25 września 2014

Chwila szczęścia - Federico Moccia


Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 320

Chwila szczęścia to druga powieść z literackiego dorobku Federico Mocci, jaką miałam okazję przeczytać. W zeszłym roku recenzowałam Mężczyznę, którego nie chciała pokochać i pomimo kilku zgrzytów byłam całkiem zadowolona z lektury. Pokusiłam się nawet o stwierdzenie, że rozumiem fenomen popularności tego pisarza i chętnie poznam inne jego dzieła. Teraz jednak nie jestem już tego taka pewna, ponieważ najnowsza powieść Mocci ogromnie mnie rozczarowała swoją naiwnością, prostotą, banalnością i kiczowatymi opisami. Głównym bohaterem tej historii jest Nicco, który właśnie zakończył swój roczny związek. Tak właściwie mężczyzna został porzucony bez konkretnego powodu, ponieważ jedyne, co Alessia potrafiła zrobić w chwili rozstania, to wyszeptać, że jej przykro, zalać się łzami i zwyczajnie odejść. Po tym wydarzeniu Nicco deklaruje miłość oraz przywiązanie do byłej dziewczyny, podobno nawet za nią tęskni, ale z jego zachowania można odczytać coś zupełnie innego. Razem ze swoim przyjacielem bohater rzuca się w wir imprez, jednonocnych przygód oraz skomplikowanych związków z wieloma kobietami. Pewnego dnia mężczyźni poznają dwie atrakcyjne turystki z Polski i to spotkanie rzekomo zaważy na całym ich życiu.

Nie mogłam darować sobie nieco ironicznego opisu fabuły, dlatego że w tej historii niemal wszystko jest miałkie i banalne, więc nie widzę potrzeby, żeby silić się na piękne słowa. Zamiast tego będę nazywać rzeczy po imieniu. Uważam, że czas poświęcony na przeczytanie tej książki był czasem zmarnowanym. Nie polubiłam bohaterów, nie poznałam niezwykłej atmosfery stolicy Włoch, nie czułam się zrelaksowana w trakcie lektury i oczywiście w żaden sposób mnie ta powieść nie ubogaciła wewnętrznie. Zastanawiając się nad tym, co złożyło się na fatalny odbiór Chwili szczęścia, doszłam do wniosku, że zawiniło wszystko po trochu, ale największą irytację wywołała schematyczna, stereotypowa kreacja bohaterów. Nicco to Włoch żywcem wyjęty z prześmiewczych opowieści i niewybrednych żartów o podstarzałych kawalerach podrywających absolutnie każdą kobietę, ale wciąż mieszkających u mamusi, bo przecież nikt tak dobrze nie zadba o mężczyznę jak własna matka. Wprawdzie Nicco nie jest jeszcze stary, ale reszta niestety zgadza się ze stereotypowym wizerunkiem włoskiego macho. W rzadkich momentach miałam wrażenie, że nieodpowiedzialne zachowanie bohatera wynika z zagubienia wywołanego przez niedawną śmierć ojca, co w pewien sposób tłumaczyłoby jego rozchwianie emocjonalne, ale niestety nie zawsze takie wyjaśnienie wydawało mi się wiarygodne. W większości sytuacji Nicco jawi się jako zwyczajny podrywacz, który nie potrafi odmówić, gdy nadarza się okazja na spędzenie upojnej nocy.

Moccia bardzo podobnie sportretował również polskie turystyki. Rolę Ani i Pauli ograniczył do chichotania w odpowiednich chwilach, piszczenia z zachwytów, gdy Nicco i jego kumpel o przezwisku Gruby fundowali im kolacje w restauracjach, a także wtulania się w ramiona nowych znajomych i jęczenia z rozkoszy w trakcie erotycznych uniesień. Jak dla mnie cała ta relacja między dwoma bawidamkami a roznamiętnionymi turystkami nie jest wiarygodna. Byłabym w stanie uwierzyć, że Ania i Paula przyjechały do Włoch właśnie po to, żeby bezkarnie flirtować i romansować, gdyby tylko coś na ich temat zostało napisane. Moccia jednak nie pokusił się o żadne wyjaśnienie, czytelnik nie wie o tych dziewczynach nic oprócz tego, że są bardzo atrakcyjnymi i rozrywkowymi Polkami. Bohaterowie nie potrafią się nawet porozumieć, ponieważ mężczyźni kiepsko mówią po angielsku, a kobiety znają ledwie kilka pojedynczych włoskich słówek. Nie rozumiem więc skąd wzięła się ta rzekoma fascynacja i przekonanie, że spotkanie z dziewczynami odmieni życie Nicco.

Tempo akcji oraz styl pisania także pozostawiają wiele do życzenia. Od momentu pojawienia się Ani i Pauli powieść jest po prostu nudna, ponieważ pisarz skupił się na relacjonowaniu, co bohaterowie jedzą, dokąd jadą i kogo spotykają po drodze. Te wstawki z pewnością byłyby bardziej interesujące, gdyby Moccia nie ograniczał się do pobieżnego opisu odwiedzanych miejsc. Niestety nie zdążyłam wyobrazić sobie tych zachwycających uliczek z romantycznymi kafejkami lub pięknej plaży, bo pisarz całe zwiedzanie załatwił w ekspresowym tempie. Przez tę wyliczankę w żaden sposób nie odczułam, że akcja dzieje się w jednym z piękniejszych miast w Europie. Zastanawiałam się też, do kogo ta powieść jest skierowana, ale nie znalazłam odpowiedzi na to pytanie, ponieważ nie jest to ani romantyczna historia o rodzącym się uczuciu, ani lekka opowiastka o wakacyjnych flirtach. Czasami Moccia wkłada w usta głównego bohatera całkiem trafne przemyślenia i refleksje związane z przemijaniem, utratą bezpieczeństwa po śmierci ojca, dziecięcym sposobem pojmowania świata i wówczas Nicco staje się bardziej prawdziwy. Jednak najczęściej autor koncentruje się na miłosnych podbojach, które mnie śmiertelnie wynudziły.

Dałam się nabrać na znane nazwisko autora, przyjemną okładkę i obietnicę, że jest to historia o miłości i poszukiwaniu szczęścia. Moim zdaniem to taka typowa powieść „o niczym”. Bohaterowie dokądś jadą, spotykają jakichś ludzi, ale nic interesującego z tego nie wynika. Podobno Moccia ma w planach napisanie kontynuacji, w której Nicco i Gruby przyjeżdżają do Polski, ale nie sądzę, żebym chciała po raz kolejny czytać o ich perypetiach. 

Ocena: 2 / 6

Egzemplarz recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Muza.

Książka przeczytana w ramach wyzwania Klucznik.

Recenzja innej powieści Federico Mocci:
Mężczyzna, którego nie chciała pokochać 

Tu kupisz Chwilę szczęścia:

http://muza.com.pl/literatura-kobieca/1670-chwila-szczescia-9788377586259.html?dosiakksiazkowo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz