Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 464
Niezbyt często sięgam
po książki typowo młodzieżowe, ale seria Gone
zaciekawiła mnie na tyle, że z chęcią zabrałam się za lekturę piątego,
przedostatniego tomu cyklu. Inna sprawa czy powieści Michaela Granta powinno
się traktować jako literaturę przeznaczoną głównie dla nastolatków, ale
pozwolicie, że ten wątek rozwinę nieco później. Na razie kilka słów o fabule.
Zwyczajne kalifornijskie miasteczko o nazwie Perdido Beach nagle zmieniło się w miejsce odgrodzone od świata
szarą, niemożliwą do sforsowania barierą. Na dodatek wszyscy mieszkańcy powyżej
piętnastego roku życia zniknęli. Ot tak, w jednej chwili byli w domu, w pracy,
w drodze, a już sekundę później po prostu przepadli, jakby rozpłynęli się w
powietrzu. Pod nieprzebytą kopułą znalazły się tylko dzieci. Szybko okazało
się, że niektóre dysponują przedziwnymi mocami, ponieważ potrafią tworzyć
śmiercionośne światło, usuwać grawitację, poruszać się z nadludzką szybkością,
oceniać czy ktoś mówi prawdę, czy kłamie i wiele innych. We wcześniejszych
częściach serii nastolatki i młodsze dzieci zostały zmuszone do stawienia czoła
problemom, które przerosłyby niejedną dorosłą osobę. W tej powieści bohaterów
czekają kolejne wyzwania – walka z demoniczną siłą nazywaną Gaiaphage oraz próby zapanowania nad
zmieniającą się barierą. Dotąd kopuła przypominała szklany klosz nad
miasteczkiem, teraz jednak zaczęła zmieniać barwę z szarej na czarną,
pozbawiając mieszkańców życiodajnego światła.
Faza
piąta: Ciemność podobnie jak wszystkie inne powieści z
cyklu, charakteryzuje się niesamowicie pędzącą akcją. W tej książce nie ma
miejsca na nudę, ponieważ już od pierwszej strony autor prezentuje czytelnikowi
zalążek nowych problemów, które wkrótce zajmą umysły bohaterów. Michael Grant
nie bawi się w subtelności i przydługie wstępy, przez co nie sposób oderwać się
od lektury. Za każdym razem, gdy sięgam po kolejną książkę z serii, zastanawiam
się, co też tym razem pisarz zgotował swoim bohaterom. Wygląda na to, że jego
wyobraźnia jest nieograniczona, ponieważ zawsze zaskakuje mnie czymś zupełnie
nowym, nieprzewidywalnym, poważnie zagrażającym dzieciakom w Perdido Beach i okolicy. Również w tej
powieści pojawia się cała masa szokujących i przerażających wydarzeń. Jakby
wszystko sprzysięgło się przeciwko nastolatkom, które już prawie od roku walczą
o przetrwanie w świecie nieznającym starych zasad i opieki dorosłych,
cechującym się ograniczonymi racjami żywnościowymi i kruchym etosem moralnym.
Mam też wrażenie, że
seria Gone niejako dorasta z
czytelnikami. Wracając do kwestii targetu tej historii, którą poruszyłam w
pierwszym akapicie, stwierdzam, że jest to jedna z ciekawszych młodzieżówek na
rynku, mogąca zainteresować również starszych odbiorców. Zdaję sobie sprawę, że
często o wielu innych cyklach pisze się dokładnie to samo, ale w Gone jest coś innego, oryginalnego i
wartościowego. Po pierwsze, pisarz od początku rzuca bohaterów w wir
prawdziwych trudności, prowokując przy okazji czytelnika do zastanowienia się
nad tym, jak on poradziłby sobie w świecie ogarniętym chaosem, paniką, kurczącymi
się zasobami żywności i wybuchającą na każdym kroku agresją. Im bliżej końca
serii, tym poważniejsze dylematy i znacznie bardziej dorosłe sprawy, z którymi
mierzą się postaci. Począwszy od chciwości i pragnienia władzy, poprzez seks,
niechcianą ciążę, aż do morderstw i decyzji czy można kogoś uśmiercić dla dobra
społeczności. Po drugie, bohaterowie nie są ani infantylni, ani rozchwiani
emocjonalnie, mimo że to jeszcze bardzo młodzi ludzie. Niektórzy odkryli w
sobie siłę i zdolności organizacyjne, dzięki czemu świetnie radzą sobie w nowej
rzeczywistości, nad innymi górę wzięła mroczna strona ludzkiej natury, przez co
stali się źli i zepsuci, a jeszcze innych ogarnęło szaleństwo, ponieważ nowy
świat okazał się dla nich nie do zniesienia. Bohaterowie mają bardzo różne
charaktery i poglądy, ale w mojej ocenie wszyscy są wiarygodni.
Bardzo podoba mi się
połączenie realnych, niejako z życia wziętych wątków z elementami
nadprzyrodzonymi, dzięki którym powieści pozostają historiami rozrywkowymi o
bohaterach prześcigających się w używaniu swoich niezwykłych mocy. Również pod
tym względem piąta część nie zawodzi, ponieważ czytelnik ma okazję śledzić
wiele emocjonujących pojedynków i „doświadczać” mnóstwa ekstremalnych sytuacji.
Zagadka powstania bariery teoretycznie została już wyjaśniona. Nie wydaje mi
się, żeby brzmiała zbyt prawdopodobnie, ale w niczym mi to nie przeszkadza.
Zirytowała mnie natomiast jedna rzecz, ponieważ moim zdaniem, wypłynęła zbyt
szybko. Jeśli jeszcze nie czytaliście tej książki, lepiej pomińcie kilka
kolejnych linijek tekstu (SPOILER). Nie rozumiem, dlaczego autor już na
początku książki zdradził, że poza barierą życie toczy się dalej. Wielka kopuła od
miesięcy przyciąga uwagę mediów, zwykłych ludzi, a przede wszystkim rodzin,
których dzieci zostały uwięzione wewnątrz niej. Czytając każdą wcześniejszą
część zastanawiałam się, co stało się ze wszystkimi dorosłymi w Perdido Beach, rozmyślałam nad tym czy
zwyczajny świat jeszcze istnieje, czy może w środku tego wielkiego klosza
znajduje się ostatni bastion ludzkiej cywilizacji. W Fazie piątej Grant niepotrzebnie odsłonił wszystkie karty.
Zdecydowanie lepiej byłoby, gdyby czytelnicy dowiedzieli się, że poza barierą
znajdują się wszyscy dorośli mieszkańcy miasta dopiero na końcu, tak jak
bohaterowie powieści. Uważam, że to byłby świetny cliffhanger (KONIEC SPOILERA).
Główni bohaterowie nie
są jednoznaczni i na zawsze przypisani do drużyny „dobrych” lub „złych”. Zwłaszcza
w tej powieści pisarz pokazał brak sztywnego podziału na szlachetnych i
złoczyńców, co oczywiście zapisuję książce na plus. Niektóre postaci przeszły
zaskakującą metamorfozę, zmieniając się w samolubnych, pozbawionych skrupułów
samotników, inne z kolei odkryły w sobie uczucia nieco bardziej pozytywne i
zaczęły kierować się odmiennymi niż dotychczas zasadami. Zakończenie wyraźnie
podkreśla, że żaden nastolatek z Perdido
Beach nigdy nie będzie już tym samym dzieciakiem, co przed pojawieniem się
bariery. Gdyby nagle walczące na śmierć i życie dzieci stanęły oko w oko ze
swoimi rodzinami, nie wiedziałyby jak opisać wszystkie przeżycia, wytłumaczyć,
dlaczego stali się tacy a nie inni i z jakiego powodu podjęli pewne decyzje. Nadal
jestem ciekawa jak zakończy się cała seria, chociaż obawiam się, że najbardziej
intrygująca rzecz już została wyjaśniona. Polecam powieści Michaela Granta
wszystkim znudzonym książkami dla młodzieży o wilkołakach, wampirach,
czarodziejach, w których najważniejszym wątkiem są perypetie miłosne
nastoletnich bohaterów. Na tym tle seria Gone
pozytywnie się wyróżnia. Jestem pewna, że pomysły jej autora wielokrotnie Was
zaskoczą.
Ocena: 4,5 / 6
Cykl "Gone"
1. Faza pierwsza: Niepokój
Książka przeczytana w ramach wyzwania Z półki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz