5 stycznia 2014

Gone. Faza piąta: Ciemność - Michael Grant


Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 464

Niezbyt często sięgam po książki typowo młodzieżowe, ale seria Gone zaciekawiła mnie na tyle, że z chęcią zabrałam się za lekturę piątego, przedostatniego tomu cyklu. Inna sprawa czy powieści Michaela Granta powinno się traktować jako literaturę przeznaczoną głównie dla nastolatków, ale pozwolicie, że ten wątek rozwinę nieco później. Na razie kilka słów o fabule. Zwyczajne kalifornijskie miasteczko o nazwie Perdido Beach nagle zmieniło się w miejsce odgrodzone od świata szarą, niemożliwą do sforsowania barierą. Na dodatek wszyscy mieszkańcy powyżej piętnastego roku życia zniknęli. Ot tak, w jednej chwili byli w domu, w pracy, w drodze, a już sekundę później po prostu przepadli, jakby rozpłynęli się w powietrzu. Pod nieprzebytą kopułą znalazły się tylko dzieci. Szybko okazało się, że niektóre dysponują przedziwnymi mocami, ponieważ potrafią tworzyć śmiercionośne światło, usuwać grawitację, poruszać się z nadludzką szybkością, oceniać czy ktoś mówi prawdę, czy kłamie i wiele innych. We wcześniejszych częściach serii nastolatki i młodsze dzieci zostały zmuszone do stawienia czoła problemom, które przerosłyby niejedną dorosłą osobę. W tej powieści bohaterów czekają kolejne wyzwania – walka z demoniczną siłą nazywaną Gaiaphage oraz próby zapanowania nad zmieniającą się barierą. Dotąd kopuła przypominała szklany klosz nad miasteczkiem, teraz jednak zaczęła zmieniać barwę z szarej na czarną, pozbawiając mieszkańców życiodajnego światła.

Faza piąta: Ciemność podobnie jak wszystkie inne powieści z cyklu, charakteryzuje się niesamowicie pędzącą akcją. W tej książce nie ma miejsca na nudę, ponieważ już od pierwszej strony autor prezentuje czytelnikowi zalążek nowych problemów, które wkrótce zajmą umysły bohaterów. Michael Grant nie bawi się w subtelności i przydługie wstępy, przez co nie sposób oderwać się od lektury. Za każdym razem, gdy sięgam po kolejną książkę z serii, zastanawiam się, co też tym razem pisarz zgotował swoim bohaterom. Wygląda na to, że jego wyobraźnia jest nieograniczona, ponieważ zawsze zaskakuje mnie czymś zupełnie nowym, nieprzewidywalnym, poważnie zagrażającym dzieciakom w Perdido Beach i okolicy. Również w tej powieści pojawia się cała masa szokujących i przerażających wydarzeń. Jakby wszystko sprzysięgło się przeciwko nastolatkom, które już prawie od roku walczą o przetrwanie w świecie nieznającym starych zasad i opieki dorosłych, cechującym się ograniczonymi racjami żywnościowymi i kruchym etosem moralnym.

Mam też wrażenie, że seria Gone niejako dorasta z czytelnikami. Wracając do kwestii targetu tej historii, którą poruszyłam w pierwszym akapicie, stwierdzam, że jest to jedna z ciekawszych młodzieżówek na rynku, mogąca zainteresować również starszych odbiorców. Zdaję sobie sprawę, że często o wielu innych cyklach pisze się dokładnie to samo, ale w Gone jest coś innego, oryginalnego i wartościowego. Po pierwsze, pisarz od początku rzuca bohaterów w wir prawdziwych trudności, prowokując przy okazji czytelnika do zastanowienia się nad tym, jak on poradziłby sobie w świecie ogarniętym chaosem, paniką, kurczącymi się zasobami żywności i wybuchającą na każdym kroku agresją. Im bliżej końca serii, tym poważniejsze dylematy i znacznie bardziej dorosłe sprawy, z którymi mierzą się postaci. Począwszy od chciwości i pragnienia władzy, poprzez seks, niechcianą ciążę, aż do morderstw i decyzji czy można kogoś uśmiercić dla dobra społeczności. Po drugie, bohaterowie nie są ani infantylni, ani rozchwiani emocjonalnie, mimo że to jeszcze bardzo młodzi ludzie. Niektórzy odkryli w sobie siłę i zdolności organizacyjne, dzięki czemu świetnie radzą sobie w nowej rzeczywistości, nad innymi górę wzięła mroczna strona ludzkiej natury, przez co stali się źli i zepsuci, a jeszcze innych ogarnęło szaleństwo, ponieważ nowy świat okazał się dla nich nie do zniesienia. Bohaterowie mają bardzo różne charaktery i poglądy, ale w mojej ocenie wszyscy są wiarygodni.

Bardzo podoba mi się połączenie realnych, niejako z życia wziętych wątków z elementami nadprzyrodzonymi, dzięki którym powieści pozostają historiami rozrywkowymi o bohaterach prześcigających się w używaniu swoich niezwykłych mocy. Również pod tym względem piąta część nie zawodzi, ponieważ czytelnik ma okazję śledzić wiele emocjonujących pojedynków i „doświadczać” mnóstwa ekstremalnych sytuacji. Zagadka powstania bariery teoretycznie została już wyjaśniona. Nie wydaje mi się, żeby brzmiała zbyt prawdopodobnie, ale w niczym mi to nie przeszkadza. Zirytowała mnie natomiast jedna rzecz, ponieważ moim zdaniem, wypłynęła zbyt szybko. Jeśli jeszcze nie czytaliście tej książki, lepiej pomińcie kilka kolejnych linijek tekstu (SPOILER). Nie rozumiem, dlaczego autor już na początku książki zdradził, że poza barierą życie toczy się dalej. Wielka kopuła od miesięcy przyciąga uwagę mediów, zwykłych ludzi, a przede wszystkim rodzin, których dzieci zostały uwięzione wewnątrz niej. Czytając każdą wcześniejszą część zastanawiałam się, co stało się ze wszystkimi dorosłymi w Perdido Beach, rozmyślałam nad tym czy zwyczajny świat jeszcze istnieje, czy może w środku tego wielkiego klosza znajduje się ostatni bastion ludzkiej cywilizacji. W Fazie piątej Grant niepotrzebnie odsłonił wszystkie karty. Zdecydowanie lepiej byłoby, gdyby czytelnicy dowiedzieli się, że poza barierą znajdują się wszyscy dorośli mieszkańcy miasta dopiero na końcu, tak jak bohaterowie powieści. Uważam, że to byłby świetny cliffhanger (KONIEC SPOILERA)

Główni bohaterowie nie są jednoznaczni i na zawsze przypisani do drużyny „dobrych” lub „złych”. Zwłaszcza w tej powieści pisarz pokazał brak sztywnego podziału na szlachetnych i złoczyńców, co oczywiście zapisuję książce na plus. Niektóre postaci przeszły zaskakującą metamorfozę, zmieniając się w samolubnych, pozbawionych skrupułów samotników, inne z kolei odkryły w sobie uczucia nieco bardziej pozytywne i zaczęły kierować się odmiennymi niż dotychczas zasadami. Zakończenie wyraźnie podkreśla, że żaden nastolatek z Perdido Beach nigdy nie będzie już tym samym dzieciakiem, co przed pojawieniem się bariery. Gdyby nagle walczące na śmierć i życie dzieci stanęły oko w oko ze swoimi rodzinami, nie wiedziałyby jak opisać wszystkie przeżycia, wytłumaczyć, dlaczego stali się tacy a nie inni i z jakiego powodu podjęli pewne decyzje. Nadal jestem ciekawa jak zakończy się cała seria, chociaż obawiam się, że najbardziej intrygująca rzecz już została wyjaśniona. Polecam powieści Michaela Granta wszystkim znudzonym książkami dla młodzieży o wilkołakach, wampirach, czarodziejach, w których najważniejszym wątkiem są perypetie miłosne nastoletnich bohaterów. Na tym tle seria Gone pozytywnie się wyróżnia. Jestem pewna, że pomysły jej autora wielokrotnie Was zaskoczą.

Ocena: 4,5 / 6

Cykl "Gone"

1. Faza pierwsza: Niepokój
5. Faza piąta: Ciemność
6. Faza szósta: Światło

Książka przeczytana w ramach wyzwania Z półki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz