23 stycznia 2023

Wioska kłamców - Hanna Greń

 

Wydawnictwo: Czwarta strona
Liczba stron: 334
Pierwsze wydanie: 2020

Kontynuując misję poznawania twórczości polskich autorów i autorek kryminałów, sięgnęłam po Wioskę kłamców, czyli pierwszy tom serii o byłej policjantce Dionizie Remańskiej. Pisarka ma na swoim koncie aż dwadzieścia dwie książki, więc pomyślałam, że najwyższy czas zapoznać się z jej twórczością. Główną bohaterką jest wspomniana Dioniza, która wyjeżdża do niewielkiej wioski o nazwie Strzygom, by dowiedzieć się prawdy o śmierci swojego biologicznego ojca. Kobieta nie utrzymywała z nim bliskich kontaktów, jednak czuje potrzebę nie tylko rozwiązania sprawy, ale też pośrednio poznania mężczyzny, który w jej życiu pojawił się stosunkowo późno. Zadanie komplikuje fakt, że dwóch mężczyzn zostało już skazanych za dokonanie tej zbrodni. W ich winę nie wierzą ani członkowie rodzin, ani mieszkańcy wioski, ale wyrok zapadł i Dioniza musi się postarać, by odnaleźć prawdziwego zabójcę, a tym samym przywrócić dobre imię osadzonym w więzieniu mężczyznom.

Nie będę ukrywać, że Wioska kłamców to kolejna powieść, która w ostatnim czasie absolutnie mnie rozczarowała. Jak na mój gust historia jest zdecydowanie zbyt przegadana, intryga szyta bardzo grubymi nićmi, a protagonistka na tyle odpychająca, że nie chcę mieć więcej do czynienia z tą serią. Zacznę od intrygi, gdyż w kryminale ten element uważam za najważniejszy. Autorka postanowiła niemalże całą sprawę przedstawić za pomocą rozmów jakie Dioniza prowadzi z różnymi osobami. Większość wydarzeń jest czytelnikowi relacjonowana, co uważam za pójście na łatwiznę ze strony pisarki, która nie musi silić się na budowanie napięcia i wymyślanie jak w ciekawy oraz logiczny sposób przedstawić wydarzenia. Ot, zrelacjonuje je w krótkim akapicie albo wplecie potrzebne informacje w dialogi i sprawa załatwiona. Zupełnie nie pasuje mi takie rozwiązanie, więc nie zaangażowałam się w śledztwo prowadzone przez Dionizę, a w konsekwencji było mi zupełnie obojętne czy kobieta odkryje prawdę, czy nie. Sprawa śmierci jej ojca nie wzbudziła mojego zainteresowania, więc przeklikiwałam kolejne strony na czytniku, odliczając ile jeszcze do końca.

Zwłaszcza że „śledztwo” to określenie nieadekwatne do tego, co wyprawia główna bohaterka. Dioniza wpada na kogoś, bierze go na spytki i natychmiast dowiaduje się potrzebnych informacji. Jakimś cudem wszyscy mieszkańcy wioski chcą z nią rozmawiać, dzielić się przemyśleniami oraz opowiadać historie z przeszłości. Nawet miejscowi policjanci pozwalają jej dokonywać przeszukania domu podejrzanego (!), stawiać śmiałe hipotezy i podważać własny autorytet, bo przecież Dioniza wszystko wie najlepiej i zawsze ma rację. Wystarczy, że kobieta spotka kogoś dwa razy w życiu, a już wyciąga wniosek, że ta osoba jest dobrym człowiekiem, więc na pewno nie mogła mieć nic wspólnego z morderstwem. Nie waha się dzielić z policją tymi przekonaniami, a funkcjonariusze skwapliwie przyjmują jej zdanie jako prawdę objawioną. Na domiar złego, policyjne procedury w tej książce w zasadzie nie istnieją albo są naginane specjalnie dla protagonistki. I nie mam na myśli błahostek w stylu pominięcia papierkowej roboty, którą funkcjonariusze w rzeczywistości muszą wykonywać tylko np. poważną niesubordynację względem przełożonych. Naprawdę ręce mi opadły na taki sposób tworzenia intrygi kryminalnej.

Wspomniałam, że protagonistka jest niesamowicie odpychająca, więc czas wytłumaczyć, dlaczego tak sądzę. Otóż Dioniza Remańska na cudze nieszczęście reaguje z gracją słonia w składzie porcelany. Jeden z bohaterów właśnie dowiaduje się, że zamordowano jego żonę, a Dioniza bezceremonialnie upomina go, żeby wziął się w garść i nie histeryzował. Policjant wyświadcza kobiecie sporą przysługę, ale zamiast podziękowania dostaje burę i kilka niewybrednych komentarzy pod swoim adresem. Dioniza spotyka się z żonami skazanych mężczyzn, ale kiedy tylko rozmowa idzie nie po jej myśli, zaczyna je obrażać oraz wywracać oczami. I tak za każdym razem. Nie wiem czy bohaterka jest tak obcesowa i antypatyczna, bo autorka tak wyobraża sobie silną kobiecą postać czy po prostu celowo obdarzyła Dionizę zestawem odpychających cech, ale nie mam ochoty czytać o kolejnych perypetiach byłej policjantki.

Ponarzekać muszę też na wątek związany z tytułem powieści. Strzygom to miejscowość nazywana wioską kłamców z powodu pewnej legendy oraz rzekomych prawidłowości w zachowaniu mieszkańców, które widoczne są do dziś. Miałam nadzieję, że ten motyw zostanie jakoś wykorzystany w fabule albo chociaż przyda się w budowaniu niepokojącej, złowieszczej atmosfery, ale nic takiego się nie dzieje. Historia o trzech strzygach nie ma żadnego znaczenia, a tytuł książki zdaje się być jedynie chwytem marketingowym. Z przykrością stwierdzam, że żałuję czasu poświęconego na lekturę i ostrzegam was przed popełnieniem tego samego błędu.

 Ocena: 2 / 6

Cykl Dioniza Remańska:

2. Więzy krwi
3. Piąte przykazanie
4. Miasto głupców
5. Śmiertelna dawka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz