Kolejna książka przeczytana pod wpływem wielu pozytywnych opinii opublikowanych na instagramie i niestety kolejne rozczarowanie. Liczyłam na rozbudowaną oraz angażującą powieść w stylu Igrzysk śmierci, a dostałam dość płytką, przewidywalną historię, którą przeczytałam bez większych emocji. Pomysł na fabułę ma ogromny potencjał, ponieważ akcja rozgrywa się w świecie, w którym człowiek wygrał ze śmiercią. Ludzie nie chorują, nie umierają w wyniku wypadków, nie odchodzą ze starości. Jeśli tylko stracą życie, trafiają do centrum ożywiania i za kilka dni wychodzą jak nowo narodzeni. Mogą również dowolną liczbę razy „wracać znad krawędzi”, czyli cofać biologiczny wiek i cieszyć się wieczną młodością. Jednak śmierć nie została zupełnie wyeliminowana, ponieważ istnieje kasta tak zwanych kosiarzy odpowiedzialnych za regulowanie populacji. Kosiarze mordują ludzi, nazywając to zbiorami, przez co niemal każdy na świecie obawia się ich gniewu. Citra i Rowan mają szesnaście lat, gdy trafiają pod opiekę kosiarza Faradaya. Będą praktykantami przez rok, a wynik końcowego egzaminu zdecyduje o ich dalszym losie. Nastolatkowie szybko przekonują się, że życie kosiarza obarczone jest wieloma nakazami, zakazami, a także intrygami snutymi przez kolegów po fachu.
Powieść okazała się sporym zawodem, ponieważ moim zdaniem autor nie udźwignął pomysłu. Nie ukrywam, że jestem tą obserwacją zaskoczona, ponieważ Neal Shusterman ma na swoim koncie wiele dobrze ocenianych książek, a cała seria jest na tyle popularna, że trwają prace nad ekranizacją. Niestety do mnie Kosiarze nie trafili. Najbardziej przeszkadzała mi fasadowość świata przedstawionego. Na początku czytelnik zostaje uraczony bardzo skrótowym opisem rzeczywistości, z której niemalże wyrugowano śmierć. Państwa na całym świecie są zarządzane przez sztuczną inteligencję, która wszystko policzyła, wymierzyła i odpowiedziała na ludzkie potrzeby, więc życie stało się w zasadzie bezproblemowe, ale też nieco jałowe. Autor wspomina w kilku miejscach, że człowiek nie musi się już troszczyć o byt, nie musi martwić się upływającym czasem, ale przez to egzystencja straciła na znaczeniu. Niestety ten wątek nie jest dalej rozwinięty, a z mojej perspektywy wydaje się bardzo ważny. Ludzie wręcz nie mogą umrzeć, nawet jeśli chcą, bo zaraz zostaną ożywieni. Jedynie śmierć zadana z rąk kosiarza jest tą permanentną. Szkoda, że Shusterman ograniczył się do powierzchownego opisu rzeczywistości, nie rozwinął postaci innych niż kosiarze oraz ich praktykanci, dzięki czemu można byłoby lepiej zrozumieć ten nowy świat.
Citra i Rowan również nie zostali dokładnie sportretowani. Wiemy tylko, że żadne z nich nigdy nie chciało być kosiarzem, ale w miarę treningu oraz zgłębiania tajemnic tego osobliwego zawodu, ich niechęć zaczyna maleć. Oboje wydali mi się papierowi, przez co byłam obojętna na wszelkie trudności, które ich spotykały. Powieść bazuje na tym, że czytelnik powinien im kibicować, albo przynajmniej jednej z postaci, ale mnie ich perypetie nie ciekawiły. Być może powodem jest również to, że żadne z nich nie zachowuje się w zaskakujący sposób. Teoretycznie w powieści są zwroty akcji, ale jednak ani przez chwilę nie miałam wątpliwości, że Rowan albo Citra nie zrobią nic, co wykracza poza opis ich charakteru. Widziałam, że nie ma między nimi prawdziwej rywalizacji, a konflikt, który został stworzony przez jednego z kosiarzy jest wprawdzie tragiczny, ale jednak wiadomo, że bohaterowie coś wymyślą, by całą sytuację jakoś obrócić na swoją korzyść.
Zasady rządzące kastą kosiarzy są dość płynne i niejednoznaczne. Niby jest tak jak ustalono wiele lat temu, ale jednak co chwilę ktoś te regulacje podważa. Z tego względu miałam wrażenie, że cały pomysł na świat jest chaotyczny i niedopracowany skoro w banalny sposób można sprzeciwić się prawu. Nie potrzeba żadnej skomplikowanej intrygi, odwoływania się do zapomnianych zwyczajów, zero wysiłku. Przyznam, że nie rozumiem fenomenu tej książki, ponieważ moim zdaniem intryga jest prosta i przewidywalna, świat fasadowy, a bohaterowie nie wyróżniają się niczym szczególnym. W kilku recenzjach czytałam, że Kosiarze to świetna seria również dla dorosłych odbiorców, ponieważ poziom skomplikowania oraz bogactwo wątków zapewniają angażującą lekturę. Nie podzielam tego zdania i raczej nie sięgnę po kolejne części, ponieważ w mojej opinii szkoda czasu na takie książki.
Ocena: 2 / 6
Cykl Żniwa śmierci:
1. Kosiarze
2. Thunderhead
3. Żniwo
3.5. Pokłosie. Opowieści z Kosodomu
Inne przeczytane powieści autora:
Szkoda, że intryga jest przewidywalna. Nie czytałam jeszcze tej książki.
OdpowiedzUsuńZobaczyłam okładkę i od razu zaczęłam szukać w pamięci, gdzie spotkałam się z tą książką. Tak mnie to dręczyło, że o mało głowa mnie nie rozbolała ;) W końcu sobie przypomniałam, że widziałam to u jednej z youtuberek książkowych. Nie pamiętam u której, ale ogólnie recenzja była pozytywna. I jeszcze u Redhead, ale to była notka o kolejnych częściach :) Czy przeczytam - nie wiem, bo raczej nie sięgam po takie książki. Ta do tego jest grubaskiem, a ostatnio mam zastój. Przyznam, że mimo wszystko (mimo że Tobie się nie podobało) trochę mnie ciekawi ten świat bez śmierci. Jak oni trafiają do tego centrum, kiedy zginą/umrą? Jako duchy?
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że teraz ta książka wyskakuje z lodówki, mimo że wydano ją u nas kilka lat temu. Jest dość opasła, ale ma duży druk, spore marginesy i szybko się ją czyta, więc nie zajmuje aż tyle czasu. Jeśli masz ochotę przeczytać to ja chętnie podyskutuję :) W tym świecie nie było nic o duchach. Jeśli człowiek umiera to tak jakby tracił przytomność. Przyjeżdżają odpowiednie służby i zabierają ciało do centrum ożywiania. I osoba budzi się po kilku dniach, w zależności jak poważne były obrażenia. Jest to wytłumaczone czymś na kształt modyfikacji genetycznych i nanotechnologii, że jak tylko ktoś doświadcza bólu to natychmiast w jego ciele wytwarzają się substancje przeciwbólowe i regeneracyjne. Nic więcej nie mogę powiedzieć, bo autor nie zaprzątał sobie głowy wyjaśnieniami. Dlatego mam wrażenie, że pomysł na powieść jest ciekawy, ale wykonanie kiepskie. Mam nauczkę, żeby nie brać się za młodzieżówki, bo tutaj wyraźnie widzę, że jestem już za czepialska ;p Jakbym miała 16 lat to pewnie łyknęłabym tę historię bez problemu.
UsuńZdecydowałam się i zapisałam do kolejki :) Jeśli się uda, będę mogła zacząć ją czytać pod koniec maja.
UsuńDobrze, to jeszcze będę pamiętać co nieco z lektury :) Jestem ciekawa co pomyślisz o tej książce.
UsuńOkazało się, że mogę iść po nią już dziś. Była tak wciągająca, że ktoś skończył szybciej i oddał albo... po prostu oddał ;)
UsuńCofnęłam się do Twojej recenzji, bo jestem już w połowie. Przyznam, że początek podobał mi się bardziej, a teraz zaczynam dostrzegać, że to młodzieżówka. Tzn. dalej mi się podoba, ale widzę pewne uproszczenia, na które (wiedząc, że to dla młodszych odbiorców) czekałam i wcześniej praktycznie nie zwracałam uwagi. Czekałam głównie na moment, w którym wyjdzie jakiś problem w tym niby idealnym świecie. Bo musiał wyjść. I wyszedł ;) Ale czytam dalej, zobaczymy, jak to się rozwinie.
UsuńNiestety to jest mój główny problem z młodzieżówkami. Widzę te niedoróbki i taką bardziej płaską wizję świata, i to mnie drażni. Myślę, że gdyby była młodsza to "Kosiarze" podobaliby mi się bardziej. A co sądzisz o bohaterach? Bo dla mnie są nijacy zupełnie :(
UsuńNiestety, czuję to coraz bardziej. Jeszcze ona jako tako, ale chłopak... Ja rozumiem, że to nastolatki (i książka dla nich), ale jednak jest to niekomfortowe w czytaniu. Cóż, być może się okaże, że to propozycja dla tej konkretnej grupy wiekowej - i nikogo więcej. Zdecydowanie nie jest to "Wojna makowa". Chociaż może i dobrze, bo tam znowuż dałabym stanowcze oznakowanie 18+.
UsuńRzeczywiście ostatnio sporo tej książki było wszędzie :) Ja po fantastykę sięgam rzadko, więc muszę poczuć się naprawdę mocno zaintrygowana jakimś tytułem. Tu nie wykluczam całkowicie, że nigdy nie przeczytam, bo podoba mi się pomysł na fabułę, ale na pewno Twoje opinia studzi mój zapał :)
OdpowiedzUsuńTeż rzadko sięgam po takie książki i potem jestem zła, że wpadłam w sidła marketingu i dałam się namówić. Ale trudno, przynajmniej nie muszę czytać kolejnych części :P Jeśli zdecydujesz się na lekturę to naprawdę mam nadzieje, że będzie Ci się bardziej podobać niż mnie.
UsuńJa w tym roku staram się sięgać bardziej po pewniaki, znanych już autorów lub regałowe leżaki, ale też zdarza mi się dać porwać wszechobecnym peanom nad jakimś tytułem :) Czasami kończy się to dobrze, a czasami mniej :)
UsuńTeż tak robię :) Czytałam już kilka książek sprawdzonych autorów i jestem zadowolona z większości z nich, ale od czasu do czasu skuszę się na jakiś modny tytuł i potem wychodzą takie kwiatki.
UsuńWidziałam wiele bardzo pozytywnych recenzji tej książki (i to u osób, które powiedziałabym, są zazwyczaj dość krytyczne) i jestem trochę zaskoczona, że to nie jest tak dobra książka, jak mi się wydawało. Ale jestem jeszcze bardziej zaskoczona, że to tytuł z 2017, ale widać zeszłoroczne wydanie zdobyło większą popularność niż pierwotne ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie też jestem zaskoczona, bo sięgnęłam po ten tytuł tak na pewniaka, spodziewając się angażującej opowieści. A tu klops. Oczywiście istnieje zawsze wyjaśnienie, że to po prostu mnie się nie spodobało, a z książką wszystko jest okej :) Tak, mnie to też zaskoczyło, bo te książki są promowane jakby nigdy wcześniej się w Polsce nie ukazały, a jednak.
Usuń