17 czerwca 2024

Rozgrzeszenie - Yrsa Sigurðardóttir

 

Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 384
Pierwsze wydanie: 2016
Polska premiera: 2020

Nastolatka została zaatakowana przez nieznanego sprawcę tuż po tym jak skończyła swoją zmianę w kinie. Do jej zadań należało zamknięcie budynku, więc nikt nie przyszedł z pomocą, gdy oprawca bił ją i nagrywał całe zdarzenie, by potem rozesłać serię krótkich filmików do wszystkich znajomych Stelli. Wyjątkowo brutalne nagrania sugerują, że dziewczyna nie przeżyła napaści, mimo że jej ciało nie zostało odnalezione. Fakt, że morderca rozesłał materiały za pomocą Snapchata dodatkowo utrudnia sprawę, ponieważ całe zajście zobaczyli zaszokowani koledzy i przyjaciele Stelli oraz ich rozhisteryzowani rodzice domagający się od policji natychmiastowej reakcji. Huldar, który popadł w niełaskę przełożonej znów zwraca się z prośbą o pomoc do psycholożki dziecięcej Freyi, mając nadzieję, że przesłuchania znajomych Stelli rzucą nowe światło na sprawę. Nauczyciele i koleżanki dziewczyny wystawiają jej nieposzlakowaną opinię, ale wśród uczniów znajduje się jedna osoba, która w końcu wyznaje, że zaginiona nie była takim aniołem na jakiego jest teraz kreowana. Pojawia się wątek przemocy rówieśniczej, więc Freyja i Huldar zaczynają drążyć ten temat. Sprawa komplikuje się, gdy policja przekonuje się, że Stella może nie być jedyną ofiarą mordercy.

Rozgrzeszenie to już trzecia część cyklu, który w mojej opinii nie jest tak udany jak poprzednia seria autorki. Nie chcę być źle zrozumiana, to są nadal dobre, trzymające w napięciu kryminały, ale z jakiegoś powodu nie wywołują we mnie takich odczuć jak historie, których bohaterką jest prawniczka Thora lub powieści nienależącego do żadnego cyklu. Pisarka nadal potrafi konstruować misterne intrygi oraz tworzyć niepokojącą, duszną atmosferę, więc problem chyba nie leży w tym, że Yrsie brakuje dobrych pomysłów lub warsztatu literackiego. Sądzę, że moja rezerwa bierze się głównie z faktu, że nie umiem zżyć się z parą głównych bohaterów, a przede wszystkim nie akceptuję ich niedojrzałej relacji. Freyję i Huldara od pierwszej części łączy „coś”. A to pójdą ze sobą do łóżka, a to umówią się na randkę, by za chwilę pałać do siebie nienawiścią z powodu jakiegoś nieporozumienia. Para w stylu żurawia i czapli, którzy nie mogą ustalić co ich łączy. Bardzo mnie to drażni, zwłaszcza że w pewnym stopniu rzutuje na zagadkę kryminalną, gdyż sporo miejsca w powieści zajmują rozterki bohaterów oraz niuanse dotyczące ich relacji.

Poza tym uważam, że autorka ograniczyła sobie zakres możliwych do opisania rodzajów zbrodni, ponieważ każda musi mieć coś wspólnego z dziećmi lub nastolatkami, żeby Freyja mogła zaangażować się w prowadzone przez Huldara śledztwo. Myślę, że ciekawiej byłoby, gdyby na tym etapie protagoniści zajmowali się osobnymi sprawami. Wracając jednak do Rozgrzeszenia, muszę podkreślić, że zaplanowana przez Yrsę intryga, jest ciekawa i angażująca. Ktoś porywa i morduje nastolatki, a dodatkowo nagrywa całe zajście, by potem opublikować materiał w mediach społecznościowych. Policji trudno znaleźć wspólny mianownik dla wszystkich tych zdarzeń, ponieważ ofiary nie znają się i nie wygląda na to, by cokolwiek je łączyło. Rozwiązanie zagadki było dla mnie częściowo zaskakujące, ale najważniejsze, że ma logiczne wyjaśnienie, nawet jeśli pod pewnymi względami pisarkę nieco poniosła fantazja.

Doceniam też podjęcie tematu przemocy rówieśniczej, która w obecnych czasach przybrała na sile. Gnębienie ze strony „kolegów” i „koleżanek” z klasy nie jest nowym zjawiskiem, ale poprzez media społecznościowe rozszerza się na obszar niegdyś niedostępny szkolnym prześladowcom. W przeszłości jeśli ktoś stał się klasowym kozłem ofiarnym to nadal miał szansę znaleźć przyjaciół wśród dzieci mieszkających na sąsiednim osiedlu lub w miejscowości, do której co roku jeździł na wakacje. Teraz jest to znacznie trudniejsze, ponieważ prześladowcy za pomocą mediów społecznościowych są w stanie dręczyć ofiarę na odległość, sprawiając, że nigdzie nie może zaznać wytchnienia. Nienawistne komentarze publikowane w sieci, osobne strony internetowe stworzone w celu ośmieszenia konkretnej osoby oraz okrutne „żarty” angażujące podejrzanych typów, którzy w internecie szukają wrażeń wykraczających poza to, co moralne i legalne, sprawiają, że młody człowiek zostaje zupełnie wykluczony, a także poniżony. Autorka nie próbuje szukać remedium na tę sytuację, raczej pokazuje jak bardzo okrutny jest świat nastolatków oraz jak łatwo jest skryć się za fasadą haseł głoszących tolerancję, zrozumienie dla inności i wzajemny szacunek. Szkoły organizują odpowiednie szkolenia, wysyłają dręczycieli na rozmowy z psychologami, ale nic się nie zmienia i ofiary dalej cierpią w milczeniu.

Rozgrzeszenie mogę polecić głównie fanom pisarki. Jeśli ktoś nie czytał nigdy żadnej powieści Yrsy to doradzałabym sięgnięcie po starsze tytuły. Utwierdziłam się w przekonaniu, że ta seria nie jest tak dobra jak poprzednia, ale nie zamierzam jej porzucać, ponieważ wciąż liczę na to, że autorka wróci do formy, udowadniając, że faktycznie jest islandzką królową kryminału.

Ocena: 4 / 6 

Cykl Freyja i Huldar:

4. Wzgórze wisielców
5. Diabelska lalka
  6. Konsekwencje

Cykl z Thorą Gudmundsdottir:  
 
1. Trzeci znak
2. Weź moją duszę
 
Osobne powieści:

 

10 komentarzy:

  1. Nah, nie zachęcasz :/ Mam tę książkę, ale jak utknęłam na pierwszej części serii, tak nie mogę ruszyć dalej. Zastanawiałam się, co jest nie tak i doszłam do wniosku, że może tłumaczenie. Pan Godek mnie irytował, ale jakoś się czytało. Ba, z wypiekami się czytało! A ta pierwsza część... Pewnie w końcu przeczytam drugą i trzecią, a może i kolejne, ale na razie mnie nie ciągnie. Smutne, bo to przecież Yrsa, no ale nic na siłę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, do mnie też długo nie docierało, że jednak ta seria to już nie to samo, co wcześniej. Moim zdaniem nadal można czytać z satysfakcją, ale jednak brakuje mi starej dobrej Yrsy. Myślisz, że chodzi o tłumaczenie? Przyznam, że o tym nie pomyślałam. Mnie irytują te przepychanki między głównymi bohaterami. Serio, albo niech się zejdą albo definitywnie rozejdą, a nie takie bla bla bla. Przy trzeciej części to już naprawdę irytujące, że mają status związku "to skomplikowane". Skoro nie miałaś ochoty na dokończenie pierwszego tomu to faktycznie nie ma sensu się zmuszać. Moim zdaniem poziom wszystkich trzech części jest podobny niestety.

      Usuń
    2. Ciekawe, skąd ten pomysł u autorki? Żeby było ciekawie? Żeby kryminał nie tylko czystym (a przez to może nudnym) kryminałem, tylko oferował też coś osobom lubiącym takie motywy? Pojęcia nie mam. Myślę, że w końcu przeczytam pierwszą część jeszcze raz, bo w ogóle nie pamiętam, o co w niej chodziło. I może inaczej spojrzę na kolejne. Ale czy to będzie w tym roku? Też nie mam pojęcia :)

      Usuń
    3. No właśnie nie wiem co jej strzeliło do głowy, żeby stworzyć tak irytujący duet. Może jest tak jak napisałaś albo po prostu chciała, żeby coś wyróżniało jej książki? Moim zdaniem to wyróżnienie na minus niestety. Nie namawiam jakoś bardzo, bo jednak to już nie ta sama Yrsa, ale sama będę czytać dalej :)

      Usuń
    4. Pamiętam, jak usłyszałam od pani z wyd., że za jakiś rok czy dwa nadejdzie do nas trend tworzenia kilku dzieł w jednym. Jeśli romans, to z rozbudowanym tłem obyczajowym etc. Może na Islandii to już weszło? ;)

      Dalej siedzę w nieco tęczowych klimatach (mam 2 takie książki na stanie), ale kiedy skończę, chciałabym zabrać się za kolejne tytuły z biblioteczki. Yrsa się tam kurzy od paru lat, ale inne dłużej. Mam naprawdę sporo fajnych książek, kupionych w szale, a jakoś nie było na nie klimatu. Np. Myśliwski... Aż wstyd, ile czeka. I to kto :/

      Usuń
    5. Oj nie wiem czy ten trend mi się podoba, może jej chodziło właśnie o to romantasy? Nie czytałam żadnej książki z tego gatunku, bo ani nie przepadam za romansami, ani za fantasy, ale to chyba teraz najpopularniejsze połączenie. Natomiast możliwe, że kryminały też ta zmiana obejmie, a może właśnie już się to wydarzyło :)

      Mam podobnie, jak kupuję książki to jestem super podekscytowana i cieszę się na lekturę, a potem mija parę tygodni i gdzieś ten entuzjazm znika. I też te polecane, mądre książki czekają długo, a po głupiutkie thrillery sięgam znacznie szybciej...

      Usuń
    6. Z tego, co pamiętam, to było dość ogólne. Po prostu książki mają być w więcej niż jednej szufladce, a nie że jak erotyk, to prosta historyjka głównie po to, żeby można było wstawić scenki. Tak zapamiętałam. Mówiła to w kontekście mojego debiutu, który wtedy był... nie wiadomo czym ;) Mam tylko nadzieję, że nie chcą czekać, aż ten trend nadejdzie, bo zdążę się zestarzeć ;)

      "Parę tygodni"... Żeby tylko, u mnie rekordziści stoją na półce ponad 7 lat :D

      Usuń
    7. W kontekście twojej książki to miałoby sens, ale właśnie w erotykach to chyba wydawnictwa zaspały totalnie i z tego co wnioskuję po opisach, wydają głównie papkę dla spragnionych "wrażeń" czytelniczek. Na instagramie ktoś wrzucał w relacje fragmenty tego rzekomo kontrowersyjnego erotyku z księdzem jako bohaterem i to była taka słabizna, że szkoda słów.

      E nie, ekscytacja trwa parę tygodni, a książki leżą latami :) Niektóre kupowałam jeszcze na początku blogowej przygody, czyli w okolicach 2011 roku i nadal ich nie przeczytałam. Pewnie już tego nie zrobię, bo gust mi się nieco zmienił od tamtej pory :)

      Usuń
  2. Bardzo lubię tą serię! Gdy ją odkryłam, na Legimi były dostępne trzy tomy, które dosłownie połknęłam w ciągu jednego miesiąca (miałam dobrą passę). Może faktycznie relacja bohaterów jest dziwna, ale tbh, jakoś nie zwracałam na nią uwagi- jeżeli to, co się między nimi dzieje, im odpowiada, spoko, różnie między ludźmi bywa :D Same w sobie historie, czasem ciekawe, a czasem przerażające. Odkrywam, z czasem, że ja mam chyba bardzo małe oczekiwania co do kryminałów, bo niektóre rzeczy dopiero zauważam, kiedy Ty o nich wspominasz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim cieszę się, że książki Yrsy Cię tak wciągnęły, bo to wciąż jedna z moich ulubionych autorek :) Pewnie, pod względem "moralnym" to mnie zachowanie bohaterów nie drażni, bardziej jako czytelniczka mam dość tego, że wciąż kręcą się w kółko ze swoim związkem-niezwiązkiem, ale rozumiem, że nie wszystkim będzie to przeszkadzać :) Ja już przeczytałam w życiu tyle kryminałów i thrillerów, że zawsze znajdę coś, na co pomarudzę. Serio, do takiego wniosku doszłam, ale nadal lubię ten gatunek i mimo że narzekam na co 2 książkę to i tak czytam :)

      Usuń