2 grudnia 2025

Koniec opowieści - A.J. Finn

 

Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 512
Pierwsze wydanie: 2024
Polska premiera: 2024

Miałam obiekcje przed sięgnięciem po tę powieść, ponieważ słynna Kobieta w oknie w ogóle mi się nie podobała i obawiałam się powtórki z rozrywki. Okazało się jednak, że zostałam przyjemnie zaskoczona, bo wprawdzie Koniec opowieści to nie jest książka bez wad, ale A.J. Finn udowodnił, że potrafi napisać coś zupełnie innego i w dużo lepszym stylu niż debiutancka historia. Tym razem autor skupił się na eksplorowaniu wątków związanych z klasycznym kryminałem, w którym zamożny gospodarz zaprasza bohaterkę do swojej rezydencji, by ta pomogła w rozwiązaniu tajemniczych spraw z przeszłości.

Nicky Hunter otrzymuje list od uwielbianego przez siebie pisarza kryminałów, w którym Sebastian Trapp przyznaje, że jest bardzo chory i prosi kobietę, by zajęła się spisaniem jego wspomnień. Protagonistka jest zachwycona propozycją, więc bez wahania przyjeżdża do San Francisco, mimo że autor jej ukochanych książek jest przez opinię publiczną podejrzewany o zamordowanie swojej rodziny. Przed laty jego pierwsza żona oraz nastoletni syn zaginęli bez wieści w noc sylwestrową, dosłownie rozpłynęli się w powietrzu i choć Sebastianowi nigdy oficjalnie nie postawiono zarzutów, wiele osób uważa, że to on jest odpowiedzialny za ich zniknięcie. W końcu autor kryminałów zna wiele sposobów na popełnienie zbrodni doskonałej. Nicky poznaje drugą żonę mężczyzny, jego córkę oraz członków dalszej rodziny, spędza długie godziny w towarzystwie pana Trappa, słuchając opowieści, anegdot i relacji z wielu wspaniałych podróży. Tę pozorną sielankę przerywa tragiczne wydarzenie. Oto w domu znanego pisarza znów dochodzi do tajemniczego zdarzenia. Ktoś zostaje zamordowany, a przeszłość domaga się wyjaśnienia.

Uważam, że A.J. Finn bardzo świadomie i na wielu poziomach nawiązuje do klasycznej literatury kryminalnej, przez co książka zyskała u mnie ogromny plus. Najbardziej podstawowym połączeniem są oczywiście wszelkie wzmianki albo wręcz cytaty z dzieł Agathy Christie, Arthura Conan Doyle’a, Raymonda Chandlera oraz innych sławnych autorów. Następny poziom to dyskusje o literaturze kryminalnej, analizy często wykorzystywanych motywów oraz spory dotyczące zachowania postaci z ulubionych książek Nicky i Sebastiana. W moich oczach cała powieść jest w zasadzie jednym wielkim hołdem dla klasycznych historii o morderstwie. Czy może być coś bardziej modelowego dla tego gatunku niż fabuła, w której pojawia się zamożny pisarz, imponująca posiadłość, tajemniczy członkowie rodziny, gość rozgrzebujący przeszłość oraz zagadka zniknięcia/śmierci sprzed lat? Moim zdaniem nie i cieszę się, że autor napisał książkę tak inną od debiutu. Również w warstwie językowej widać inspirację klasyką. Bohaterowie prowadzą rozbudowane dialogi, w których dygresja goni dygresję; narzucają swoistą grę, zostawiając różne tropy i sprawdzając później czy zostały podjęte. Podobało mi się to i z chęcią zanurzyłam się w pokręconą rzeczywistość rodziny Trapp.

W kwestii intrygi kryminalnej muszę wspomnieć, że znów mamy do czynienia z narratorem niewiarygodnym. Nie jestem fanką takiego rozwiązania, zwłaszcza ostatnio, bo w co drugim thrillerze spotykam się z takim zabiegiem, ale w tym przypadku w zasadzie tylko jedna (choć najważniejsza) tajemnica ma tym związek. Myślę, że jest to do przewidzenia, zwłaszcza jeśli pomyślimy sobie, a co by było gdyby okazało się, że… i podstawimy tutaj najbardziej nielogiczny scenariusz. Zatem za to niestety odejmuję powieści punkty, bo nie ma żadnych sensownych przesłanek ku takiemu zwrotowi akcji. Na szczęście intryga jest dość wielowątkowa i znalazło się też miejsce na zwyczajne, ale ciekawe zaskoczenie czytelnika tym, że dany bohater dopuścił się zbrodni lub zataił ważne informacje. W pewnym aspekcie autor mocno przedobrzył, chcąc zapewne wpisać się we współczesne trendy, zgodnie z którymi zagadka kryminalna musi być szokująca, ale w innych całkiem dobrze sobie poradził.

Sądzę też, że główna bohaterka została opisana dość pobieżnie. Wprawdzie w zakończeniu wyjaśnia się, dlaczego odniosłam takie wrażenie, ale nie zmienia to faktu, że przez prawie całą książkę czułam niedosyt informacji na temat Nicky. Miałam wrażenie, że kobieta jest taka bezbarwna, nijaka, nieciekawa i w sumie dość szybko przestało mnie obchodzić co ona myśli oraz jak podchodzi do wydarzeń mających miejsce w domu pisarza. Inni bohaterowie wydali mi się dużo bardziej interesujący i to na nich skupiałam uwagę. Akcja rozwija się w dość powolnym tempie, przez co początkowo trudno „wgryźć” się w fabułę, ale nie oceniam tego jako minus. Powiedziałabym nawet, że z przyjemnością zetknęłam się z kryminałem, w którym nie musiałam przeskakiwać od jednego zwrotu akcji do następnego, ryzykując, że cała historia straci sens. Jeśli nie jesteście fanami Kobiety w oknie to namawiam na lekturę książki napisanej w zupełnie innym stylu. Natomiast jeśli polubiliście debiut autora to ostrzegam, że ta historia bardzo się od niego różni.

  Ocena: 4 / 6 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz