Wydawnictwo: Akurat
Liczba stron: 368
Rok pierwszego wydania: 2013
Rok polskiej premiery: 2015
Zainteresowałam się dziełem Clary Salaman głównie ze względu na informację, że jest to thriller psychologiczny oparty na prawdziwych zdarzeniach z życia autorki. Po tytule i obrazku na okładce spodziewałam się powieści o ludziach uwięzionych na morzu, o terroryzowanych przez przestępców turystach lub bohaterach, którzy wikłają się w trudną relację z nowopoznanymi znajomymi. W zasadzie moje przewidywania okazały się częściowo trafne, ale tylko częściowo, bo absolutnie nie spodziewałam się, że książka porusza tak bulwersujący i odrażający temat. Przyznam szczerze, że nie mam pojęcia czy zdecydowałabym się na lekturę, gdybym dokładnie wiedziała, z jakim wynaturzeniem spotkam się na kartach tej publikacji. Na dodatek szokujący wątek pojawia się znienacka, kiedy czytelnik zupełnie nie podejrzewa, że nastąpi zwrot akcji zmieniający całą wymowę historii i sprawiający, że czytanie przestaje być rozrywką.
Początek Łodzi to nudne przedzieranie się przez strony pełne nieistotnych informacji o tym jak główni bohaterowie byli ze sobą związani już od dzieciństwa. Czytelnik dowiaduje się więc, że pomimo młodego wieku Clem i Johnny darzą się szczególnym, wyjątkowo silnym uczuciem, którego żadne życiowe przeciwności nie są w stanie zniszczyć. A przynajmniej tak się młodym małżonkom wydaje, kiedy w trakcie swojej podróży poślubnej zwiedzają tureckie wybrzeże, imając się przy okazji dorywczych prac, żeby zarobić na jedzenie oraz bilety pozwalające przemieścić się w kolejne egzotyczne miejsce. Niestety pewnego wieczoru zostają zmuszeni do porzucenia skromnego dobytku i natychmiastowej ucieczki. Wycieńczeni trafiają na niewielki jacht należący do Annie i Franka, którzy wraz z pięcioletnią córką od lat mieszkają na łodzi. Nieznajomi pomagają wystraszonym nowożeńcom, oferując im schronienie oraz kilka dni wspólnego żeglowania. Clem i Johnny szybko nawiązują kontakt z nieco ekscentryczną parą, ale nie wiedzą, że nowi przyjaciele skrywają mroczny sekret.
Książka Salaman nie należy do powieści, które natychmiast przykuwają uwagę czytelnika, niepostrzeżenie wciągając do swojego świata. Przez długi czas czytałam Łódź bez większych emocji, czekając aż coś się wreszcie wydarzy, uwalniając mnie od śledzenia nudnych retrospekcji z życia głównych bohaterów oraz banalnych rozmów o tym jak społeczne normy tłamszą ludzką osobowość. Nadziei na rozwój akcji dostarczył mi prolog, w którym autorka właściwie zdradza zakończenie historii. Nie przepadam za takim zabiegiem, bo wolę być trzymana w niepewności do samego finału i raczej nie lubię wiedzieć więcej niż protagoniści, ale akurat w przypadku Łodzi to rozwiązanie uważam za zasadne. Dzięki pierwszym stronom miałam świadomość, że zaledwie w ciągu kilku dni całe życie Clem i Johnny’ego ulegnie diametralnej zmianie. Ta wiedza sprawiła, że zachodziłam w głowę, jakim cudem radosna, dość beztroska podróż małżonków tak szybko może zmienić się w prawdziwą tragedię, odciskającą głębokie piętno na psychice młodych ludzi.
Większa część akcji rozgrywa się na jachcie, kiedy to obie pary spędzają ze sobą praktycznie całą dobę, co siłą rzeczy skutkuje wzajemnym poznawaniem charakterów, poglądów oraz codziennych nawyków. Nie potrafiłam sympatyzować z żadną z postaci, chociaż wydaje mi się, że z całej czwórki to Johnny zachował najwięcej rozsądku i przenikliwości, dlatego pod pewnymi względami uważam go za ofiarę sytuacji, w jakiej się znalazł. Nie mogłam natomiast znieść Franka pozującego na oświeconego guru, który cierpliwie wtłaczał w umysły swoich gości coraz bardziej ekscentryczne idee, sondując czy trafił na podatny grunt. Dla mnie wszystkie jego gadki to stek bzdur i dziwię się, że bohaterowie tak łatwo dali się omamić. Jak widać wystarczy charyzma, pewność siebie, a także odpowiednia ilość alkoholu, żeby niektórych ludzi zmusić do przekroczenia granic, zapomnienia o moralności i wyrzeczenia się partnera na rzecz obcej osoby. Powieść Salaman świetnie pokazuje moment, w którym życie wymyka się bohaterom z rąk. Z niedowierzaniem obserwowałam jak jedna decyzja pociąga za sobą katastrofalne skutki, a każdy kolejny wybór tylko pogłębia złą sytuację.
Łódź to bardzo dziwna i nierówna książka, przez co trudno wydać jednoznaczną opinię. Uważam ją za nieco przegadaną i przeładowaną informacjami z przeszłości Clem oraz Johnny’ego, które nie wydają się niezbędne do poznania charakterów postaci. I bez tych retrospekcji doskonale widać jak w pewnym momencie między małżonkami następuje ogromny rozdźwięk – pęknięcie pokazujące, że ich miłość wcale nie jest tak dojrzała i wyjątkowa. Poza tym dopóki nie następuje punkt kulminacyjny, powieść nie wydaje się specjalnie interesująca. Ot, historia o tym jak uczucie dwojga ludzi zostaje wystawione na próbę. Nic nowego. Jednak wszystko ulega zmianie, kiedy na jaw wychodzi prawda o właścicielach jachtu. Johnny i Clem są już tak uwikłani w relację z nimi, a na dodatek pozbawieni możliwości ucieczki, że naprawdę trudno przewidzieć jak cała sytuacja się zakończy, przez co napięcie powoli sięga zenitu. Od tego momentu miałam wrażenie, że czytam zupełnie inną książkę – emocjonującą, przerażającą, skłaniającą do analizy zachowania postaci. Nagle ulotniło się całe to rozleniwienie wprowadzone przez opisy flirtów, pijackich rozmów o tym jak ludzie sami krępują swoją wolność i seksualność czy erotycznych eksperymentów mających udowodnić, że bohaterowie są prawdziwie wyzwoleni od żałosnych konwenansów, uczucia zazdrości i innych ludzkich przywar niszczących wzajemne relacje. Niespodziewanie zrobiło się poważnie, przejmująco i dramatycznie, sprawiając, że wreszcie dowiedziałam się, co Clara Salaman chce przekazać.
Gdyby Łódź była wyłącznie fikcyjną opowieścią, napisałabym, że to całkiem niezły thriller, który igra z emocjami czytelnika, wyskakując z mrożącym krew w żyłach wątkiem w najmniej oczekiwanym momencie. Niestety, jeśli wierzyć pisarce, pewne wydarzenia z książki są prawdziwe, a to już zmienia postać rzeczy, bo nie potrafię na chłodno analizować wypadków, będących dla kogoś życiową tragedią. W trakcie lektury zastanawiałam się ile własnych doświadczeń autorka wykorzystała, a ile scen zmyśliła, ale po czasie dochodzę do wniosku, że tak w zasadzie tylko jedna informacja na ten temat jest ważna. Można o niej przeczytać m.in. w tym artykule, ale ostrzegam, że najlepiej zrobić to już po poznaniu powieści. Zapewne nie powinnam oceniać postępowania autorki, niemniej po przeczytaniu książki oraz zapoznaniu się z wydarzeniami z życia pisarki doszłam do wniosku, że przed laty Clara Salaman dopuściła się poważnego zaniedbania. Nie zareagowała, kiedy była na to pora i możliwe, że przyczyniła się do czyjegoś wielkiego nieszczęścia. Nie zachęcam do sięgnięcia po powieść, bo jej lektura nie jest przyjemnym doświadczeniem. To raczej przypomnienie, że człowiek jest zdolny do najgorszych podłości, a zaniechanie i obojętność mogą mieć katastrofalne skutki.
Ocena: 3.5 / 6
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Akurat.