5 marca 2013

Mężczyzna, którego nie chciała pokochać - Federico Moccia


Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 352

W obliczu tragedii człowiek zrobi wszystko, by odwrócić od siebie nieszczęście. Prosi Boga o pomoc, zaklina los, obiecuje sobie, że zrezygnuje z tego czy tamtego, jeśli tylko wszystko skończy się dobrze. Dokładnie tak postąpiła Sofia Valentini, gdy jej chłopak Andrea uległ poważnemu wypadkowi. Dziewczyna była niezwykle utalentowaną pianistką, miała przed sobą świetlaną przyszłość i w ciągu jednej chwili wszystko się zmieniło. W szpitalnej kaplicy przysięgła, że zrezygnuje ze swojej największej pasji, zajmującej tak ważne miejsce w jej życiu, jeśli tylko Bóg ocali najbliższą jej osobę. W pewien sposób modlitwa Sofii została wysłuchana, ponieważ Andrea przeżył, ale diagnoza nie pozostawiała złudzeń – już nigdy nie będzie mógł chodzić. Minęło osiem lat od tamtych wydarzeń. Sofia wiedzie uporządkowane życie z Andreą, porzuciła karierę, niemal całkowicie wyrzekając się muzyki. Ale nagle los stawia na jej drodze przystojnego, bajecznie bogatego mężczyznę, który przywykł do tego, że zawsze dostaje to, czego chce. A teraz pragnie Sofii i zrobi wszystko, by kobieta mu uległa. Tancredi wie jak złamać jej opór, bo dostrzega w Sofii ten sam ból, który i jego nie opuszcza od wielu, wielu lat.

Nie ukrywam, że do tej książki przyciągnęło mnie nazwisko znanego pisarza. Nie czytałam żadnej jego powieści, ale bez wahania sięgnęłam po najnowsze dzieło, gdy tylko nadarzyła się ku temu sposobność. Powinnam teraz napisać czy ta historia mnie urzekła, czy rozczarowała, ale trudno to zrobić, gdy wciąż odczuwam tyle sprzecznych emocji. Z jednej strony jestem zadowolona, ponieważ Moccia skonstruował ciekawą intrygę z bardzo wyrazistymi bohaterami. Ale z drugiej, nie mogę mu wybaczyć pewnych zabiegów, które w moim odczuciu, zupełnie nie pasują do tej opowieści, bo bezlitośnie ją upraszczają i banalizują. Na pewno mogę stwierdzić, że nie żałuję przeczytania Mężczyzny, którego nie chciała pokochać i w przyszłości zamierzam poznać całą twórczość włoskiego pisarza, bo w jego pisarstwie jest coś, co przyciąga i fascynuje. Może to lekkość pióra, sprawiająca, że poszczególne miejsca i zdarzenia widziałam tak dokładnie, jakby były rzeczywistością rozgrywającą się na moich oczach? A może tym czymś jest zdolność do kreowania fabuł jednocześnie tak bliskich i tak dalekich od życia zwykłego człowieka? Jeszcze nie jestem w stanie rozgryźć stylu autora, ale zaczynam rozumieć fenomen jego popularności.

Dawno nie czytałam powieści, w której przez większą część historii nie byłam w stanie zrozumieć bohaterów i wytłumaczyć sobie, dlaczego postępują w ten sposób. Zazwyczaj bez trudu dostrzegam motywację postaci i nawet, jeśli nigdy w życiu nie zrobiłabym tego, co oni, to potrafię ich usprawiedliwić okolicznościami, wrodzonymi skłonnościami czy traumatycznymi przeżyciami z dzieciństwa. W przypadku tej książki nie umiałam tego zrobić. Nie zliczę ile razy pomstowałam w myślach na Sofię, przeklinając jej zatwardziałość i bezsensowny upór. Te cechy ujawniały się w najmniej potrzebnych momentach. Natomiast w sytuacjach, które naprawdę wymagały stanowczego „nie”, Sofia niespodziewanie zaczynała się wahać, sprawiając, że nagle te pozornie żelazne postanowienia znikały. Czasami podziwiałam ją ze cięte riposty i odparcie wielu pokus, ale innym razem z odrazą myślałam o jej postępowaniu i tym jak łatwo daje sobą manipulować. Ale nie tylko Sofia wzbudzała we mnie tak skrajne odczucia. Podobnie reagowałam na Tancrediego. Czy możliwe, żeby człowiek czerpał radość z niszczenia wszystkiego, co kocha ktoś inny? Czy własne nieszczęście usprawiedliwia ingerowanie w czyjeś życie i sukcesywne niszczenie w imię chwilowej zachcianki? A może to nie kaprys, a prawdziwa miłość, która nigdy więcej się nie powtórzy? Tancredi to dla mnie uosobienie człowieka, którego trzeba trzymać na dystans. Przeraziła mnie jego zachłanność i bezwzględność. Moccia najpierw pokazuje nam tę złą stronę bohatera, by później przekonywać, że jest usprawiedliwiona zdarzeniami sprzed wielu lat. Każdy indywidualnie musi zdecydować czy to wystarczające wytłumaczenie. Dla mnie Tancredi pozostał wyjątkowo antypatyczną postacią, której nie potrafiłam współczuć. Jest jeszcze Andrea, mąż Sofii. Biedny, niemający pojęcia o świecie czy przebiegły i egoistyczny do bólu mężczyzna?

Federico Moccia komplikuje losy bohaterów, wikła ich w różne zależności, ale na koniec zostawia czytelnika z mnóstwem wątpliwości. Niby zakończenie jest, ale niewiele z niego wynika. Zazwyczaj lubię niedopowiedzenia i możliwość własnej interpretacji, ale w tej powieści chciałabym po prostu dowiedzieć się, co tak naprawdę się wydarzyło i jaką decyzję podjęła główna bohaterka. Pozostaje mi snuć domysły albo czekać na kontynuację, ale nie zmienia to faktu, że finał uważam za zepsuty. Odnoszę wrażenie, że autor bał się jednoznaczności, jakby nie chciał wziąć odpowiedzialności za stworzone przez siebie postaci i zawirowania, które im funduje przez całą powieść. Na początku wspomniałam o zabiegach banalizujących całą historię, więc nadszedł czas, żebym się wytłumaczyła. Otóż, w tej książce trochę zbyt wiele oderwanych od codzienności wydarzeń. Możliwe, że tak właśnie miało być, ale mnie takie rozwiązanie irytowało. Tancredi jest bogaty i wpływowy, może mieć wszystko, dosłownie wszystko i wszystkich. Zapragnie kupić hotel? Proszę bardzo. Prywatna wyspa? Nic trudnego. Zechce poznać każdy szczegół z życia Sofii? Naturalnie, przecież dla jego ludzi zdobycie pamiętnika bohaterki, jej szkolnych wypracowań, karty zdrowia, a nawet zdjęcia przedstawiającego Sofię jako kilkutygodniowy płód, to betka. Podobnie jest z talentem bohaterki. Nie grając przez tyle lat kobieta zachowuje wszystkie umiejętności i nadal potrafi olśnić, wydobywając z instrumentu piękne i urzekające dźwięki.

Dlaczego pomimo tych zabiegów i niesatysfakcjonującego zakończenia cieszę się, że przeczytałam tę powieść? Odpowiedź zapewne zabrzmi dość górnolotnie, ale Mężczyzna, którego nie chciała pokochać pozwala spojrzeć na własne życie nieco z dystansu i zastanowić się nad rzeczami, które w przyszłości mogą nas spotkać. Ja utwierdziłam się w swoich przekonaniach i wiem, czego na miejscu każdego z bohaterów nigdy bym nie zrobiła. Ktoś może powiedzieć, że tak łatwo powiedzieć, bo przecież cała historia jest fikcją, a na dodatek pełno w niej nieprawdopodobnych zdarzeń. Zgoda, ale nie zmienia to faktu, że każdego mogą spotkać te same dylematy, bo pozbawione tej powieściowej otoczki nadal będą dotyczyły najważniejszych życiowych wyborów. 

Ocena: 4 / 6

Książka przeczytana w ramach wyzwania Trójka e-pik 

P.S. Zainteresowanych wygraniem egzemplarza powieści, którą ostatnio recenzowałam, czyli "Assassin's Creed: Objawienia" zapraszam na facebookową stronę Grakademii. Więcej szczegółów o konkursie tutaj.

38 komentarzy:

  1. Miałam ochotę przeczytać, ale niestety nie kupię, bowiem styl autora mnie męczy, odobaja mi się jego pomysły na fabułę, ale zawsze jestem wymęczona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pod jakim względem Cię męczy? Pytam z ciekawości, bo mnie właśnie przypadł do gustu jego styl pisania :)

      Usuń
  2. Przed długi czas polowałam na tę książkę, gdyż ciągle chodziła mi po głowie jej historia. Na szczęście całkiem niedawno udało mi się wreszcie ją zdobyć, co mnie bardzo cieszy, więc jak znajdę tylko więcej czasu, zamierzam ją przeczytać.Jestem tylko ciekawa, czy wspomniane przez ciebie mankamenty również i mnie będą drażniły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro już książkę posiadasz, to połowa sukcesu. Teraz tylko znaleźć czas na czytanie :) Też jestem bardzo ciekawa czy będzie Ci się podobać.

      Usuń
  3. Nie czuję się przekonana do sięgnięcia po tę książkę. Czuję, że drażniłyby mnie te same mankamenty, póki co mam dość innych lektur, by się męczyć prozą Mocci.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, nic na siłę :) Ja przez długi czas też omijałam jego książki, wydawało mi się, że to zupełnie nie moja bajka, ale raz się przełamałam i mam ochotę na więcej :)

      Usuń
  4. Jeśli sięgnę kiedyś po książki tego pana i mi się spodobają, to ta także zagości na mojej liście :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam tworczosci tego pisarza, ale czytalam wiele zachwytow na temat. Jakos mnie nie przekonaly i po Twojej recenzji widze, ze slusznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem warto tę książkę przeczytać, chociaż pewne mankamenty ma.

      Usuń
  6. Ja podobnie jak poprzedniczka nie znam twórczości, ale staram się poznawac uznanych pisarzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy Moccia jest uznany to trudno powiedzieć, jest popularny na pewno.

      Usuń
  7. Mimo wszystko chyba się nie skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pełny podziw dla Ciebie za tak wnikliwe recenzje :-)
    Nie znam twórczości tego autora, ale chętnie przeczytam któraś z jego prac, nawet tę powieść, którą prezentujesz, ponieważ pomimo wad, wydaje się być interesującą i wzbudzającą emocje historią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami wychodzą takie długaśne teksty i zawsze zastanawiam się komuś będzie się chciało tyle czytać :P Emocji na pewno nie brakuje w tej powieści, więc chociażby z tego powodu warto ją poznać :)

      Usuń
    2. Jak to komu, naród czyta :-) Mnie akurat nie o długość chodzi, ale o to, że poruszasz wiele kwestii i skrupulatnie je naświetlasz, co prawda przekłada się to na objętość recenzji, ale czy to mam aż takie znaczenie...

      Usuń
    3. Dla mnie mówiąc szczerze nie jest to problemem, piszę tyle ile uważam za słuszne, tzn. tak żeby w miarę wyczerpać temat. Cieszę się, że czytasz i komentujesz (i że naród to robi również :))

      Usuń
  9. Przeczytane książki zawsze wpływają na mój światopogląd i często pobudzają do jego zmiany lub do refleksji nad własnym życiem, dlatego pewnie również doceniłabym "Mężczyznę, którego...".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem to dobre podejście. Dzięki niemu z każdej książki można wynieść coś wartościowego.

      Usuń
  10. Nazwisko jest mi znane. Ale jakoś nie jestem przekonana do tej książki, chyba jest za bardzo poplątana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę poplątana jest, to prawda. Ale może kiedyś nabierzesz ochoty na przeczytanie. Jak już pisałam, sama przez długi czas omijałam powieści Mocci.

      Usuń
  11. Ja jeszcze nie czytałam żadnej książki tego autora,ta wydaje się być godna uwagi
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Jest godna uwagi, chociaż nie każdemu będzie się podobać, sama często byłam zła na autora za pewne fragmenty :P

      Usuń
  12. Nie wiem, czy zainteresuję się tą pozycją - opis fabuły jakoś mnie nie przekonał. Ale skoro chwalisz tego autora, to być może sięgnę po inną pozycję jego pióra. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sięgnij, chętnie dowiem się czy warto czytać inne jego powieści, bo chociaż mam je w planach, to pewnie jeszcze dużo czasu minie zanim je przeczytam.

      Usuń
  13. Kreacje bohaterów wydają się być dopracowane, ale zarys fabuły wywołał we mnie dziwną irytację i niepokój. Trudno mi napisać, o co mi chodzi, po prostu czuję, że ta historia nie wzbudzi we mnie pozytywnych emocji. I jeszcze to zakończenie, z którego niewiele wynika. Nie jestem przekonana. Autora kojarzę, czytałam jedną jego książkę, ale raczej rozejrzę się za innym tytułem. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro czujesz, że coś jest nie tak, to lepiej wybrać inną powieść. Chyba, że masz ochotę dowiedzieć się czy przeczucia są słuszne :) Czasami wybieram książki, co do których mam podejrzenie, że będą mnie złościć, a okazuje się, że nie było tak źle :)

      Usuń
  14. Zastanawiałam się nad ta książką już jakiś czas temu, ale jeszcze nie miałam okazji jej przeczytać. Czekam cały czas kiedy wreszcie zawita do biblioteki :)

    OdpowiedzUsuń
  15. A ja wręcz przeciwnie coraz częściej natrafiam na bohaterów, których nie rozumiem. A mówią, że z czasem człowiek robi się mądrzejszy i bardziej tolerancyjny.
    kolodynska.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórych bohaterów też nie rozumiem, np. w tej powieści bardzo rzadko potrafiłam sobie wytłumaczyć ich decyzje, zwłaszcza Sofii.

      Usuń
  16. Mam wielką ochotę na tę opowieść. ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Zauważyłaś, że strasznie teraz dużo książek wychodzi o tytułach "Mężczyzna, który/którego..." "Kobieta, która...", "Dziewczynka.../która...". Masakra :D Aczkolwiek książka zapowiada się sama w sobie ciekawie i jeśli tylko znalazłabym ją w bibliotece, do której wybieram się we wtorek ,to przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, te tytuły mnie dobijają, a co najgorsze przeniosły się też z kryminałów na inne gatunku. Te wszystkie "dziewczynki" i "kobiety" brr! No, ale tytuł trzeba jakoś znieść jak książka wartościowa :)

      Usuń
  18. Też lubię niedopowiedzenia, ale nie takie, które kompletnie nic nie wyjaśniają. Raczej takie dające kilka wskazówek i możliwość dopowiedzenia sobie pewnych kwestii, ale nie wymyślenia zakończenia jako takiego, bo to już rola pisarza. Tak czy inaczej, autora mam w planach, jeszcze tylko nie wiem od którego tytułu zacznę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może właśnie zacznij od tej książki :) Co do zakończenia to zasadniczo się zgadzam z Twoim zdaniem, ale dla każdego gdzie indziej przebiega granica między dopuszczalnym dopowiadaniem, a brakiem pomysłu na zakończenie :)

      Usuń