21 listopada 2012

Relacja z pierwszego Grakademika

Pod nazwą Grakademik kryje się projekt, mający na celu stworzenie możliwości do swobodnej i żywej dyskusji na tematy związane z grami komputerowymi. 9 lutego w klubokawiarni La pies przy al. Kościuszki 49/51 w Łodzi odbyło się pierwsze spotkanie, podczas którego zaproszeni goście wraz ze zgromadzonymi w lokalu słuchaczami dyskutowali o miejscu gier w kulturze oraz zastanawiali się, jaki obecnie mają status wśród mediów powszechnie znanych i akceptowanych przez społeczeństwo. Moderatorem debaty był współtwórca projektu, student kulturoznawstwa i redaktor portalu ŚwiatGry.pl Marcin M. Chojnacki, który do inauguracyjnej debaty zaprosił przedstawicielkę Technopolis dr Sonię Fizek, mgr Marię Gardę z Uniwersytetu Łódzkiego, Piotra Spychałę reprezentującego Fantasmagierię, Piotra Siemaszko z firmy Checkpoint oraz Artura Jatczaka redaktora portalu Atom. Wprowadzeniem do dyskusji było pytanie o to, kiedy mamy okazje słyszeć w mediach niezwiązanych z branżą gier cokolwiek pozytywnego na temat graczy? Niestety odpowiedzi nie były zaskakujące, ponieważ okazuje się, że w prasie i telewizji wciąż dominuje dyskurs utożsamiający poświęcanie czasu na gry komputerowe lub konsolowe z prymitywną formą rozrywki, od której można bardzo szybko się uzależnić. W mainstreamowych mediach wciąż nie ma miejsca dla gier rozumianych jako teksty równie interesujące i warte uwagi, co filmy czy książki. Wciąż pokutuje stereotyp gracza jako potencjalnego mordercy, stając się chwytliwym tematem dla dziennikarzy chcących obarczać gry winą za to, że ktoś wykazuje skłonności do agresji. Obecnie większość stacji telewizyjnych bądź gazet wspomina o grach jedynie w aspekcie komercyjnym. Kiedy na rynku debiutuje wyczekiwana produkcja lub gdy jej twórcami są rodzimi projektanci, to wówczas możemy natknąć się na wzmiankę o sukcesie, jaki dany tytuł osiągnął. W innych wypadkach o grach mówi się źle lub nie mówi w ogóle, wychodząc z założenia, że nie mają nic interesującego i ważnego do przekazania.



Na spotkaniu zastanawiano się, co musiałoby się stać, żeby wreszcie gry zaczęły być traktowane przez większość ludzi jako pełnowartościowe medium, zasługujące na własne miejsce w kulturze. Wśród postulatów niezbędnych do zaistnienia nowego powszechnego spojrzenia na gry rozmówcy najczęściej wskazywali na konieczność uświadomienia ludziom, że o grach można też myśleć pozytywnie. Może potrzebna byłaby odpowiednia kampania społeczna? A może lekiem na istniejącą sytuację okazałaby się rzetelna edukacja growa w szkołach? Pojawił się również argument wskazujący na to, że gdy nastąpi zmiana pokoleniowa i znaczna większość ludzi będzie uważała gry za normalną formę spędzania wolnego czasu, problem automatycznie sam się rozwiąże. Z jednej strony trudno takiemu stanowisku odmówić racji, ale z drugiej słusznie zauważono w trakcie dyskusji, że przecież już dzisiaj niemal nie można wskazać osób, które nigdy nie miały styczności z grami. Więc skoro wszyscy jesteśmy graczami, to dlaczego ciągle to medium nie jest w pełni akceptowane? W tym momencie debatujący rozpoczęli interesujący wątek skupiający się na określeniu momentu, w którym człowiek zaczyna definiować siebie jako gracza. Zastanawiano się nad tym, czy każdy, kto kiedykolwiek grał może tak być określany. Poruszono także kwestię rozróżnienia na tzw. graczy zaangażowanych i okazjonalnych, jednocześnie dyskutując nad tym, czy klasyfikacja ta jest zasadna w momencie, gdy uświadomimy sobie, że nie trzeba być miłośnikiem popularnych produkcji z rozbudowaną fabułą, by „zasłużyć” na miano zaangażowanego użytkownika.



Uczestnicy Grakademika zwrócili również uwagę na to, że wykształcenie specjalistów w dziedzinie groznawstwa mogłoby znacznie przyspieszyć proces włączania tego medium do kultury. Okazuje się, że polskie szkoły wyższe zbytnio nie odbiegają od zachodnich uczelni, na których powstają kierunki poświęcone badaniu gier komputerowych. Do niedawna w Polsce zajmowanie się grami na poziomie akademickim oznaczało po prostu uczenie się projektowania gier, czyli poznawania ich z czysto technicznej strony. Aspekt humanistyczny był natomiast niemal zupełnie nieobecny. Goście biorący udział w debacie zauważyli, że znajdujemy się właśnie w momencie, w którym polskie uniwersytety oferują kierunki umożliwiające nabywanie kompetencji niezbędnych do badania gier w formie zbliżonej do studiowania zagadnień z zakresu kina bądź literatury.




Na koniec spotkania dyskutanci wyrazili nadzieję na to, że w końcu doczekamy się czasów, w których świadomość społeczeństwa wzrośnie na tyle, że będzie ono w stanie zaakceptować gry jako pełnoprawne medium, a samo obcowanie z takimi tekstami jako kolejną formę spędzania wolnego czasu, przeżywania emocji, pobudzania do podjęcia refleksji na wiele istotnych tematów czy wreszcie zdobywania kompetencji w różnych dziedzinach.

13 komentarzy:

  1. Już kilka razy podkreślałam, że w temacie gier jestem kompletnym laikiem, nie grami i w ogóle nie mam ciągot do tej formy rozrywki, dlatego wybacz mi to co napiszę, ale dla mnie większość gier to strata czasu. Oczywiście, że gry dostarczają emocji, widziałam jak przezywał wyścigi mój samczyk, który jest zapalonym miłośnikiem NFS, ale proszę o argument który, przekona mnie do tego, że czas spędzony przed komputerem jest lepszy od tego, który spędzamy w gronie znajomych, na wypadzie do kina, spacerze, czy chwili z książką.

    Może mam stereotypowe myślenie w tym temacie, ale nic na to nie poradzę i gdybym miała zaserwować swojemu dziecko atrakcyjną (w moim pojęciu) rozrywkę to wybrałabym grę planszową lub jazdę na rowerze. Uważam, że im mniej czasu spędzonego przed komputerem tym lepiej, ale mówi to ktoś, kto zetknął się z tą maszyną dopiero w liceum, więc mój punkt widzenia jest spóźniony o jakieś 10 lat :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Obserwowanie tego jak ktoś gra, a granie samemu to zupełnie inna kwestia. Gry komputerowe są powszechną rozrywką, dobrzały na tyle by konkurować warstwą semantyczną z innymi mediami i wbrew pozorom nie rozwijają jedynie spostrzegawczości czy zręczności ale mogą być pouczające, mogą wzrószać, skłaniać do refleksji na "poważne" tematy. Każdą formę rozrywki można potraktować jako stratę czasu, zarzucić jej bezproduktywność. Ważne jest więc umiejętne dysponowanie dostępnymi atrakcjami i może nie ograniczanie się do arcadówek. Radzę zainteresować się rozbudowanymi grami narracyjnymi,ograniczanie się do obserwacji NFS to szczyt ignorancji prowadzącej do takich komentarzy narażających ich autorów na śmieszność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie uważam, żebym swoją wypowiedzią naraziła się na śmieszność, to raczej Ty wypadasz zabawnie, atakując mnie absolutnie bezpodstawnie, ale skoro z tym Ci dobrze, to ok, ale proszę, czytaj ze zrozumieniem. Już na samym początku swojej wypowiedzi zaznaczyłam, że jestem absolutnym laikiem w kwestii gier, dlatego moja wypowiedź jest czysto amatorska,więc wyluzuj.

      Poza tym, to że nie gram nie oznacza, że nie próbowałam grać, a i owszem, były próby, ale nie odkryłam w nich nic cudownego i nadal wolę chińczyka i szachy, w wersji oko w oko. Jednak rozumiem, że świat się zmienia, a w raz z nim nowe technologie,przez co i gry komputerowe wchodzą na inny poziom, co nie oznacza, że muszę bić temu brawo,i że muszę - zgodni z Twoją radą się tym zainteresować, nie muszę, bo i nie jest mi to do szczęścia potrzebne, wolę książki i rekreacje na świeżym powietrzy, ale jak ktoś lubi grać, to proszę bardzo, mnie nic do tego, i szkoda że tego nie rozumiesz.

      Usuń
  3. Skoro jako laik zakładasz, że większość gier jest stratą czasu to na czym opierasz swoje zdanie? Długoletnim doświadczeniu i ukończeniu tysięcy tytułów? Poza tym nie atakuję ani nie zmuszam tylko radzę, proponuję, bo niestety przez swoją niewiedzę prezentujesz bezpodstawne i krzywdzące opinie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Osobiście gram jedynie w Simsy, ale za to regularnie, od 10 lat :)

    To prawda, że myśli się przede wszystkim, że w grach się zabija, ale jest w tym też dużo prawdy, bo jednak w takie gry młodzież grywa najczęściej. Cieszy mnie, że pojawia się coraz więcej rozbudowanych fabularnie pozycji i że liczba ich wielbicieli rośnie, ale myślę, że społeczeństwo nieprędko zmieni swoje zdanie i nie pomogą nawet specjaliści. W naszym kraju ciężko się obala stereotypy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i ciężko, ale ja wierzę, że kiedyś się uda :) Kwestia tego w co grają dzieci i młodzież to temat na osobną dyskusję. Po to są oznaczenia PEGI określające dla kogo dany tytuł jest przeznaczony, żeby ludzie ich przestrzegali. To, że tego nie robią nie jest winą gier. Moim zdaniem zdrowy na umyśle człowiek nie ma problemu z rozróżnianiem fikcji od rzeczywistości. Natomiast jeżeli ktoś ma skłonności do agresji to "zainspirować" do takich działań mogą go nie tylko gry, ale także magazyny, telewizja, literatura. Słowem, wszystko.

      Usuń
  5. Natulo rozumiem, że nie grasz i, że gry Cię nie interesują, ale zgadzam się z Louisem, że Twoja opinia jest w tym momencie krzywdząca. Mnie to interesuje, studiuję kierunek, na którym zajęcia poświęcone grom traktuje się dokładnie tak, jak te poświęcone starszym mediom. W związku z tym stwierdzenie, że to "strata czasu" odbieram jako stereotyp, z którym od dawna usiłuję walczyć.

    Jeżeli chodzi o ten argument, który miałby Cię przekonać to nie widzę potrzeby do tego, żeby udowadniać, że gry, filmy, książki są lepsze od innych aktywności, które w życiu podejmujemy. Oglądamy coś, czytam, bo chcemy miło spędzić czas, ale nie tylko dlatego. Oprócz rozrywki te teksty mogą nas ubogacić, skłonić do przemyśleń i zastanowienia się nad wieloma kwestiami, opowiedzieć ciekawą historię, zachwycić ze względu na jakikolwiek inny element. I tak samo jest w przypadku gier - są takie, które służą tylko rozrywce, ale jest też szereg innych tytułów, pozwalających na wielość interpretacji, na przeżywanie szeregu emocji.
    Rozumiem, że Ciebie gry nie ciekawią. Mnie nie interesuje np. poezja śpiewana, ale nie uważam, że to strata czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, że moje myślenie podpada pod stereotypowe, dla dlatego proszę o przekonanie mi o tym, że gry komputerowe są zdrową i bezpieczną rozrywką. Rozumiem, że wszystko się zmienia, ale jak sama piszesz:"w mediach dominuje dyskurs utożsamiający poświęcanie czasu na gry komputerowe lub konsolowe z prymitywną formą rozrywki", pytanie dlaczego tak jest?, bo istnieją badania przeprowadzone przez CDC z których dowiadujemy się ludzie regularnie grający mają większą skłonność do depresji, cierpią na bezsenność, są rozdrażnieni, a i często ulegają uzależnieniu. Wiem, że ktoś może mi w tym momencie zarzucić generalizowanie, ale wyniki te nie są mitem, osobiście znam osoby walczące z tym uzależnieniem, więc bajką to nie jest.
      Przepraszam za mój niefortunny zwrot "strata czas", faktycznie nie powinnam tak tego ująć, ale i Toje porównane z poezją śpiewana nijak się ma do kwestii gier, bo z tego co kojarzę to wielogodzinne słuchanie śpiewanej poezji może ewentualnie doprowadzić do bólu głowy.

      Nie chce tutaj prowadzić niekończących się dysput, póki co stoimy po dwóch stronach barykady i pewnie długo tak pozostanie. Moje granie miało miejsce na początku lat 90, więc to była całkiem inna bajka, poza tym dorastałam w czasach kiedy nie było telefonów komórkowych, a szczytem marzeń był gierki elektroniczne z ZSSR, i mimo że mam świadomość tego, że wiele gier rozwija abstrakcyjne myślenie, ćwiczy pamięć i spostrzegawczość oraz uczy rozwiązywać problemy, to jednak rozrywkę tę należy właściwie dawkować, a nie każdemu to wychodzi, poza tym emocje o których piszecie, można przeżyć na wielu innych płaszczyznach. Dlatego zawsze i wszędzie będę promować aktywne formy wypoczynku na świeżym powietrzu. Tyle w tym temacie.

      Usuń
    2. Gry są zdrową i bezpieczną rozrywką, pod warunkiem, że są dostosowane do wieku gracza. Uzależnienie to zupełnie inna kwestia. Każdy, kto przesadza w jakimś stopniu szkodzi sobie. Ten kto za dużo gra, je, ogląda telewizje, zamyka się przed ludźmi, ćwiczy, pracuje itd. Przesada nie jest dobra w żadnym wypadku. Przywołałam poezję śpiewaną w kontekście porównania jak może wyglądać lekceważenie pewnych aktywności. Aktywny wypoczynek jest bardzo ważny, zgadzam się z Tobą, ale przecież granie nie wyklucza aktywności fizycznej. Nie widzę potrzeby, dla której trzeba te dwie rzeczy nieustannie sobie przeciwstawiać. Również uważam, że na tym powinnyśmy zakończyć dyskusję.

      Usuń
  6. Kiedyś bardzo dużo grałam z moim partnerem w różne gry np. Teken, ale teraz niestety brak czasu powoduje, że gry poszły w zapomnienie. Patrząc na to wszytko z boku myślę, że gry uczą spostrzegawczości i zręczności a to już jest w moim odczuciu bardzo dużo. Jedynie uważam, że należy nieco ograniczać czas grania, gdyż jak patrzę na mojego bratanka, który gra średnio 5-6 godzin dziennie, to uważam, że jest nieco przegięcie. Trzeba umieć rozsądnie dysponować czasem, by mieć też chwilę na naukę i inne przyjemności :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Niektórzy kochają czytać, a niektórzy grać. Każdy ma wolną wolę. I niech tak pozostanie :)

    OdpowiedzUsuń