Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 480
Małgorzata
Gutowska-Adamczyk zyskała popularność dzięki powieściom wchodzącym w skład
trylogii Cukiernia pod Amorem. Podróż do miasta świateł to kolejna
książka zapraszająca czytelników do niewielkiego, ale urokliwego Gutowa, w
którym przeszłość wciąż silnie zaznacza swoją obecność. Iga Toroszyn dowiaduje
się, że coraz
częściej łupem złodziei dzieł sztuki padają obrazy Rose de Vallenord. Martwi
się więc, że portret hrabiego Zajezierskiego, będący od wielu lat w posiadaniu
rodziny, również zostanie skradziony. Iga nie ma jednak pewności czy obraz
rzeczywiście namalowała Róża z Wolskich, dlatego prosi o pomoc historyka sztuki
Ninę Hirsch. Okazuje się, że mieszkająca obecnie w Warszawie Nina pochodzi z
Gutowa, a jej życie w pewien sposób łączy się z losami słynnej malarki. Kobieta
stara się nie tylko poznać tajemnicę obrazu i dowiedzieć się jak najwięcej o
Rose de Vallenord, ale także próbuje wyzwolić się spod wypływu despotycznej
matki, pragnącej kontrolować dorosłą córkę na każdym kroku.
Żałuję, że nie czytałam
jeszcze Cukierni pod Amorem, ponieważ
mam wrażenie, że nowa powieść Gutowskiej-Adamczyk w pewien sposób domyka losy
bohaterów trylogii. Oczywiście pojawiły się nowe postaci i nowa historia, ale
nie mogę pozbyć się odczucia, że lepiej byłoby, gdybym lekturę wcześniejszych
książek pisarki miała już za sobą. Mimo tego dyskomfortu Podróż do miasta świateł umożliwiła mi przeniesienie się do
burzliwego, ale fascynującego Paryża z czasów belle époque, którego nie można tak po prostu wyrzucić z pamięci po
przeczytaniu książki, ponieważ jego charakterystyka jednocześnie wzbudza
tęsknotę za dawnymi czasami i ulgę, że pewne wydarzenia już przeminęły. Autorka
wprowadza czytelnika zarówno w świat paryskiej elity rządzonej przez konwenanse
i hierarchię wynikającą z pochodzenia oraz posiadanego majątku, jak i biedoty
zastanawiającej się jak przeżyć kolejny, naznaczony trudem i cierpieniem dzień.
Jestem pod wrażeniem wysiłku jak musiała włożyć Małgorzata Gutowska-Adamczyk w
to, żeby z taką dokładnością przedstawić ówczesne realia i wydarzenia
polityczne, które na zawsze zapisały się w dziejach Europy. Zobrazowany przez
nią Paryż to miasto kontrastów oraz zaskakujących zasad i zwyczajów
przestrzeganych przez mieszkańców. O statusie człowieka świadczyła przede
wszystkim dzielnica w jakiej mieszkał, później liczba zajmowanych pokoi i
jakość mebli, a także służba, gotowa spełnić każdą zachciankę. O tym jak łatwo
można było stracić pozycję i szacunek innych przekonały się bohaterki powieści.
Przeszłość splata się z
teraźniejszością w tej książce, ale niestety istnieje spora dysproporcja między
zainteresowaniem jakie wzbudziła we mnie Róża, a tym, co czułam czytając o
Ninie. Postać Róży z Wolskich to świetnie nakreślony portret kobiety
niepasującej do czasów, w których przyszło jej żyć. Z jednej strony bohaterka
pragnęła niezależności, ponieważ pociągały ją zajęcia uważane za niepotrzebne i
rozpustne, a tym samym tolerowane jedynie u mężczyzn. Ale z drugiej nieustannie
wahała się pomiędzy podjęciem decyzji zgodnej z własnymi potrzebami, a wyborem
życiowej drogi narzucanej przez rodzinę i status społeczny. Róża nie umiała
stanowczo postawić na swoim, ale nie potrafiła też spełnić oczekiwań matki,
degradując się jedynie do roli ładnej, ale niewyróżniającej się niczym
szczególnym żony jakiegoś zamożnego mężczyzny. A niestety taki los czekał każdą
szanującą się pannę z towarzystwa. W powieści wyraźnie widać jak trudno było
kobiecie wyzwolić się spod wpływu wpajanych latami przekonań. Mężczyzna mógł
zaniedbywać rodzinę, miał społeczne przyzwolenie na posiadanie licznych
kochanek, ale kobieta nie istniała nawet jako osoba godna poważnej rozmowy i
zainteresowania wykraczającego poza zwyczajowy flirt. W pewnych kręgach pokazywanie
się z kochanką było aprobowane jako znak bogactwa mężczyzny, który potrafi
zaspokoić materialne potrzeby nie tylko rodziny, ale także luksusowej
utrzymanki. Nic dziwnego, że to środowisko jawiło się matce Róży jako zepsute i
zdegenerowane. Krystyna Wolska nie umiała okazywać córce czułości i miłości.
Wychowała się wśród polskiej szlachty, gdzie rodzice nie roztkliwiali się nad
swoim dziećmi, ale dbali o ich pozycję i szacunek wśród innych. Takie same
zasady Krystyna stosowała wobec Róży, co stanowiło źródło częstych sprzeczek i
kłótni między matką a córką. Relacje łączące te dwie bohaterki są bardzo
skomplikowane, ale autorka przedstawiła obie kobiety w sposób pozwalający mi
zrozumieć motywację każdej z nich. Wiem, dlaczego Róża nie potrafiła
podporządkować się dawnym zwyczajom i, co sprawiło, że nie czuła więzi z
ojczyzną, ale potrafię sobie również wyobrazić przerażenie ogarniające Krystynę
na myśl, że jej jedynaczka będzie żyła jako zdziwaczała malarka bez własnej
rodziny.
Na tle tak wyrazistych
postaci Nina i Irena Hirsch wypadają po prostu nijako. Ze smutkiem muszę
zauważyć, że Ninę odebrałam jako pospolitą i sztywną profesorkę, która nie
potrafi stać się kowalem własnego losu. Róża w XIX wieku miała więcej
samozaparcia i ciekawości świata niż teoretycznie nowoczesna kobieta, za jaką
uważa się Nina. Wątek współczesny jest moim zdaniem mało intrygujący. Niby Nina
jest pasjonatką sztuki, ale zupełnie tego nie widać. Na dodatek jej losy
przypominają życie Róży, ale to jeszcze bardziej uwidacznia miałkość tej
postaci, jakby Nina była nieudaną kopią, z którą nie wiadomo, co zrobić.
Podobnie odebrałam Irenę Hirsch – zgorzkniałą i okrutną matkę Niny, zachowującą
się nad wyraz egoistycznie. Krystyna miała powody, by traktować Różę w taki a
nie inny sposób, ale Irena? Ona gra w tej książce trochę nieuzasadniony czarny
charakter; jest wiedźmą, żeby nadać akcji dramatyzmu, ale to dla mnie najmniej
wiarygodna bohaterka z całej książki. Nie przypadkiem tyle miejsca poświęcam na
dywagacje nad postaciami kobiecymi, ponieważ Podróż do miasta świateł to historia kobiet i to nie tylko tych
wysuwających się na pierwszy plan. Jesienią ukaże się kolejna książka
Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk, będąca kontynuacją tej historii i muszę
przyznać, że czekam na nią z niecierpliwością właśnie ze względu na Różę.
Ocena: 4,5 / 6
Książka przeczytana w ramach wyzwania Trójka e-pik