31 marca 2017

Niesamowite historie - Elizabeth Gaskell


Wydawnictwo: C&T
Liczba stron: 208
Rok wydania zbioru: 2014

Marcowe zagadnienie wyzwania Klasyka Horroru 2 skłoniło mnie do sięgnięcia po zbiór opowiadań Elizabeth Gaskell. Dotychczas nie miałam okazji poznać twórczości pisarki, więc z dodatkową dozą ciekawości podeszłam do pięciu nowel zamieszczonych w antologii Niesamowite historie. Jednak z przykrością stwierdzam, że utwory Gaskell raczej nie przetrwały próby czasu, mimo że nadal roztaczają pewien urok. Jestem rozczarowana przede wszystkim brakiem pointy, ponieważ zakończenie niemal każdej opowieści jest dla mnie niedopracowane i nijakie. Mam wrażenie jakby autorka koncentrowała się na zarysowaniu oraz rozwinięciu fabuły, zapominając, że czytelnik chętnie dowiedziałby się dokąd prowadzą kolejne zdarzenia i co ostatecznie dzieje się z bohaterami.

Niestety Gaskell nie rozwiewa wątpliwości, pozostawiając odbiorców bez odpowiedzi na wiele pytań. Nie będę ukrywać, że opowiadania średnio przypadły mi do gustu, ponieważ traciłam cierpliwość, gdy po przeczytaniu kolejnego utworu czułam, że zdecydowanie brakuje finału. Historie po prostu urywają się w pewnym momencie, nie dając nawet podstaw do snucia rozważań nad dalszymi losami protagonistów. Wyjątek stanowi jedynie opowiadanie Uboga klaryska, którego zakończenie uznaję za odpowiednio wyczerpujące. Kolejnym mankamentem nowel brytyjskiej pisarki są nadmiernie rozbudowane drzewa genealogiczne bohaterów. W niewielu przypadkach informacje o przodkach protagonistów są istotne i mają jakiekolwiek znaczenie dla historii. Większość opowiadań z powodzeniem mogłaby obyć się bez nużących fragmentów poświęconych opisom rodzinnych koligacji oraz upadających lub tworzących się majątków. Na dodatek wtrącenia te bardzo często dotyczą postaci, która jedynie opowiada właściwą historię, więc tym bardziej szczegółowe przedstawianie dziejów jej rodu do kilku pokoleń wstecz, nie wydaje się koniecznie. Jak na razie głównie narzekam na Niesamowite historie, ale oczywiście opowiadania nie zostały pozbawione zalet.

Za najciekawszy utwór uważam Opowieść starej piastunki, ponieważ zawiera w sobie wszystko, co w gotyckich nowelach najlepsze. Miejscem akcji jest rozległa, nieco tajemnicza posiadłość, do której przybywa młoda kobieta wraz z kilkuletnią dziewczynką. Wprawdzie bohaterka nie od razu zadamawia się w nowym miejscu, ale z czasem odnajduje spokój i z radością poświęca się opiece nad dzieckiem. Równowagę psują jedynie niewytłumaczalne incydenty takie jak np. dziwne ślady na śniegu czy rozbrzmiewająca w środku nocy muzyka. Podobał mi się sposób w jaki Gaskell wprowadziła wątek nadprzyrodzony, ponieważ umiejętnie zbudowała nastrój grozy i niepokoju, dawkując kolejne informacje i stopniowo dołączając elementy jednoznacznie świadczące o ingerencji istot ze świata duchów. Do tego dołącza także sekret z przeszłości tłumaczący z jakiego powodu zjawy i upiory dręczą pozostałych przy życiu domowników. Opowieść starej piastunki wywarła na mnie największe wrażenie i bardzo żałuję, że reszta opowiadań nie została utrzymana na tym poziomie.

Pisarka wykorzystała także motyw niszczycielskiej siły klątwy oraz przeznaczenia determinującego losy postaci. W Ubogiej klarysce pokazała jak przewrotne bywa działanie rzuconego uroku, zilustrowała także przerażającą moc słów biorącą się z rozgoryczenia, samotności i wielkiego żalu. Natomiast Klątwa rodu Griffithsów nawiązuje do mitu o Edypie, ponieważ główny bohater również zmaga się z przepowiednią głoszącą, iż pewnego dnia dopuści się ojcobójstwa. Autorka niemal na każdej stronie piętrzy przed bohaterami szereg problemów lub nieporozumień, uniemożliwiających im ucieczkę od złego losu i zmianę przeznaczenia. Rozumiem, że zabiegi te należą do konwencji gotyckich opowieści, ale przyznam, że czasami odczuwałam znużenie, kiedy po raz kolejny protagoniści nie byli w stanie zrealizować swoich zamiarów z powodu niespodziewanej ingerencji innych osób lub własnego braku odwagi. Te cechy widoczne są szczególnie we wspomnianych powyżej tytułach, dlatego też nie uznaję ich za ponadprzeciętne utwory.

Natomiast na uwagę zasługuje Szara dama opowiadająca o kobiecie, która niespodziewanie poznaje prawdziwą naturę swojego męża. Przez pewien czas miejscem akcji również jest nieprzyjazne zamczysko pełne tajemniczych przejść, zamkniętych pomieszczeń i pokoi pełniących raczej funkcję więzienia niż przytulnych sypialni. Potem pojawiają się także leśne ostępy oraz obskurne karczmy, w których łatwo napytać sobie biedy. Gaskell świetnie nakreśliła portret samotnej, niedoświadczonej młodej kobiety będącej zabawką w rękach małżonka. Bardziej od wszystkich niesamowitych przygód protagonistki, przeraża jej ubezwłasnowolnienie i bezwzględny nakaz przestrzegania zasad wymyślonych przez pana domu, chociaż wędrówka udręczonej bohaterki również zapada w pamięć. W zbiorze znajduje się jeszcze nowela pt. Opowieść dziedzica, jednak moim zdaniem nie zasługuje na szerszy komentarz, ponieważ to przegadana, nudna historia, o której można zapomnieć tuż po przeczytaniu. 

Niesamowite historie Elizabeth Gaskell nie urzekły mnie tak jak się tego spodziewałam. Wprawdzie nie mogę odmówić autorce wyobraźni czy umiejętności kreowania niepokojących scenerii, jednak zabrakło w jej opowiadaniach napięcia oraz lekkości stylu. Momentami język wydawał mi się toporny, a dialogi sztuczne, jednak nie wiem czy zawiniła sama autorka, czy może należałoby poprawić tłumaczenie. Zbiór mogę polecić fanom gotyckich historii oraz czytelnikom mającym świadomość, że u Gaskell niesamowitość wyraża się raczej poprzez działanie klątw czy wyjątkową nieprzychylność losu, niż wyraźnie zaznaczone ingerencje nadprzyrodzonych bytów. 

Ocena: 3 / 6

Książka przeczytana w ramach wyzwania Klasyka Horroru 2.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz