31 maja 2024

Sarek - Ulf Kvensler

 

Wydawnictwo: Marginesy
Liczba stron: 432
Pierwsze wydanie: 2022
Polska premiera: 2024

Lubię powieści, których akcja rozgrywa się w górach, w niezbyt przystępnym i raczej niebezpiecznym otoczeniu. Uważam, że takie warunki to idealna sceneria do historii o zbrodni oraz cechach charakteru, które na co dzień maskowane są przez zasady życia w społeczeństwie. Anna, Henrik i Milena od wielu lat spędzają urlop w górach. Przez tydzień urządzają sobie wielokilometrowe spacery, zdobywają szczyty, biwakują, rozmawiają, ciesząc się wzajemnym towarzystwem. Anna i Henrik są parą, ale obecność Mileny nigdy nie była dla nich niezręczna. Na wyjeździe tworzą zgraną ekipę, każdy ma swoje zadania, swoje tempo marszu, działają jak dobrze naoliwiona maszyna, dzięki czemu po powrocie wszyscy są wypoczęci i gotowi do stawienia czoła wyzwaniom codzienności. Jednak w tym roku Milena nieoczekiwania oświadcza, że poznała mężczyznę i chciałaby, żeby dołączył do ich grupy. Przyjaciele nie są zbyt zachwyceni propozycją, ale ostatecznie zgadzają się, wychodząc z założenia, że obecność Jacoba jest dla Mileny ważna. Kłopoty zaczynają się już na dworcu, kiedy nowy towarzysz nalega na zmianę celu wyprawy i namawia do wędrówki po najwyższych szczytach Szwecji, w tym lodowcach pełnych zdradliwych szczelin oraz wąskich grani. Dodatkowo Anna nie może pozbyć się wrażenia, że skądś zna tego mężczyznę. Ostatecznie grupa rozpoczyna marsz, nie wiedząc, że wyprawa szybko zamieni się w prawdziwy koszmar. 

Sarek to debiut autora i muszę przyznać, że całkiem obiecujący. Nigdy wcześniej nie słyszałam o tytułowym Parku Narodowym, w którym autor umieścił akcję, ale dzięki bardzo plastycznym, szczegółowym opisom, bez trudu wyobraziłam sobie jak rozległe, wymagające i surowe jest to miejsce. Odniosłam wrażenie, że Ulf Kvensler zna ten niegościnny teren jak własną kieszeń, dzięki czemu z taką łatwością przychodzi mu opisywanie roślinności, masywów górskich, kolejnych zejść do doliny czy krajobrazu, który można podziwiać z pola śnieżnego. Autor przyznaje na końcu książki, że manipulował nieco topografią, żeby podkręcić atmosferę, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało i już sama charakterystyka Sarka wzbudziła moje zainteresowanie. Książka jest napisana prosto, bez zbędnych ozdobników czy rozbudowanych fragmentów poświęconych stanom emocjonalnym bohaterów, ale napięcie można wyczuć niemalże od pierwszych stron. Już moment, w którym Milena oświadcza Annie, że chciałaby zaprosić czwartą osobę na wakacje, sprawił, że wstrzymałam oddech, dobrze wyczuwając, iż właśnie ta decyzja zaważy na dalszym życiu bohaterów.

W zasadzie aż do połowy powieści napięcie ciągle rośnie. Pomiędzy różnymi członkami tej niewielkiej grupy co chwilę pojawiają się jakieś drobne sprzeczki, uszczypliwości, nieporozumienia przeplatane krótkimi okresami dobrego nastroju, kiedy wszyscy względnie dogadują się i wydają się cieszyć z wyjazdu. Miałam jednak ciągle wrażenie, że coś wisi w powietrzu, a spokój jest tylko pozorny. Oczywiście to thriller, więc w pewnym momencie dochodzi do niepokojących wydarzeń, ale paradoksalnie wtedy napięcie nieco spada. Kiedy wiadomo już, co się dzieje oraz jakiego rodzaju niebezpieczeństwo czyha na bohaterów, historia robi się trochę zbyt rozciągnięta. Nie uważam, że to poważna wada, zwłaszcza że autor dopiero debiutuje, jednak pod koniec chciałam już, żeby akcja przyśpieszyła, prowadząc do finału. Samo zakończenie jest dobrze pomyślane. Nie mogę powiedzieć, żeby Kvensler jakoś bardzo mnie zaskoczył, ale intryga jest spójna i dość dobrze przemyślana. Pierwszoosobowa narracja z perspektywy Anny sprawia, że raczej trudno dokładnie poznać innych bohaterów, ale w Sarku właśnie o to chodzi. Nie wiadomo, kto stanowi zagrożenie, która z postaci jest niezrównoważona, jakie emocje bohaterowie próbują miedzy sobą ukryć. Lektura tej powieści była dla mnie pozytywnym doświadczeniem, więc polecam ją wszystkim fanom kameralnych thrillerów, a sama czekam na kolejne książki Kvenslera. 

Ocena: 4.5 / 6

8 komentarzy:

  1. To już wiem, co wczoraj czytałaś :) Bardzo zachęcająca recenzja. Nie przepadam za 1-osobową narracją, ale często ją spotykam, więc staram się nie zwracać uwagi. A skoro książka ciekawa, można przymknąć oko :) Wyguglałam sobie autora i już miałam pisać, że skoro debiutował po 50., jest dla mnie nadzieja ;) Ale doczytałam, że to doświadczony scenarzysta, więc raczej nie ma się co nim pocieszać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie, tę książkę czytałam na początku maja :) Mam z miesięczną różnicę pomiędzy tym, co publikuję, a co aktualnie czytam. Wczoraj spędziłam dzień z książką "Rozwód" (Moa Herngren jest autorką). Całkiem ciekawa pozycja, raczej pozytywne odczucia mam po lekturze. Co do Sarka to polecam, zwłaszcza jeśli lubisz historie kryminalne rozgrywające się w górach. Ja lubię, więc już na wstępie byłam dobrze nastawiona :) Narracja pierwszoosobowa jest wymagająca, bo niełatwo stworzyć bohatera z tak intrygującym wnętrzem, żeby czytelnik nie odczuł znużenia. Też masz doświadczenie w tworzeniu tekstów, więc nie deprecjonowałabym tego :)

      Usuń
    2. Oooo, recenzji "Rozwodu" jestem ciekawa bardzo. Spotykam tę książkę często i opinie są... przeróżne. Z ciekawości pewnie sama przeczytam, jak już się pojawi w bibliotece :) Tak jak i tę :)

      Mam doświadczenie, ale kilka lat temu spadłam do SEO, więc i skrzydełka musiałam zwinąć. Tam nie ma miejsca na kreatywność, niestety. Muszę rozwijać się we własnym zakresie, inaczej zupełnie stracę styl :/

      Usuń
    3. Jeszcze recenzji nie napisałam, ale książkę oceniam raczej pozytywnie. Jestem bardzo ciekawa co o niej powiesz, czy będziesz sympatyzować z którymś z bohaterów. Autorka wprawdzie pokazuje, że rozwód nie jest tutaj niczyją ewidentną winą i obie strony mają swoje za uszami, ale jednak ja sądzę, że jedna osoba bardziej skrzywdziła drugą.

      Wielka szkoda, że praca podcina skrzydła często, ale ja naprawdę wierzę w twój sukces literacki. Widocznie tylko trzeba uzbroić się w cierpliwość :)

      Usuń
    4. Po przeczytaniu opisu z automatu zaczęłam być za żoną, ale później, kiedy wczytałam się w recenzje, nabrałam wątpliwości. Nie uważam, że wina zawsze rozkłada się na dwie strony (czasem, ale nie zawsze, czasem po prostu ktoś zawali, a druga osoba jest skrzywdzona), więc jestem ciekawa tej książki.

      Oj tak, trzeba mi dużo cierpliwości. Cały czas cisza, ale jeśli wydawnictwo chce wyrobić się ze zobowiązaniami, praktycznie na dniach powinno się odezwać.

      Usuń
    5. Właśnie ja też byłam za żoną i chociaż ona bywa wkurzająca i rozumiem jakie zarzuty jej partner miał, to jednak mąż moim zdaniem zachował się bardzo nie fair. Ale ja mam uczulenie na pewien rodzaj zachowania i braku komunikacji, więc już na początku byłam team żona.

      Trzymam kciuki, żeby się ogarnęli w końcu.

      Usuń
  2. Skoro to obiecujący debiut to zapisuję sobie ten tytuł. Ja też lubię takie mało dostępne miejsca na scenerię zbrodni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że powieść przypadnie Ci do gustu.

      Usuń