7 stycznia 2021

Postanowienia czytelnicze na 2021 rok


Gdybym miała podsumować 2020 rok jednym słowem, powiedziałabym, że był dziwny. Podobnie jak wiele innych osób, w ciągu ostatnich miesięcy mocno odczułam, że rzeczywistość wokół mnie zmieniła się na gorsze. Pandemia i związany z nią strach o zdrowie swoje i najbliższych, a także konieczność pracy z domu dość mocno dały mi w kość. Przeszłam przez różne fazy reakcji na tę nieciekawą sytuację. Od zaprzeczenia, buntu, złości poprzez marazm, zatopienie się w negatywnych myślach i przeświadczenie, że już nigdy nie będzie tak jak kiedyś, aż do pogodzenia się z rzeczywistością. Przyznam, że w związku z tym nie miałam siły i ochoty aktywnie udzielać się na blogu. Mimo różnych planów i deklaracji, że wreszcie wrócę do dawnej formy czytelniczej, to był kolejny rok, w którym zrywami pojawiałam się w blogosferze. 

Dwanaście miesięcy temu byłam przekonana, że w 2020 wreszcie będę miała czas i chęci na czytanie, oglądanie, granie i pisanie o popkulturze. Jak doskonale wiecie, wyszło inaczej. Przeczytałam zawrotne 9 książek (o jedną więcej niż w 2019!), obejrzałam 84 filmy (w tym 4 powtórki) oraz 19 seriali. Niestety nie widziałam żadnego kinowego hitu, ponieważ nie zdążyłam wybrać się do kina przed marcem, a potem wiadomo jak było. Zatem u mnie królował Netflix na zmianę z HBO GO i okazyjnie Amazon Prime. Przekonałam się też do słuchania podcastów! Nigdy nie sądziłam, że wciągnie mnie słuchanie, a jednak! Zaczęłam od treści kryminalnych, czyli opowieści o prawdziwych zbrodniach. Potem zapoznałam się z nagraniami o szeroko pojętej nauce, zdrowym odżywianiu, społeczeństwie i popkulturze oczywiście. Jeśli macie swoich ulubionych podcasterów to koniecznie podzielcie się nazwami ich kanałów, ponieważ chętnie poszerzę swoją bazę twórców o nowe osoby. Zwłaszcza jeśli słuchacie kogoś, kto ciekawe nagrywa o książkach i tematach z nimi związanych 😀.

W 2020 roku wzięłam udział w trzech wyzwaniach, ale żadnego nie ukończyłam. Nie przejmuję się tym specjalnie, na dodatek znów zgłosiłam się do trzech wyzwań i mam nadzieję, że tym razem odniosę sukces. Pierwsze to Reading Challenge na portalu Goodreads. Zaplanowałam, że w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy uda mi się przeczytać minimum 40 książek. To niewiele, biorąc pod uwagę „złote czasy” mojego bloga, kiedy czytałam około 80 powieści rocznie, ale na początek powrotu do dawnej formy wystarczy. Drugie wyzwanie ma oczywiście związek z horrorem. Pomysłodawczynią jest autorka bloga Przestrzenie tekstu, a zadanie polega na tym, żeby w ciągu roku poznać co najmniej 15 dowolnych powieści grozy. Tuż przed napisaniem tego postu zdecydowałam się też zapisać do zabawy organizowanej przez Unserious.pl, polegającej na czytaniu książek o... kosmitach! Ostatnio mam ochotę na historie rozgrywające się w kosmosie albo zawierające wątek inwazji obcej cywilizacji, więc liczę, że poznam kilka(naście) ciekawych książek. Takie wyzwania to sama przyjemność, więc jestem zmotywowana, żeby je ukończyć 😊. 

Czy mam jakieś plany czytelnicze na 2021 rok? Oczywiście, że tak, ale obawiam się składania deklaracji. Przygotowując to podsumowanie, uświadomiłam sobie, że bloga prowadzę już… 10 lat! Naprawdę nie wiem, kiedy to zleciało. Bardzo lubię pisać o książkach, a ostatnio również o serialach i grach oraz prowadzić ożywione dyskusje w sieci, więc mam zamiar nadal być obecna w blogosferze. Nie obiecuję, że nie zniknę znów na jakiś czas, bo nie wiem, co przyszłość przyniesie. Chciałabym pisać regularnie, dużo czytać, rozbudowywać swoją biblioteczkę, a jak będzie to czas pokaże. Mimo tego, że 2020 to trudny rok, uczciwie muszę przyznać, że na gruncie prywatnym nie mam prawa narzekać. Nadal jestem szczęśliwą mężatką, moja rodzina bez większego uszczerbku na zdrowiu przeszła przez pandemię, obroniłam doktorat i przez kilka najbliższych lat na pewno będę pracować na uczelni, co było moim celem od momentu rozpoczęcia studiów doktoranckich. 

Na koniec muszę też dodać, że po 7 latach od zakupu czytnika w końcu zaczęłam z niego korzystać! Na razie mam za sobą dwa e-booki, ale na pewno będzie więcej, bo choć uwielbiam papierowe książki, to niestety żaden dom nie jest z gumy i po prostu muszę pogodzić się z tym, że nie mogę wszystkiego gromadzić w tradycyjnym wydaniu. Wspomnę jeszcze, że od jakiegoś czasu bawię się w prowadzenie profilu na Instagramie. Nie do końca czuję tę platformę i trochę smutno mi, że większość książkowego życia przeniosła się właśnie tam, ale dopóki robienie zdjęć i wrzucanie ich na insta sprawia mi przyjemność, dopóty będę tam obecna 😉. Trzymajcie się ciepło, oby nowy rok przyniósł nam głównie pozytywne wydarzenia i wiele powodów do radości!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz