12 lutego 2012

Panny roztropne - Magdalena Witkiewicz

Wydawnictwo: SOL
Liczba stron: 256

Książki reklamowane jako idealne dla kobiet, określane często mianem literatury na obcasach, kojarzą mi się z nieskomplikowanymi historyjkami, których bohaterki zmagają się z całą masa perypetii miłosnych. Obowiązkowo musi pojawić się wredny szef i przyjaciółka, która wyciągnie na drinka oraz rundę po sklepach. Nie zaszkodzi jak na dokładkę autorka dorzuci jeszcze mamuśkę, narzekającą na staropanieństwo córki albo domowego zwierzaka o nietypowych cechach. Zazwyczaj takie powieści omijam szerokim łukiem, ponieważ irytuje mnie ich przewidywalność i wylewająca się z każdej strony słodycz. Jednak niedawno zrobiłam wyjątek dla Morderstwa niedoskonałego Agnieszki Krawczyk, które udowodniło, że lekka i przyjemna historia wcale nie musi być banalna, co więcej, może być zabawna i inteligentna. Od tej pory nie zamykam się na żaden gatunek i czekam na kolejną miłą niespodziankę. Panny roztropne autorstwa Magdaleny Witkiewicz należą do powieści przeznaczonych głównie dla pań. Zabrałam się za lekturę pełna entuzjazmu i zapału, ale tym razem zaskoczenia nie było.

Niezwykle trudno wskazać głównych bohaterów powieści, ponieważ autorka wykreowała całkiem pokaźną galerię postaci, które dla fabuły są niemal jednakowo ważne. Już na początku poznajemy rezolutną ośmiolatkę Zuzannę, nazywaną Bachorem oraz jej ojca, który dla odmiany intelektem nie grzeszy. Dziewczynkę łączy głęboka przyjaźń z sześćdziesięciopięcioletnią, ekscentryczną Zofią Kruk oraz jej trzydziestoletnią siostrzenicą. Jak nietrudno się domyślić intryga koncentruje się na poszukiwaniach drugiej połowy dla wspomnianej siostrzenicy o imieniu Milenka, gapowatego ojczulka, a także pewnej atrakcyjnej gimnastyczki, która właśnie porzuciła sportową karierę. Później pojawiają się bracia bliźniacy, wrażliwy na kobiece piękno szef Milenki, a także jej tajemniczy współpracownik Robert.

Mimo usilnych starań nie doszukałam się w tej książce niczego ponad rozbudowanym wątkiem miłosnym. Wszystkie wydarzenia mają związek ze swataniem, rozpaczaniem po niewiernym partnerze albo solennymi obietnicami znalezienia kogoś, z kim można stworzyć związek aż po grób. Zdaję sobie sprawę, że tematyka wpisana jest niejako w konwencję powieści tego rodzaju, ale żałuję, że autorka nie dostarczyła czytelnikom czegoś ponad uczuciowe rozterki bohaterów. Przydałby się jeszcze jakiś motyw, skupiający uwagę odbiorcy na kwestiach dalekich od planów matrymonialnych. Ze względu na brak innych wątków fabuła powieści jest schematyczna niemal od samego początku i z góry wiadomo jaki cała historia będzie miała finał. Zapewne dla niektórych nie jest to wadą, ale z mojego punktu widzenia, lektura staje się ciekawsza, jeśli choć trochę prowokuje czytelnika do snucia domysłów i prognozowania kolejnych wydarzeń.
Panny roztropne zostały napisane z myślą o tym, aby czytelnika rozbawić. Autorka z różnym skutkiem starała się wprowadzić humor do dialogów czy też opisów. W niektórych momentach miałam wrażenie, że Magdalena Witkiewicz przedobrzyła, bo końcowy efekt nie był żartobliwy, a groteskowy. Utarte gry słowne i powiedzonka czy też nieporozumienia wywołane oczywistymi niedomówieniami, zwracały uwagę na sztuczność wykreowanej sytuacji, a nie jej komizm. Gwoli sprawiedliwości muszę dodać, że parę razy zdarzyło mi się uśmiechnąć w trakcie lektury, ale w ogólnym rozrachunku moje poczucie humoru różni się od książkowego. 

Myślę, że wszystkie wydarzenia oraz wykreowanych bohaterów należy odbierać z przymrużeniem oka. W przeciwnym razie książka może stać się źródłem frustracji i zdenerwowania. Panny roztropne to klasyczny przykład tzw. literatury kobiecej, o której napisałam we wstępie. Nie mam zamiaru w jakikolwiek sposób wartościować tego gatunku, ale nie da się zaprzeczać, że to z założenia lekka historyjka, napisana prostym, potocznym językiem. Choć bohaterów w niej mnóstwo to na uwagę zasługuje jedynie szalona Zofia Kruk, która w statecznym już wieku zachowuje się jak młoda, korzystająca z życia kobieta. Postać ta wzbudziła moją sympatię głównie ze względu na pogodne usposobienie i przedziwne pomysły. Dla tej damy nie ma rzeczy niemożliwych, ponadto wielokrotnie wykazała się sprytem i inteligencją, których brakuje chociażby Milence czy ojcu Zuzanny. Recenzowana powieść nie przypadła mi specjalnie do gustu, ale jeżeli ktoś lubi zrelaksować się przy literaturze tego typu, to dzieło Magdaleny Witkiewicz powinno mu się spodobać. 

Ocena: 3 / 6
 Egzemplarz recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater oraz wydawnictwa SOL.