
mającego przed sobą przyszłość agenta stał się dilerem, zwyczajnym przestępcą,
który w każdej chwili gotów jest wszcząć bójkę pod byle pretekstem. Niby
więcej w nim dobra niż zła, ale jednak można dostrzec tę ciemną stronę ludzkiej
natury w jego działaniach. Opiekun nie należy do jednoznacznych postaci i to
bardzo przypadło mi do gustu. Autor nie zdradził wszystkich tajemnic związanych
z głównym protagonistą, ale mam nadzieję, że w kolejnych dwóch częściach
uzupełni jego biografię. Inni bohaterowie nie odznaczają się już tak złożonymi
charakterami, ale nie mogę im też nic szczególnego zarzucić.
Na uznanie zasługuje
również połączenie wątku kryminalnego z elementami fantasy. Tajemnicze rytuały,
śmiercionośne eliksiry, wróżby i przeczucia zostały zgrabnie scalone z
tropieniem zabójcy oraz licznymi potyczkami z ludźmi nasłanymi po to, by
udaremnić głównemu bohaterowi mieszanie się w tę sprawę. Świat stworzony przez
Daniela Polansky’ego to fascynująca mieszanka, w której pozornie niepasujące
elementy znajdują swoje miejsce. Powieść nie odznacza się subtelnością pod
względem językowym, ale wszystko mieści się w granicach tolerancji,
przynajmniej moim zdaniem. Bohaterowie siarczyście przeklinają, w opisach
pojawiają się dosadne porównania, ale można też wyłapać humorystyczne
fragmenty, zwłaszcza w dialogach między Opiekunem a jego wrogami. Strażnik Podłego Miasta uzyskałby ode
mnie znacznie wyższą notę, gdyby autorowi udało się bardziej skomplikować
intrygę oraz utrzymać dynamiczną akcję do końca powieści. Jednak i bez tego książkę
uważam za wartą uwagi i nie żałuję poświęconego na nią czasu.
Ocena: 4 / 6
Egzemplarz
recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater oraz wydawnictwa
Bukowy Las.