22 grudnia 2010

Zachowaj spokój- Harlan Coben




Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 448


Powieść opiera się głównie na dwóch wątkach. Pierwszym jest tajemnicze zaginięcie szesnastoletniego Adama- syna państwa Baye, a drugim bestialskie morderstwo kobiety. Jak się później okazuje wątki te łączą się z sobą w dość dziwny sposób. Głównych bohaterów nie kojarzę z poprzednich powieści Cobena, ale prokurator Paul Copeland i jego pracownica Loren Muse pojawili się już w świetnej książce tego autora pt. „W głębi lasu”.
  
Gdybym miała opisać właśnie przeczytaną pozycję jednym słowem, to określiłabym ją, jako poprawną.  Początek jest najlepszy, ponieważ fabuła zapowiada się ciekawie i wciąga od pierwszej strony. Prawie równocześnie poznajemy spokojną i kochającą rodzinę Baye, na którą nagle spada cios w postaci zaginięcia ich najstarszego dziecka oraz ofiarę bezwzględnego oprawcy. Jednak w miarę rozwoju akcji napięcie spada, pojawiają się drugoplanowi bohaterowie i dodatkowe wątki, które nie są tak interesujące jak oś historii.

Najbardziej poraził mnie brak komunikacji miedzy bohaterami i ich rodzinami. Ilu niebezpieczeństw, a nawet tragedii można by zapobiec, gdyby członkowie rodziny zostali o wszystkim poinformowani. Pisząc „o wszystkim” mam na myśli zarówno te poważne problemy, jak i z pozoru błahe, które odegrały ważną rolę w późniejszych zdarzeniach.  Nie mam wątpliwości, że każda postać z powieści zrobiłaby wszystko aby chronić swoich najbliższych, ale często drastyczne środki, do których uciekali się bohaterowie nie były koniecznie. Nie mogę zdradzić szczegółów żeby nie zepsuć frajdy z czytania, ale śmiem twierdzić, że gdyby nie nadgorliwość bohaterów (momentami nieuzasadniona logicznie) wydarzenia potoczyłyby się zupełnie inaczej.

Najwięcej zastrzeżeń mam do zakończenia powieści. Nagromadzenie mało prawdopodobnych, dramatycznych wydarzeń i rozwiązanie całej historii na ostatnich 10 stronach nie wypadło zbyt przekonująco. Niby nie ma się do czego przyczepić, bo zbiegi okoliczności i cudowne ocalenie bohaterów nie są niczym dziwnym w takich książkach, to jednak tym razem autor trochę przesadził. Każda z występujących osób, nawet ta ledwie kilka razy wspomniana ma istotny wkład w opowieść. Przypuszczam, że twórca chciał osiągnąć idealnie przemyślaną fabułę, której każdy element w jakiś sposób łączyłby się z sobą, ale w efekcie cała historia została zbyt udziwniona i przerysowana.

„Zachowaj spokój” nie jest arcydziełem, ale spełnia swoją funkcje i dobrze wpisuje się w nurt powieści sensacyjno- kryminalnej. Książka nie nudzi, czyta się ją dobrze i szybko. Niestety w pewnych momentach brak jej realizmu.

Ocena: 3 / 6

6 komentarzy:

  1. Coben tak już ma... że czasami aż ciężko uwierzyć w niektóre wątki i rozwiązania :)
    Ale ja jestem w stosunku do niego bezkrytyczna prawie :) po prostu uwielbiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zwracasz uwagę na bardzo ciekawy problem - brak komunikacji między ludźmi. Stykam się z tym każdego dnia i dobija mnie, jak ludzie żyjący razem nie potrafią się ze sobą dogadać. Najlepszym przykładem są związki znajomych: baby myślą, że ich partnerzy wyczytają z ich myśli, że coś im się nie podoba, albo czegoś chcą. Kompletnie tego nie rozumiem - jestem z kimś, to otwarcie z nim rozmawiam, a nie czaję się, spinam i liczę na jego jasnowidzenie... Paskudne zjawisko! Czasem mam wrażenie, że połowa moich koleżanek jest w związkach tylko po to, żeby było się z kim pomigdalić, bo nic ponad to nie robią...

    OdpowiedzUsuń
  4. Z tego wszystkiego oczywiście zapomniałam o książce... :) Cobena jeszcze nie znam - aż wstyd, bo to taki poczytny autor. Czasem mam ochotę kupić jakąś jego książkę, ale jest ich tyle, że się gubię - nie wiem od jakiej warto zacząć, nie chcę trafić na środek jakiegoś cyklu, ani trafić źle, coby się nie zrażać. Ostatecznie z mętlikiem w głowie rezygnuję z zakupu :))

    OdpowiedzUsuń
  5. nie lubię Cobena ;D za to mój chłopak go lubi i chętnie czyta. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Isabelle, dopiero poznaje twórczość Cobena i jak każdy pisarz ma lepsze i gorsze książki. Fakt, że po pewnym czasie zapewne przyzwyczaję się do jego stylu i będę wiedzieć czego mniej więcej się spodziewać :)

    Futbolowo, też staram się zawsze szczerze rozmawiać z bliskimi, żeby uniknąć wielu nieporozumień. Co do Cobena, to polecam na początek "W głębi lasu". Świetna książka, która trzyma w napięciu od początku do końca. Nie przepadam za pozycjami, w których głównym bohaterem jest Myron Bolitar.

    Dominiko Anno może kiedyś się przekonasz do Cobena :)

    OdpowiedzUsuń