22 listopada 2013

W pierścieniu ognia - Suzanne Collins


Wydawnictwo: Media Rodzina
Liczba stron: 360

Igrzyska śmierci autorstwa Suzanne Collins zachwyciły mnie do tego stopnia, że bez wahania przyznałam powieści maksymalną notę. Kontynuacja historii nastoletniej Katniss Everdeen, która musi walczyć o przetrwanie swojej rodziny w okrutnym, autorytarnym państwie Panem, również bardzo mi się podobała, ale tym razem znalazłam też drobne mankamenty, więc nie mogę stwierdzić, że książka należy do arcydzieł literatury młodzieżowej. Chciałabym, żebyście mnie dobrze zrozumieli – W pierścieniu ognia to fantastyczna, świetnie opowiedziana historia, której czytanie sprawiło mi dużą przyjemność, ale od czasu poznania Igrzysk śmierci minęły już dwa lata i mój gust nieco się zmienił. Wygląda na to, że stałam się bardziej wybredna, ponieważ w prawie każdej powieści znajdę coś, co nie pozwala mi ogłosić jej mistrzowskim dziełem. Piszę to wszystko po to, żebyście nie zniechęcili się brakiem najwyższej oceny i nie pomyśleli, że Suzanne Collins nie podołała ciężarowi popularności pierwszej części trylogii.

Ostatnie Głodowe Igrzyska zakończyły się w zaskakujący sposób, ponieważ zwycięzcą nie okazała się najsilniejsza lub najbardziej przebiegła osoba, jak to miało miejsce zazwyczaj. Tym razem zdesperowana para nastolatków podjęła szaleńczą próbę ocalenia siebie nawzajem, czym zaskarbiła sobie przychylność widzów turnieju. Ich zachowanie doprowadziło do tego, że po raz pierwszy w historii dwie osoby przeżyły igrzyska. Akcja powieści rozpoczyna się pół roku po krwawym turnieju. Katniss i Peeta przygotowują się do obowiązkowego Tournée Zwycięzców polegającego na odwiedzeniu każdego z dwunastu dystryktów w państwie. W podróży bohaterowie przekonują się, że nieświadomie dali obywatelom Panem nadzieję na zmiany, stając się symbolem kiełkującej rebelii. Władzom w Kapitolu bardzo nie podobają się reakcje społeczeństwa, jakie wywołują publiczne wystąpienia Katniss i Peety. Prezydent Snow zrobi wszystko, żeby nie dopuścić do buntu i ostatecznie rozprawić się z kłopotliwymi zwycięzcami.

W tej części wyraźnie widać potęgę władzy sprawowaną przez prezydenta Snowa i Strażników Pokoju. W Igrzyskach śmierci bohaterowie ponosili konsekwencje sposobów działania systemu, ale wówczas byli oni jedynie anonimowymi jednostkami, pechowymi ofiarami, które znalazły się na arenie, by walczyć ze sobą na śmierć i życie. Teraz sytuacja uległa zmianie, wrogiem numer jeden Kapitolu stała się Katniss i prezydent nie pozwoli dziewczynie uniknąć kary. Kolejne decyzje władz są wyraźnie wymierzone w obywateli próbujących się zbuntować. Zachowania uważane kiedyś za normalne lub zabronione jedynie teoretycznie, teraz zaczęły być surowo karane. Katniss zwróciła uwagę władz nie tylko na siebie i swoich bliskich, ale na cały dystrykt, więc reperkusje dotykają także mieszkańców, którym nie w głowie powstania i obalenie rządu. Od początku wiadomo, że Panem jest państwem okrutnych zasad i obrzydliwych rozrywek. Jednak w tej powieści autorka dobitnie pokazała na jakich warunkach ten świat funkcjonuje, nie pozostawiając złudzeń, co do tego, że nie wszystko skończy się dobrze.

Z jednej strony lubię postać Katniss Everdeen. Dziewczyna jest bardzo odważna i stara się jak może, by ochronić rodzinę przed głodem, gniewem rządu, czymkolwiek, co zagraża bliskim. Jednak z drugiej nieco denerwuje mnie jej wieczne przedkładanie innych nad siebie. Katniss często nie chce podzielić się z innymi problemami czy ważnymi informacjami w obawie, że są zbyt słabi i nie podołają wyzwaniu. Przez to robi z siebie męczennice, jedyną osobę, która może powstrzymać przemoc. To naiwne myślenie mnie nieco drażni, chociaż rozumiem, że w wielu kwestiach dziewczyna nie ma wyboru, musi się podporządkować systemowi i czekać na rozwój wydarzeń. Kolejną nieco irytującą rzeczą jest to, że bohaterowie planują jak tu ochronić życie tego drugiego, zamiast zastanowić się nad strategią przetrwania dla wszystkich. Natomiast cieszę się, że tak często eksploatowany w powieściach dla młodzieży wątek miłosny, nie wysunął się na pierwszy plan. Bohaterowie mają bowiem ważniejsze zadania na głowie niż miłostki i dylematy uczuciowe, chociaż schemat trójkąta zarysowany został już w pierwszej powieści, więc pewnie w ostatniej części wszystko się rozstrzygnie. Suzanne Collins pokazała również w tej książce pozytywną stronę innych bohaterów niż Katniss, Gale czy Peeta. Okazuje się, że nawet w Kapitolu można znaleźć sprzymierzeńców i zawrzeć cenne sojusze.

W pierścieniu ognia czytało mi się fantastycznie, ponieważ historia należy do tych bardzo emocjonujących i pełnych niespodziewanych zwrotów akcji. Od pierwszego rozdziału wiedziałam, że nad bohaterami wisi coś złego, coś nieuchronnego. Gdy w końcu nadszedł punkt kulminacyjny, nie mogłam uwierzyć w tak zaskakujący obrót wydarzeń. Spodziewałam się otwartej walki, wybuchu powstania, a otrzymałam coś nieporównywalnie bardziej przebiegłego, dzięki czemu pisarka utrzymała moje zainteresowanie losami bohaterów na najwyższym poziomie. Od ostatnich stu stron nie mogłam się oderwać i niechybnie zarwałabym noc, gdyby powieść była nieco obszerniejsza. Finał tej części uważam za satysfakcjonujący, ale rozbudzający apetyt na więcej. Katniss doszła do momentu, w którym już nie ma odwrotu, jej życie nigdy nie będzie takie jak dawniej. Jestem bardzo ciekawa jak autorka wybrnie z sytuacji i jakie rozwiązanie przedstawi w ostatniej części trylogii. W pierścieniu ognia pełni niejako funkcję przejściową, ponieważ sygnalizuje ważne wydarzenia, ale pozostawia czytelnika z dużą dozą niewiedzy i niepewności. Tak naprawdę niemal nic się nie wyjaśnia, ale taka część jest potrzebna. Liczę, że te największe emocje dopiero przede mną, jednak coś mi mówi, że nie powinnam oczekiwać happy endu.

Ocena: 5 / 6

Cykl autorstwa Suzanne Collins:

3. Kosogłos
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz