Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 416
Pierwsze wydanie: 2016
Polska premiera: 2016
Jak już wspominałam w ostatnim poście,
w maju byłam dość zapracowana, więc szukałam nieco lżejszej lektury, która
zapewniłaby parę godzin odprężenia. Wybrałam powieść Charliego Donlea,
spodziewając się niezbyt skomplikowanej, ale ciekawej intrygi kryminalnej
osadzonej w malowniczej górskiej scenerii. Niestety dostałam naiwną i
rozczarowującą historię, w której główna bohaterka bez wysiłku pozyskuje
wszystkie kluczowe informacje, a tożsamość mordercy można przewidzieć niemalże
od razu. Ofiarą zbrodni pada młoda studentka Becca Eckersley. Dziewczyna
przyjechała do domku letniskowego rodziców położonego w pięknym zakątku
Appalachów, by w spokoju pouczyć się do zbliżających się egzaminów. Niestety
zamiast ciszy i skupienia spotkała ją brutalna śmierć z ręki kogoś, komu
zależało, żeby Becca cierpiała. Sprawę bada dziennikarka Kelsey Castle. Kobieta
początkowo nie sądzi, by mogła odkryć coś więcej niż miejscowa policja, ale z
czasem okazuje się, że Kelsey wpadła na interesujący trop. Pytanie tylko czy
zdąży o nim napisać, ponieważ ktoś ewidentnie próbuje wyciszyć tę sprawę.