9 maja 2018

Wojna nie ma w sobie nic z kobiety - Swietłana Aleksijewicz


Wydawnictwo: Czarne
Liczba stron: 336
Pierwsze wydanie: 1985
Polska premiera: 2010

Ostatnio nie miałam szczęścia do przeczytanych powieści i zatęskniłam za książką poruszającą, wywołującą emocje i skłaniającą do podjęcia refleksji. Zirytowana złymi wyborami, tym razem postawiłam na literaturę faktu i jak dotąd niezawodne wydawnictwo Czarne. Wiedziałam, że sięgając po reportaż Swietłany Aleksijewicz funduję sobie lekturę trudną, szokującą oraz zmieniającą perspektywę na kwestie wojennego bohaterstwa i tego, co tak naprawdę znaczy zwycięstwo, ale nie żałuję ani minuty poświęconej na czytanie tej publikacji. Białoruska pisarka przenosi odbiorcę wprost do piekła widzianego oczami kobiet uczestniczących w walkach toczonych w trakcie II wojny światowej. Żołnierki, lotniczki, lekarki, sanitariuszki, kucharki, praczki, partyzantki, telefonistki, zbrojmistrzynie, które z wielkim oddaniem i poświęceniem walczyły ramię w ramię z mężczyznami, po latach zostały zapomniane zarówno przez radzieckie władze, jak i społeczeństwo. Kobiety niesamowicie silne, odważne, narażające zdrowie i życie, by bronić ukochanej ojczyzny musiały milczeć o tym, co widziały i czego doświadczyły, bo często ich wspomnienia nie pasowały do narracji o bohaterstwie prowadzącym do wielkiego zwycięstwa nad Niemcami. Aleksijewicz przełamuje tabu, pozwalając mówić o niewygodnych faktach oraz dotąd przemilczanych wydarzeniach.