Wydawnictwo: Oficynka
Liczba stron: 168
Fabuła powieści
Aleksandra Wiernego zapowiada się bardzo obiecująco. Tajemniczy mężczyzna
zaprasza do swojego biura cztery, nieznające się wcześniej osoby i składa im
niezwykle korzystną finansowo propozycję. Nie wiadomo, co bohaterowie mają
zrobić, ale pewne jest to, że za swoje czyny zostaną sowicie wynagrodzeni. Taka
szansa to pozornie układ idealny, bo przecież nic wielkiego nie trzeba robić, a
pieniądze same odnajdą drogę do bankowego konta. Ale, jak powszechnie wiadomo,
pozory mylą, więc tak intratna oferta musi zostać okupiona wysiłkiem. Pytanie
tylko, jakim i czy wartym zdobytych pieniędzy. Sięgnęłam po książkę Wiernego
zaintrygowana opisem historii i hasłem z okładki, obiecującym „oryginalne
połączenie tematyki kryminalnej z metafizyczną”. Po lekturze stwierdzam, że
chociaż nie można odmówić tej powieści interesujących momentów, to jako całość,
nie wywarła na mnie większego wrażenia.
Teraz
opisuje
losy kilku wyrazistych, ale jednocześnie uniwersalnych bohaterów, którzy muszą
nieustannie dokonywać wyborów między destrukcyjnymi pragnieniami a uwolnieniem
się od konsumpcjonizmu i wszechobecnego pędu do kariery, mającej zapewnić
szybki dopływ gotówki. Od samego początku czytelnik śledzi losy uzależnionego
od marihuany i leków dostępnych bez recepty Edwarda Leżaka, owładniętej obsesją
piękna i młodości Magdaleny Miller, bezbronnego Bartłomieja Menza, który zrobi
wszystko, by uchronić się przed czyimś gniewem i niezadowoleniem. Jest też
czwarta postać – Tomasz Surykat – oddany mąż i ojciec, uwikłany w siatkę
żądających natychmiastowego spełnienia zachcianek, przez której często zapomina
o swoich najbliższych. Teoretycznie bohaterowie różnią się od siebie, ale w
praktyce myślą o tym samym, pożądają tych samych dóbr i z identycznym źródłem
problemów muszą sobie poradzić. To sprawia, że w toku akcji z żadną z postaci
nie sympatyzowałam, traktując ich jako ogół, wypaczony obraz współczesnego
człowieka. Pod koniec powieści dzieje się coś, co jedną osobę wyróżnia, ale
mimo tego mój sposób postrzegania postaci nie zmienił się.
Aleksander Wierny
napisał książkę, która dla mnie nie jest ani metafizyczna, ani tym bardziej
kryminalna. Jeśli ktoś myśli, że w Teraz chodzi
o odkrycie tożsamości zabójcy, (bo morderstwa są) poprzedzone żmudnym śledztwem,
to niestety muszę go rozczarować. W tej powieści nic takiego nie ma miejsca.
Konstrukcja historii kojarzy mi się z polskim filmem Zero wyreżyserowanym przez Pawła Borowskiego. Zwłaszcza
na początku miałam wrażenie, że pomysł na przedstawienie wydarzeń w książce i
we wspomnianym filmie jest niemal identyczny. W jednej
przestrzeni często umieszczeni zostają wszyscy bohaterowie, chociaż nie wiedzą,
że znajdują się tak blisko siebie i zmierzają do tego samego punktu. Pisarz nie
próbuje dokładnie scharakteryzować miejsc, w których toczy się akcja. Podaje
jedynie informacje, że bohater jest na takiej a takiej ulicy Częstochowy lub,
że siedzi na ławce blisko jednego czy drugiego pomnika. To musi czytelnikom
wystarczyć. Miałam wrażenie, że taki opis sprawdziłby się jako filmowy kadr,
inaczej nie sposób cokolwiek sobie wyobrazić bez znajomości miasta. Dla
mieszkańców Częstochowy i osób, które tam bywają opisy konkretnych, znanych im
miejsc z pewnością będą dodatkowym atraktorem, jednak dla pozostałych
czytelników to po prostu suche, niewiele znaczące informacje.
Fabuła wydaje się
skomplikowana, ponieważ autor nieco bawi się z czytelnikiem, zaburzając
chronologię wydarzeń. Jednak, kiedy już przyzwyczaimy się do tej konwencji to
okaże się, że przesłanie tej powieści jest jednoznaczne. Aleksander Wierny
stworzył historię o odwiecznej walce dobra ze złem, pokazując jak te dwie siły
są ze sobą powiązane. Człowiek jest marionetką w dzisiejszym świecie, dopóki
nie uzmysłowi sobie jaką władzę mają nad nim wszystkie pragnienia i żądze. A
jak już uczyni ten krok i zyska świadomość, musi jeszcze podjąć decyzję, co z
tą wiedzą zrobić. Może ją zignorować i wrócić do dawnego życia, ale może też
podjąć wewnętrzną walkę z samym sobą i spróbować wyrwać się z marazmu i
otępienia. Teraz to całkiem
intrygująca opowieść, mająca czytelnikowi przekazać coś ważnego i skłonić go do
zastanowienia się nad tym, co dla niego jest nadrzędną wartością w życiu. Nie
żałuję, że przeczytałam tę książkę, ale uważam, że trochę zawiodło wykonanie.
Te wszystkie suche, pozbawione szczegółów opisy, brak chronologii wydarzeń, w
moim przekonaniu, nie sprawdziły się najlepiej. Przez to powieść jest surowa i
pozornie nieprzystępna. Jak już napisałam wcześniej, lektura nowej książki
Aleksandra Wiernego nie była dla mnie odkrywcza, ale jest to pozycja godna
uwagi, więc jeśli ktoś czuję się zainteresowany fabułą lub wewnętrznymi
konfliktami bohaterów, to polecam.
Ocena: 3,5 / 6
Książka przeczytana w ramach wyzwania Trójka e-pik
Egzemplarz
recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater oraz wydawnictwa
Oficynka.