10 lutego 2023

Cztery tysiące tygodni - Oliver Burkeman

 

Wydawnictwo: Insignis
Liczba stron: 320
Pierwsze wydanie: 2022
Polska premiera: 2022

Sięgnęłam po Cztery tysiące tygodni, ponieważ tytuł polecała Diana z Bardziejlubię książki niż ludzi, a jej rekomendacje zazwyczaj do mnie trafiają. Okazuje się też, że wszędzie tej publikacji pełno i nie sposób otworzyć instagram, żeby nie trafić na post z informacją jaki to świetny oraz mądrze napisany poradnik. Po przeczytaniu tego co Oliver Burkeman ma do powiedzenia współczesnemu człowiekowi, mogę tylko przyłączyć się do głosów polecających. Czuję się w obowiązku uprzedzić, że to nie jest książka, która zmieni wasz świat, zresztą autor chyba nie ma takich ambicji, ale na pewno warto poznać perspektywę Burkemana i przemyśleć czy przypadkiem nie ma racji. Tematem poradnika jest zarządzanie czasem czy też zarządzanie sobą w czasie oraz wynikająca z tego konieczność mierzenia się z licznymi obowiązkami, brania udziału w codziennej walce, by połączyć pracę z życiem rodzinnym, a także radzenia sobie z wyrzutami sumienia i frustracją, kiedy dociera do nas, że znowu nie odhaczyliśmy wszystkich punktów na liście zadań do wykonania. Tylko tym razem z książki nie wyczytacie jak organizować się w trakcie dnia, jak układać listy obowiązków i jaką magiczną metodę zastosować, żeby ogarnąć wszystko.

Autor proponuje zmianę sposobu myślenia o czasie, a także związane z tym odmienne podejście do prób ujarzmienia piętrzących się zadań. Punktem wyjścia do refleksji jest u Burkemana przyjęcie do wiadomości niepodważalnego faktu jakim jest ludzka śmiertelność. Nic odkrywczego powiecie, bo przecież wszyscy zdajemy sobie sprawę, że życie człowieka jest absurdalnie krótkie w porównaniu do możliwości, wyzwań i atrakcji jakie ten świat oferuje. Będziecie mieć oczywiście rację, ponieważ autor nie przedstawia nam żadnej nowej prawdy, ale zachęca do uświadomienia sobie tego faktu oraz przekucia go w swój atut w starciu z marzeniami, ambicjami, codzienną gonitwą i mozolnym wspinaniem się po szczeblach kariery. Do mnie bardzo przemawia myśl, że skoro moje życie kiedyś się skończy to nie warto trwonić go na bezsensowną szarpaninę z rzeczywistością i utopijne nadzieje, że kiedyś nadejdzie dzień, w którym będę mogła zrobić wszystko. Zdaję sobie sprawę, że to brzmi jak slogan, ale sprowadza się do tego, żeby nauczyć się odpuszczać samemu sobie i wyskoczyć z tego kołowrotka, w którym ciągle musimy cisnąć, rozwijać się, przyjmować coraz więcej obowiązków, żeby udowodnić, że damy radę.

Oczywiście łatwiej powiedzieć niż zrobić, ale Burkeman doradza jak spróbować wyrwać się z powszechnej narracji nakazującej nam ciągle pracować, a jeśli już musimy odpoczywać to powinniśmy robić coś ambitnego i nietuzinkowego. Tłumaczy skąd wzięła się myśl, że należy traktować czas jak każde inne dobro, które mamy w posiadaniu, a tym samym wyjaśnia jak to się stało, że ludzie sami sobie nałożyli presję, zgodnie z którą żyjemy teraz w obawie przed marnowaniem czasu i ciągle wyrzucamy sobie, że robimy zbyt mało. Oczywiście nie chodzi o to, żeby rzucić pracę, zapomnieć o rodzinnych zobowiązaniach i spędzić życie leżąc na kanapie, bo ani ja, ani autor do tego nie namawiamy. Z mojej perspektywy propozycja Burkemana jest uwalniająca, ponieważ pozwala skoncentrować się na wybranych przez nas najważniejszych rzeczach i skupić się na tych obowiązkach albo decyzjach, które uważamy za kluczowe dla osiągnięcia swoich celów. Autor tłumaczy to na przykładzie pułapki myślowej, w którą łatwo wpaść. Mamy tyle obowiązków, że często sami przed sobą usprawiedliwiamy się, że nie robimy tej jednej najważniejszej rzeczy, bo przecież jeszcze trzeba ogarnąć setki innych spraw. W rezultacie toniemy pod nawałem zadań, czując, że nie tylko nie zbliżamy się do celu, ale wręcz nie ogarniamy już codzienności.

Cztery tysiące tygodni to książka napisana z dużą lekkością. Widać, że autor sprawnie operuje słowem. Potrafi przykuć uwagę i zaangażować czytelnika, podsuwając mu zarówno rozważania uznanych filozofów i myślicieli, ale też anegdoty z własnego życia, przykłady zachowań oraz humorystyczne wtręty sprawiające, że treść nie zamienia się w irytujący wykład kolejnego mądrali, który uczy ludzi jak powinni żyć. Burkeman wspomina o radzeniu sobie z prokrastynacją i poprawie koncentracji, ale robi to w sposób dość oryginalny. Nie mami bowiem czytelnika obietnicą posiadania jakiejś cudownej metody, dzięki której wyeliminujemy ze swojego życia prokrastynację i sprawimy, że już nigdy nie sięgniemy po telefon, żeby w czasie pracy zanurzyć się w świat mediów społecznościowych. Zamiast tego autor proponuje akceptację pewnych ograniczeń i przyjęcie innej strategii działania niż dotychczas. Przy czym nie sili się na twórcę jakiejś wielkiej koncepcji zmieniającej świat.

Jestem przekonana, że w trakcie lektury będziecie kiwać potakująco głową, kiedy traficie na problem, który sami wcześniej rozgryźliście albo wnioski, do których już dotarliście. Autor nie przedstawia żadnego spójnego systemu działania, nie obiecuje, że nauczy czytelników jakiejś nowej metody organizacji obowiązków i właśnie dlatego warto sięgnąć po tę książkę. Burkeman proponuje garść refleksji, dzieli się swoimi przemyśleniami i w mojej opinii to wszystko ma sens. Jeśli martwicie się, że żyjemy około czterech tysięcy tygodni, dlatego nie zdążymy wszystkiego zobaczyć, doświadczyć, zrobić, sięgnijcie po książkę i sprawdzicie jakie pozytywne wnioski można z tego faktu wyciągnąć. 

Ocena: 5 / 6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz