29 kwietnia 2018

Infekcja - Scott Sigler



Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Liczba stron: 412
Pierwsze wydanie: 2008
Polska premiera: 2010

Nieczytanie okładkowych streszczeń powieści weszło mi na tyle w krew, że już nie wyobrażam sobie wybrać lektury na podstawie tekstu, którym wydawca postanowił wypromować książkę. Dzięki temu nie trafiam na spoilery i nie poświęcam uwagi krzykliwym hasłom głoszącym, że trzymam w rękach kolejne arcydzieło gatunku. Niestety takie postępowanie niesie ze sobą ryzyko, że nabiorę mylnego wyobrażenia o konkretnych tytułach. Przyznam, że rzadko moje oczekiwania zupełnie rozmijają się z treścią książki, ale czasami spodziewam się nieco innej opowieści niż dostaję. Tak było w przypadku Infekcji Scotta Siglera, która jawiła mi się jako historia o apokalipsie wywołanej nieznanym wirusem zbierającym śmiertelne żniwo wśród niemal każdego, kto się z nim zetknie. Okazało się jednak, że autor skupił się na zarysowaniu samego początku epidemii, kiedy zaledwie kilka osób odkrywa tajemnicze objawy i tak naprawdę nie wiadomo w jakim kierunku potoczy się akcja.

W Stanach Zjednoczonych dochodzi do coraz większej liczby niezwykle brutalnych i trudnych do wyjaśnienia zbrodni. Spokojni, zwyczajni obywatele nagle z zimną krwią mordują członków własnej rodziny, a następnie popełniają samobójstwo. Władze robią wszystko, by utrzymać te zdarzenia w tajemnicy przed mediami, ponieważ ciała napastników pokrywają dziwne, trójkątne narośle, które prawdopodobnie są objawem nowej, niebezpiecznej choroby. Od strony medycznej sprawą zajmuje się Margaret Montoya – ambitna pracownica Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorób w Cincinnati, zdająca sobie sprawę, że rozwiązanie tej zagadki zapewniłoby jej awans i przełom w karierze. Specjalnie zadanie otrzymał także agent Dew Phillips mający jak najszybciej wytropić kolejne ogniska wirusa i odnaleźć zarażonych zanim ci przemienią się w ogarnięte żądzą zbrodni potwory. Natomiast po drugiej stornie barykady znajduje się Perry Dawsey, który pewnego poranka odkrywa na swoim ciele swędzącą wysypkę. 

Czuję się niezręcznie kolejny raz narzekając na przeczytaną książkę, ale niestety Infekcja również mnie rozczarowała, mimo że początek powieści zapowiadał się dobrze. Pisarz umiejętnie zarysował intrygę, kreśląc sytuację dla mnie najciekawszą w historiach o nadciągającej apokalipsie, czyli sam wstęp do niepokojących wydarzeń. O sprawie wie tylko garstka osób, media zaczynają podejrzewać, że rząd coś ukrywa, ale nie mogą znaleźć punktu zaczepienia, a bohaterowie robią wszystko, co w ich mocy, żeby odkryć, czym jest szaleństwo ogarniające zarażonych i jak można je powstrzymać. Mniej więcej przez pierwszych sto stron napięcie systematycznie rośnie i czytając o kolejnych ogniskach choroby, makabrycznych zbrodniach oraz zmaganiach Dawseya z postępującą słabością własnego ciała, byłam bardzo zaintrygowana fabułą. Wprawdzie od razu zwróciłam uwagę, że Sigler raczej nie wysilił się w kreowaniu charakterów postaci, tworząc stereotypowych, nieco papierowych protagonistów, ale liczyłam, że dynamiczna akcja wynagrodzi mi te braki. Niestety i w kwestii rozwoju poszczególnych wątków autor nie spisał się za dobrze, więc mój początkowy entuzjazm szybko zmienił się w rozczarowanie.

Mam wrażenie, że historia podążała we właściwym kierunku do momentu, w którym autor zdecydował się na wprowadzenie elementu moim zdaniem groteskowego i zupełnie niepasującego do opowieść. Zabieg ten sprawił, że zamiast atmosfery grozy oraz niepokoju wywołanego opisami nowej choroby, pojawił się nacisk na akcję w stylu „zabili go i uciekł”. Wątek Perry’ego Dawseya odkrywającego dziwne zmiany na swoim ciele wydawał mi się intrygujący dopóki nie okazało się, że pisarz zrobił z bohatera niemal nieśmiertelnego herosa, którego postępowanie przeczy jakimkolwiek zasadom logiki. Mężczyzna czuje się coraz gorzej, wygląda bardzo źle i zdaje sobie sprawę, że jego przypadłość nie jest błahostką, ale nie szuka pomocy lekarskiej, postanawiając walczyć z niezidentyfikowanym wirusem na własną rękę. Muszę przyznać, że przedstawienie kolejnych faz choroby jest dość widowiskowe, ponieważ Sigler nie szczędzi szczegółowych, odrażających charakterystyk wystawiających na próbę nerwy czytelnika, jednak dla mnie ma to sens tylko do pewnego czasu.

Infekcja jest powieścią, której brakuje rozmachu. Autor koncentruje akcję wokół trzech postaci, na dodatek nie próbuje dookreślić bohaterów czy wyposażyć ich w cechy wykraczające poza stereotypy, co powoduje, że historia staje się miałka, jednowymiarowa, przypominająca amerykańskie filmy akcji klasy B. Agent Phillips to typowy twardziel od „brudnej roboty”, którego motywacja została przedstawiona w sposób pokrętny i niewiarygodny. Margaret Monotoya skupia się tylko na pracy i jak na bezwzględną karierowiczkę przystało, podchodzi do sprawy bez większych emocji. Natomiast Perry Dawsey jest agresywnym, sfrustrowanym byłym sportowcem wciąż rozpamiętującym szansę jaką najpierw los przed nim postawił, a następnie odebrał za sprawą paskudnej kontuzji. W postaciach nie odnalazłam nic intrygującego, więc i nie kibicowałam im w podjętych działaniach. Bez większych emocji śledziłam rozwój wydarzeń, mając nadzieję na jak najszybsze dotarcie do finału i zakończenie przygody z Infekcją. Książka doczekała się kontynuacji, ale nie mam zamiaru sprawdzać jak dalej potoczyła się ta historia. 

W podziękowaniach Scott Sigler napisał o swoim uporze w dążeniu do celu i motywacji, pozwalającej przetrwać piętnaście lat oczekiwania na wydanie książki. Po co najmniej stu odmowach ze strony różnych wydawnictw autor w końcu dopiął swego i jego utwór ujrzał światło dzienne. Podziwiam niezłomność i wiarę we własne możliwości, ale jednocześnie nie mogę oprzeć się wrażeniu, że nie każdy jest nieoszlifowanym diamentem czekającym tylko na właściwy moment i nie każdy posiada talent literacki, który należy odkryć. Moim zdaniem nie bez powodu Infekcja tak długo czekała na publikację. Nie ma w tej opowieści niczego nowatorskiego czy przykuwającego uwagę na dłużej, dlatego tym bardziej jestem zaskoczona, że polski wydawca przyrównuje Siglera do Kinga, Clive’a Barkera czy Davida Cronenberga. Nie dajcie się zwieść i nie marnujcie czasu na tę lekturę. 

Ocena: 2 / 6

1. Infekcja
2. Zakażenie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz