22 lutego 2018

Jessica Jones, sezon 1


Liczba sezonów: 2 (premiera drugiego sezonu 8 marca)
Lata emisji: 2015 -
Obsada: Krysten Ritter, Rachel Taylor, Mike Colter, 
David Tennant, Carrie-Ann Moss

Początek roku upływa mi na poznawaniu serialowych superbohaterskich produkcji. Oglądam czwarty sezon The Flash, przymierzam się do drugiej odsłony Daredevila, a niedawno nadrobiłam Jessikę Jones. Zainteresowanie ostatnim tytułem zawdzięczam poleceniom zaufanej osoby, która jednoznacznie stwierdziła, że ta historia trafi w mój gust, oraz opiniom głoszącym, że tytułowa bohaterka znacząco wyróżnia się na tle innych postaci obdarzonych mocami. Jessikę Jones widz poznaje w prawdopodobnie najgorszym momencie jej życia. Kobieta jest złamana psychicznie, zastraszona, swoje problemy i smutki topi w alkoholu, katując się dodatkowo rozpamiętywaniem przeszłości. Wydaje się, że jedyną rzeczą trzymającą ją na powierzchni jest chęć zemsty na mężczyźnie posługującym się pseudonimem Kilgrave. To przez niego Jessica straciła dotychczasowe życie, ponieważ zawładnął jej umysłem, doprowadzając na skraj załamania nerwowego. Wprawdzie bohaterce udało się wyzwolić, ale to tylko czasowe odroczenie. Prędzej czy później Kilgrave znów się o nią upomni, więc kobieta musi uderzyć jako pierwsza i ostatecznie zwyciężyć.

Bycie Jessiką Jones nie jest łatwe.

Jeszcze zanim zaczęłam oglądać serial, docierały do mnie głosy, że Jessica Jones została stworzona tak, by reprezentować feministyczne ideały. Sądzę, że to stwierdzenie jest nieco przesadzone, ale rzeczywiście w serialu mocno wybrzmiewa akcent feministyczny, a protagonistka posiada cechy, których próżno szukać wśród większości bohaterek obdarzonych ponadprzeciętnymi zdolnościami. Jessica jest silna w każdym tego słowa znaczeniu, waleczna, odważna, potrafi zadbać o siebie, nie przejawia altruistycznych skłonności, ale też nie jest obojętna na ludzką krzywdę.
Nie tylko mnie pseudonim "Kilgrave" wydaje się średnio udany.
Ponadto nie musi opierać się na męskim ramieniu, nie odgrywa roli damy w opałach i nie jest przedstawiona jako atrakcja wizualna. W tym serialu protagonistka nie biega w seksownym kostiumie, nie wygłasza patetycznych przemów o tym, że jej powołaniem jest walka ze złem i przestępczością, ponieważ po prostu robi swoje bez oglądania się na to, co wypada lub czego oczekują inni. Spotkanie Kilgrave’a (David Tennant) i późniejsze życie pod jego dyktando odcisnęło ogromne piętno na psychice kobiety, dlatego Jessika przejawia wiele autodestrukcyjnych zachowań, z których nadużywanie alkoholu, narażanie się na niebezpieczeństwo czy izolacja od życzliwych osób i skazywanie się na samotność, stanowią zaledwie początek listy. 

Cieszę się, że historia bohaterki zostaje widzowi przedstawiona stopniowo. Każdy odcinek to kolejny element układanki budujący jej portret psychologiczny. Oczywiście nietrudno się domyślić, że im bliżej końca, tym Jessica staje się silniejsza psychicznie, bardziej zdeterminowana i pewniejsza powodzenia swojego planu, jednak to nie znaczy, że kobieta nagle przechodzi spektakularną metamorfozę, otrząsa się z traumy i wiedzie szczęśliwe życie. W tym przypadku opowieść jest znacznie bardziej złożona i doceniam to, że twórcy nie poszli na łatwiznę. Problem przemocy, sprawowania kontroli nad drugim człowiekiem i wyrządzania krzywdy często jedynie za pomocą słów stanowi główny temat serialu. Czy można kogoś zmusić do działania wbrew jego woli? Jeśli tak, czy czyny popełnione w takim stanie należy usprawiedliwić? Jak przeciwstawić się sile, która odbiera zdolność do samodzielnego myślenia i podejmowania własnych decyzji? Oczywiście umiejętności Kilgrave’a to czysta fantazja, ale gdyby wątek fantastyczny wziąć w nawias lub potraktować jako metaforę, okaże się, że serial świetnie pokazuje jak funkcjonują mechanizmy przemocy, zwłaszcza te stosowane wobec kobiet.

Jessica i taki kostium? Nie ma mowy.

W przeciwieństwie do innych produkcji superbohaterskich, akcja Jessiki Jones rozwija się w dość wolnym tempie. Przyznam, że z tego powodu miałam dwa podejścia do serialu, ponieważ za pierwszym razem porzuciłam oglądanie gdzieś w połowie. Wprawdzie byłam zaintrygowana losami bohaterki, ale brakowało mi mocniejszych akcentów. Przez mniej więcej sześć odcinków wróg jedynie majaczy gdzieś na horyzoncie, a sama Jessica miota się pomiędzy chęcią zapomnienia o przeszłości, a pragnieniem zemsty połączonym z potrzebą ukarania Kilgrave’a za to, co jej zrobił.
Nawet Kilgrave czasem traci nad sobą panowanie.
Dopiero w połowie serialu poszczególne elementy układanki zaczynają do siebie pasować i wówczas robi się szalenie ciekawie. Na jaw wychodzą szczegóły z przeszłości bohaterów, pojawiają się zwroty akcji oraz zręby nowych wątków, które prawdopodobnie będą kontynuowane w drugim sezonie. Chociaż nie brakuje scen walki, podoba mi się to, że protagonistka nie przerzuca przez ramię tuzina przeciwników w każdym odcinku. Walczy, kiedy to jest konieczne, ale ma świadomość, że w starciu z jej prześladowcą siła fizyczna nie wystarczy, ponieważ mężczyzna jest zbyt ostrożny i sprytny, by udało się go pokonać przy pomocy kilku ciosów.

Status związku: To skomplikowane.

Jak dotąd wspomniałam tylko o głównej bohaterce oraz jej przeciwniku, a przecież w serialu pojawiają się także inne interesujące postaci. Trish Walker (Rachel Taylor) na pierwszy rzut oka wygląda jak zupełne przeciwieństwo Jessiki. Elegancka i zamożna kobieta prowadzi popularną audycję w radiu, mieszka w uroczym apartamencie i pozornie wiedzie bezproblemowe, szczęśliwe życie. Ale Trish też ma za sobą bolesną przeszłość, która zapewne stałaby się nieznośna, gdyby nie znajomość z Jessiką. Dziennikarka jest lojalna, odważna i pomimo braku nieprzeciętnych umiejętności również potrafi skutecznie walczyć z przestępcami.
Z bohaterką nie ma żartów.
Nie mogę pominąć Luke’a Cage’a (Mike Colter), który zupełnie niespodziewanie zyskał moją sympatię. Jego relacja z protagonistką jest niesamowicie zagmatwana i chociaż nie mogę zdradzić, skąd wzięły się komplikacje, zapewniam, że w tym przypadku mają sens. Punkt dla twórców za to, że nie próbowali nachalnie łączyć Jessiki i Luke’a w parę. Wprawdzie nie miałabym nic przeciwko, gdyby ich znajomość weszła na dalszy etap, ale cóż, pewnych wydarzeń nie można po prostu wymazać z pamięci albo udawać, że nigdy nie miały miejsca, więc ten związek raczej nie ma przyszłości. Na koniec wspomnę także o prawniczce Jeri Hogarth, będącej bezwzględną karierowiczką, która wyświadcza przysługi tylko wtedy, gdy zostanie do nich zmuszona. Carrie-Ann Moss wciela się w drugoplanową postać, ale robi to fantastycznie.

Zachęcam do obejrzenia Jessiki Jones, chociaż mam świadomość, że serial nie wszystkim przypadnie do gustu. Mimo tego namawiam do spróbowania, ponieważ kiedy historia nabierze rozpędu, staje się naprawdę intrygująca i angażująca. Sama protagonistka również zasługuje na uwagę, a wcielająca się w rolę Krysten Ritter idealnie oddaje wszystkie skrajne emocje towarzyszące Jessice. Aktorka potrafi jednym grymasem pokazać jak bardzo niedoszła superbohaterka jest znudzona, zirytowana lub zdenerwowana i nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej roli. Za kilkanaście dni premierę będzie miał drugi sezon, więc jeszcze zdążycie nadrobić!

Ocena: 8 / 10 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz