9 lutego 2012

Wariacje jesienne - Anita Halina Janowska

Wydawnictwo: WAB
Liczba stron: 273


Wariacje jesienne to książka przedziwna. Nie można zaszufladkować jej do jednego, określonego gatunku. Podejrzewam, że zawiera w sobie zarówno elementy fikcyjne, jak i prawdziwe. Składa się z kilku historii, listów, wspomnień, wierszy, przemyśleń bohaterów.  To chaos, który uporządkowany i zestawiony razem intryguje czytelnika innym spojrzeniem na rzeczywistość. Na pierwszych stronach książki można wyłowić informację, wedle której wszystkie opisane wydarzenia zostały przez autorkę zredagowane na podstawie zapisków literata Henryka S., prowadzonych w latach 1999-2002. Jeżeli tak jest w rzeczywistości, to Anicie Halinie Janowskiej należą się duże brawa za stworzenie logicznej, choć swobodnej historii. Jeżeli natomiast treść książki jest literackim zabiegiem, a pod postacią Henryka S. częściowo ukrywa się sama autorka, to brawa te powinny być jeszcze większe.

W podwarszawskich Oborach mieści się Dom Pracy Twórczej, odwiedzany przez wszystkich tych, którzy coś piszą, planują napisać bądź też odzyskują siły, wyczerpane tworzeniem nowego dzieła. Pan Henryk to stateczny mężczyzna, mający na swym literackim koncie kilka utworów. Na fabułę książki składają się w dużej mierze notatki z jego dziennika, w którym umieścił fragmenty zapisków swojej żony, listy od jej wielbicieli oraz napisane przez nią wiersze. Jednak pojawiają się też rozmowy prowadzone przez pisarzy przebywających w Oborach. Wariacje jesienne zawierają również wątek miłosny, który z całej powieści najmniej przypadł mi do gustu, głównie ze względu na infantylizm rzekomych zakochanych oraz łatwość, z jaką bohaterowie zmieniają obiekt swoich uczuć.

Jeżeli ktoś szuka powieści z wyraźnie zarysowaną akcją, podziałem na głównych i epizodycznych bohaterów oraz obszernymi opisami, mającymi wprowadzić czytelnika w wykreowany świat, to nie powinien sięgać po najnowszą książkę Anity Haliny Janowskiej. Ta pozycja bowiem charakteryzuje się zupełnie innymi cechami, niepozwalającymi na traktowanie jej jedynie jako umilacza wolnego czasu, o którym zapomni się niemal natychmiast po przeczytaniu. Wariacje jesienne zawierają mnóstwo intertekstualnych odniesień, czekających na odkrycie lub też przekazanych dosłownie. Prawdziwym smaczkiem są dialogi bohaterów, którzy rozmawiają ze sobą na niemal wszystkie tematy. Począwszy od banalnych, codziennych spraw, przechodząc do osobistych refleksji i zwierzeń, kończąc na wygłaszaniu czasami kontrowersyjnych poglądów. Wszystkie dyskusje prowadzone są naturalnie i wiarygodnie, nie dostrzegłam fragmentu, w którym mieszkańcy Domu Pracy Twórczej wyrażaliby się w sposób patetyczny czy też przesadzony. W trakcie lektury miałam wrażenie, że przysłuchuję się rozmowom inteligentnych ludzi, którzy potrafią żartować lub ironizować, ale też rozważać problemy natury egzystencjalnej. Autorka przyznaje, że w niektórych przypadkach nie ukrywała swoich bohaterów za pseudonimami. Dzięki temu miałam okazje poznać poglądy profesora Jakuba Goldberga oraz jego małżonki Olgi. Rozmowę na temat kulturowych różnic pomiędzy Polakami a Żydami, prowadzoną przez Henryka i panią Olgę, uważam za najbardziej wartościowy fragment z całej książki.

Wspomniany przeze mnie wątek miłosny pomiędzy Henrykiem a Anną muszę określić jako niedopracowany. Z jednej strony bohaterowie wyraźnie mają się ku sobie, a z drugiej zajmują się dziecinnymi potyczkami słownymi i robieniem sobie na złość. Nie potrafię ocenić na ile ten wątek jest rzeczywisty, jeżeli w ogóle ma cokolwiek wspólnego z prawdą, ale bardzo irytowało mnie zachowanie roznamiętnionych literatów. Niemal wszyscy w tej książce ochoczą szafują miłością, obnosząc się ze swoimi rzekomymi uczuciami. Wystarczy kilka spacerów lub wspólnych obiadów i już tworzy się nowy związek. Odniosłam wrażenie, że pisarze przedstawieni w książce potrafią pięknie o miłości mówić, wyobrazić ją sobie, a nawet opisać, ale przeżywanie tego uczucia zupełnie nie leży w ich naturze.

Do sięgnięcia po Wariacje jesienne namawiam wszystkich miłośników literatury, którzy mają dość płytkich historyjek, ulatujących z głowy tuż po przeczytaniu ostatniego zdania. Anicie Halinie Janowskiej udało się stworzyć lekturę nietuzinkową, świeżą, momentami zabawną, a momentami przygnębiającą. Bohaterów nie określają wielozdaniowe opisy, ale dialogi, wspomnienia i listy od bliskich osób. Dzięki takiej formie, powieść mieści w sobie ogrom znaczeń, odwołań i możliwości interpretacyjnych. Autorka pozwala każdemu wniknąć w świat rządzony nieco innymi prawami niż rzeczywistość przeciętnego człowieka, nakłania także na chwilę zadumy nad przeczytanym słowem. Z tego względu namawiam do smakowania książki strona po stronie, choć bez problemu można pochłonąć ją w jeden wieczór.

Ocena: 4,5 / 6
Egzemplarz recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater oraz wydawnictwa WAB