1 lutego 2016

Sam na sam ze śmiercią - Nikodem Pałasz


Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 544
Rok pierwszego wydania: 2015

Jedna z moich wykładowczyń powiedziała kiedyś, że gdyby piłka nożna nagle zniknęła ze świata, w ogóle nie odczułaby różnicy. Mogę podpisać się pod jej słowami, ponieważ ani oglądanie rozgrywek, ani tym bardziej czynne uczestniczenie w meczach nigdy mnie nie interesowało. Mimo tego zdecydowałam się przeczytać książkę opowiadającą o piłkarzach, trenerach, właścicielach klubów i zapatrzonych w gwiazdy futbolu kibicach, ponieważ napisał ją Nikodem Pałasz, który swoją debiutancką powieścią pt. Brudna gra, przekonał mnie, że doskonale wie jak połączyć świat sportu ze skomplikowaną intrygą kryminalną. Od pierwszego dzieła autora nie oczekiwałam zbyt wiele, ale zostałam mile zaskoczona, więc włączyłam Pałasza do grona polskich pisarzy, których utwory warto poznawać. Pod koniec zeszłego roku premierę miała jego druga książka i tym razem do lektury podeszłam z konkretnymi wymaganiami. Niestety nie zostały do końca spełnione.

Wiktor Wolski wrócił do kraju, jednak szybko przekonał się, że w Komendzie Stołecznej nie znajdzie już zatrudnienia. Nowy szef, delikatnie mówiąc, nie przepada za niepokornym policjantem, który porzucił karierę w Europolu i znów pojawił się w Warszawie, dlatego też odesłał go z kwitkiem. Ponadto nad bohaterem znów zbierają się czarne chmury, gdyż wszczęto postepowanie wyjaśniające w sprawie ostatnio prowadzonego śledztwa. Jakby tego było mało, od pewnego milionera mężczyzna otrzymuje propozycję nie do odrzucenia. Musi przeprowadzić nieoficjalne dochodzenie w sprawie morderstwa jednego z obiecujących piłkarzy. Pochodzący z Afryki Moloki Mooketsi przez kolegów z drużyny uważany był za sympatycznego, wytrwałego i pracowitego zawodnika, przed którym kariera sportowa stała otworem. A jednak ktoś go zabił i zdaniem Wolskiego przestępcy należy szukać wśród osób związanych z klubem Grabex Zielonka.

Do czytania tej książki zabrałam się z dużym entuzjazmem, ponieważ miałam nadzieję na jeszcze lepszą i bardziej emocjonują historię niż ta opisana w Brudnej grze. Liczyłam na to, że autorowi znów uda się wykreować świetną, zaskakującą i niezwykle angażującą opowieść o zawodowych sportowcach, wielkich pieniądzach, różnych skandalach dotyczących wysoko postawionych ludzi, a przede wszystkim o inteligentnym policjancie i kolejnym zbrodniarzu, stanowiącym dla niego wyzwanie. Jednakże ze smutkiem stwierdzam, że Sam na sam ze śmiercią nie jest dziełem na miarę debiutu. Owszem, to całkiem udana, nieźle napisana powieść, która może się podobać, ale nic nie poradzę na to, że moim zdaniem Pałasz przesadził w pewnych kwestiach. Przede wszystkim nie przekonała mnie kreacja głównego bohatera, ponieważ Wiktor Wolski zaczął przypominać nieustraszonego, stereotypowego glinę znanego z setek (amerykańskich) powieści akcji. Już w pierwsze części zauważyłam jego skłonność do brawurowego zachowania, ale wtedy nie było to jeszcze drażniące, co więcej mężczyzna jawił mi się wówczas jako ciekawa i nietuzinkowa postać.

Niestety w kontynuacji rozwój jego charakteru obrał dziwny kierunek. Irytował mnie sposób, w jaki protagonista rozmawia z podejrzanymi, bo zawsze wybiera tę samą taktykę i używa tych samych chwytów, chociaż w teorii zna się na ludziach i potrafi korzystać z różnych metod prowadzenia przesłuchań. W praktyce jednak stosuje strategię zastraszenia, bo nieustannie wymachuje pistoletem, ubliża swoim rozmówcom, sili się na sarkazm i dowcip, mający pokazać, że to on jest panem sytuacji. Rozumiem, że gangsterów nie zaprosi na popołudniową herbatkę, ale czy równie agresywny i władczy musi być w stosunku do innych osób? Przeszkadzało mi także to, większość postaci tak samo reaguje na zachowanie Wiktora. Najpierw wyrażają oburzenie, a potem kruszeją i płaszczą się przed nim, nawet jeśli nie zrobili nic złego. Lekki problem miałam także z dialogami, w których bohater prezentuje tę swoją napastliwą postawę, ponieważ spora część wygłaszanych przez niego komentarzy czy ripost jest po prostu sztuczna. Nie mogę odmówić pisarzowi błyskotliwości w budowaniu pewnych rozmów, ale jednocześnie zdarzyło mu się kilkanaście razy potknąć i włożyć w usta postaci nienaturalne, komiczne wręcz kwestie.

Ewidentnie straciłam nieco sympatii do Wolskiego, ale nie znaczy to, że przestałam być ciekawa wątku związanego z jego przeszłością. Dwie sprawy sprzed lat wciąż nie dają bohaterowi spokoju, ale przynajmniej w jednej z nich coś drgnęło, więc w kolejnej powieści zapewne będziemy świadkami przełomu. Nikodem Pałasz zgrabnie połączył kwestie demonów przeszłości byłego policjanta z obecnie prowadzonym przez niego dochodzeniem, dzięki czemu oba te tematy przeplatają się ze sobą, tworząc ciekawą całość. Oczywiście większość wydarzeń dotyczy szukania mordercy piłkarza, jednak pojawiają się także inne problemy oraz zadania, z którymi protagonista musi sobie poradzić. Rozwiązanie zagadki i zdemaskowanie zabójcy Mooketsiego było dla mnie dużą niespodzianką. Zaskoczył mnie również motyw, ponieważ szukałam jakiegoś bardziej spektakularnego wyjaśnienia, a tu okazało się, że jest ono całkiem zwyczajne, chociaż wiarygodne.

Autor zadbał o to, żeby w jego książce dużo się działo, więc na nudę z pewnością nie można narzekać. Niestety w trakcie lektury nie mogłam pozbyć się wrażenia, że przesadził także w kwestii brawurowych akcji, w jakich główny bohater bierze udział. Strzelaniny, pościgi, nagłe wyjazdy z kraju, wypadki, zamachy itd. Tym razem nie potrafiłam wczuć się w konwencję i zaakceptować tego wszystkiego na raz, co zaowocowało pewnym dystansem do opisywanych wydarzeń i brakiem większego zaangażowania w opowieść. Z zainteresowaniem czytałam o przygodach Wolskiego, ale wciąż musiałam przypominać sobie, żeby przymykać oko na irytujące rozwiązania. Powieść rozpoczyna cytat z dialogu pojawiającego się w jednym z odcinków serialu Columbo, kiedy porucznik wyjawia, że uwielbia sięgać po kryminały, mimo że nie mają one nic wspólnego z rzeczywistością. Mogłabym podpisać się pod tymi słowami, ponieważ absolutnie nie oczekuję od tego typu literatury realizmu, jednak przejaskrawienie proponowane przez Pałasza nie wzbudziło mojego entuzjazmu.

Na pochwałę zasługuje natomiast sportretowanie świata zawodowego sportu. W poprzedniej historii pisarz przybliżył czytelnikom życie gwiazd tenisa i innych osób związanych z tą dyscypliną, zaś w Sam na sam ze śmiercią skupił się na piłkarzach, pokazując blaski i cienie wykonywanego przez nich zawodu. Nikodem Pałasz na co dzień zajmuje się marketingiem sportowym, dba o wizerunek zawodników, więc kreacja polskich gwiazd piłki nożnej czy złaknionych sukcesu trenerów wypadła naprawdę dobrze. Od pierwszej strony uwierzyłam we wszystkie konflikty trawiące członków klubu, oszustwa i afery z udziałem osób związanych ze sportowcami oraz specyficzne zasady i hierarchię rządzące drużyną. Co więcej ani przez chwilę nie czułam się znużona tym wątkiem, mimo że futbol mnie w ogóle nie interesuje. Gdyby inne elementy powieści były tak dopracowane, z pewnością miałabym znacznie większą satysfakcję z lektury, niestety wymienione wcześniej niedociągnięcia sprawiły, iż kontynuację serii o Wiktorze Wolskim oceniam jako przeciętną. 

Ocena: 3.5 / 6  

Cykl "Wiktor Wolski"


Książka przeczytana w ramach wyzwań Mini Book Challenge (atak jest najlepszą obroną: powieść kryminalna lub thriller polskiego autora) oraz Polacy nie gęsi (kryminał, którego akcja rozgrywa się w którejś ze stolic wojewódzkich).

Egzemplarz recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Muza.

http://muza.com.pl/sensacja/1969-sam-na-sam-ze-smiercia-9788377589342.html?dosiakksiazkowo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz