Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 334
W Lizbonie siedem osób
weszło na pokład luksusowego jachtu z nadzieją, że za kilka dni znajdą się na
Islandii. Gdy nocą do portu w Reykjaviku wpływa oczekiwany statek, okazuje się,
że jest on pusty. Nigdzie nie ma śladów wypadku lub walki, wydaje się jakby
ludzie, którzy nim płynęli po prostu wyparowali. Prawniczka Thora Gudmundsdottir
została poproszona przez starsze małżeństwo o zbadanie sprawy, ponieważ na
statku przebywał ich syn Egir z rodziną. Nikt nie ma pojęcia, co też
przytrafiło się pasażerom i załodze. Może sztorm zmył ich z pokładu i wszyscy
wylądowali w ciemnych, przeraźliwie zimnych wodach Oceanu Atlantyckiego? A może
mieli wypadek, ale skorzystali z łodzi ratunkowych i wciąż czekają na pomoc?
Teorie mnożą się w zastraszającym tempie, jednak racjonalnych wyjaśnień wciąż
brak. Pewne jest natomiast to, że cokolwiek wydarzyło się w ciągu kilkudniowego
rejsu, miało poważne konsekwencje dla wszystkich, którzy wybrali się w tę
podróż.
Zaczynając lekturę Statku śmierci spodziewałam się świetnie
napisanej, skomplikowanej i trzymającej w napięciu historii. W końcu autorką książki
jest Yrsa Sigurđardóttir – pisarka, której jak na razie nie zdarzyło się
stworzenie słabej czy niedopracowanej powieści. Nie myliłam się przewidując, że
najnowsze dzieło dostarczy mi wielu mocnych wrażeń, rozbudzi wyobraźnię i
zaspokoi apetyt na nieprzewidywalną intrygę. Islandzka autorka jest w
znakomitej formie, jeśli uważacie się za fanów kryminałów oraz thrillerów, to
nie możecie zwlekać z przeczytaniem tej książki. Gwarantuję, że już po poznaniu
kilku pierwszych stron ciarki przejdą wam po plecach i poczujecie się nieswojo
we własnym domu. Statek śmierci nie
jest horrorem, ale podobnie jak w innych książkach Yrsy, w kilku fragmentach
pojawiają się elementy budzące grozę, sugerujące obecność czegoś
nadprzyrodzonego. Później autorka podsuwa logiczne wyjaśnienie, ale bardzo
lubię tą lekką dwuznaczność, ponieważ czytelnik może wybrać czy przyjąć do
wiadomości podszepty rozumu, czy jednak zostawić margines na pewną dozę
niezwykłości.
W powieści przeplatają
się dwa wątki, idealnie łączące się ze sobą na kilkudziesięciu ostatnich
stronach. Pierwszym jest oczywiście śledztwo Tory, która próbuje ustalić czy
rodzina jej klientów przeżyła podróż, czy jednak po drodze zdarzyło się coś, co
wyklucza nadzieję na szczęśliwy powrót pasażerów statku. Drugi wątek
koncentruje się właśnie na uczestnikach feralnego rejsu, co buduje ogromne
napięcie. Czytając naprzemiennie o poczynaniach prawniczki i losach Egira oraz
jego żony i córek, głowiłam się nad rozwiązaniem zagadki, ale oczywiście Yrsa
wywiodła mnie w pole, ponieważ takiego obrotu spraw nie przewidziałam. Pisarka
stopniowo ujawnia kolejne makabryczne szczegóły, podrzuca tropy i zostawia
czytelnika ze świadomością, że na jachcie wydarzyło się coś okropnego. Na
dodatek odbiorca poznaje sytuację z perspektywy Egira, który do ostatniej
chwili nie ma pojęcia, o co chodzi i jak bronić się przed zagrożeniem. To
wszystko sprawia, że lektura tej książki jest niesamowicie emocjonująca. Razem
z bohaterem drżałam na dźwięk kroków za drzwiami, biłam się z myślami czy
lepiej obserwować członków załogi, czy zamknąć się z rodziną w kajucie, by w
razie czego móc ochronić najbliższych przed niebezpieczeństwem. Yrsa Sigurđardóttir
mistrzowsko opisała zmianę jaka nastąpiła na statku. Początkowo miał to być
zwyczajny rejs, nic nie zapowiadało kłopotów. Odległość dzieląca Islandię od
Lizbony jest ogromna, ale na pokładzie luksusowej łodzi wszystko powinno pójść
jak z płatka. Stopniowo Egira zaczęło ogarniać przeczucie, że jednak coś jest
nie w porządku. Dziwne komunikaty radaru i innych maszyn naprowadzających,
znikające z kajut przedmioty, a także podejrzane zachowanie załogi wzbudziły
jego czujność. Czytając o tych pierwszych zapowiedziach tragicznych zdarzeń
czułam się jakbym była obecna na pechowym statku. Udzieliła mi się atmosfera
niepewności i narastającego zagrożenia. Niechętnie przerywałam lekturę,
ponieważ historia napisana przez Yrsę całkowicie pochłaniała moją uwagę i nie
pozwalała myśleć o obowiązkach czy nawet innych rozrywkach. Liczyło się tylko
to, by jak najszybciej poznać zakończenie, dowiedzieć się jakie tajemnice
skrywa luksusowy jacht.
Pisarka nie zapomniała
również o Thorze Gudmundsdottir i jej dochodzeniu. Pisałam już kiedyś, że
bardzo lubię tę postać, ponieważ kobieta jest samodzielna, bystra i dociekliwa.
W Statku śmierci Thora nie ma tylu okazji,
co zazwyczaj do popisania się swoimi zdolnościami, ale mimo tego z
przyjemnością czytałam również rozdziały, w których to ona gra pierwsze
skrzypce. Podoba mi się charakterystyka tej postaci i umiejętne dawkowanie
informacji o jej życiu prywatnym. W powieściach Yrsy najważniejsza jest intryga
kryminalna, więc akcja podporządkowana jest wydarzeniom związanym z aktualnie prowadzoną
przez Thorę sprawą. Niemniej pisarka umiejętnie wplata też odniesienia do
sytuacji rodzinnej prawniczki, jej zmagań z kapryśną sekretarką Bellą lub
zwyczajnymi, prozaicznymi czynnościami. Te wiadomości umieszczone są gdzieś na
marginesie, ale budują wieź czytelnika z postacią i sprawiają, że z sympatią
myśli się o kolejnych książkach z serii. Mam nadzieję, że cykl będzie nadal
rozwijany, na okładce tej pozycji zamieszczono informację, że wkrótce pojawią
się dwa pełnometrażowe filmy oraz serial na podstawie książek Sigurđardóttir.
Nie mogę się już doczekać premier. Statek
śmierci po prostu mnie zachwycił. Nie znalazłam ani jednego niewiarygodnego
fragmentu czy motywu, ani razu nie skrzywiłam się z niesmakiem, że coś tu nie
pasuje. Wręcz przeciwnie, po raz kolejny dałam się porwać zajmującej historii i
zaskakującemu finałowi. Pod względem językowym również niczego nie mogę tej
powieści zarzucić. Autorka potrafi kreować atmosferę zagrożenia, opisywać
makabryczne zdarzenia tak, że przed oczami stają konkretne, budzące przerażenie
obrazy oraz łagodzić zbyt wielkie napięcie ironiczną czy humorystyczną uwagą.
Yrsa jest jedną z bardziej utalentowanych pisarek kryminałów, więc nie
zwlekajcie z poznaniem jej twórczości.
Ocena: 6 / 6
Cykl z Thorą Gudmundsdottir:
1. Trzeci znak
2. Weź moją duszę
4. Lód w żyłach
Egzemplarz recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz