10 lipca 2017

Outlast II


Producent: Red Barrels
Wydawca: Red Barrels
Data premiery: 25 kwietnia 2017
Czas gry: około 13 godzin
Platformy: PC, PS4, XONE

Niemal trzy lata temu miałam okazję poznać grę, która wywarła na mnie duże wrażenie ze względu na wykreowanie intensywnej, mrocznej atmosfery wywołującej niepokój, strach i naprawdę silne emocje. Analizując, dlaczego Outlast tak bardzo zapadł mi w pamięć doszłam do wniosku, że twórcy postawili na intrygującą historię oraz dobrze zaprojektowaną mechanikę rozgrywki, dzięki której jednocześnie obawiałam się eksplorowanego świata i nie byłam w stanie oderwać się od niego dopóki nie dobrnęłam do finału. Naturalnie nie była to produkcja bez wad, ale w ostatecznym rozrachunku drobne niedociągnięcia, głównie fabularne, nie wpłynęły znacząco na moją ocenę. Nic więc dziwnego, że kiedy na rynku pojawiła się druga część, wyobrażałam sobie, że znów czeka mnie zanurzenie w mrożącej krew w żyłach przygodzie, a kolejna interaktywna opowieść znajdzie się na liście ulubionych gier grozy.

Wszystko zaczęło się od feralnego lotu helikopterem.

Outlast II nie jest kontynuacją historii zaprezentowanej w pierwszej odsłonie, mimo że twórcy zachowali większość rozwiązań stosowanych w pierwowzorze, a bohaterem znów jest dziennikarz, który z powodu zawodowej ciekawości, wpada w poważne tarapaty. Blake Langermann razem z żoną Lynn badają sprawę zagadkowej śmierci ciężarnej kobiety o niezidentyfikowanej tożsamości. Małżeństwo właśnie nagrywa materiał z helikoptera przelatującego nad hektarami gęstego lasu, gdy nagle maszyna odmawia posłuszeństwa i dochodzi do tragicznego wypadku. Kiedy protagonista odzyskuje przytomność okazuje się, że zarówno Lynn, jak i pilot zniknęli. Blake wyrusza na poszukiwania żony, błądząc wśród dzikich ostępów i osad odizolowanych od reszty świata. Początkowo wydaje mu się, że jest w okolicy zupełnie sam, jednak wkrótce mieszkańcy dają o sobie znać w sposób najbardziej przerażający z możliwych.

Przywiązane do drzew zwłoki to nie jedyny makabryczny widok w tej grze.

Tym razem twórcy zrezygnowali z umiejscowienia bohatera w zamkniętej przestrzeni jednego budynku, ale nie oznacza to, że odbiorca zyskał swobodę eksploracji. Zasadniczo w horrorach nie uważam takiego rozwiązania za wadliwe, ponieważ linearna narracja i klaustrofobiczna atmosfera generowana przez plątaniny korytarzy czy ścieżki układające się w formę labiryntu mającego tylko jedno wyjście, doskonale sprawdzają się w produkcjach nastawionych na straszenie użytkownika. Jednak Outlast II drażni niewykorzystanymi możliwościami i wręcz nienaturalnym zmuszaniem gracza do podążania wytyczoną drogą. Akcja rozgrywa się w sercu gęstego lasu, na polach kukurydzy, wśród stromych pagórków oraz rozrzuconych gdzieniegdzie niewielkich domostw. Niestety do wszystkich tych miejsc można dotrzeć tylko jedną ścieżką, nawet jeśli postać teoretycznie znajduje się na otwartej przestrzeni. Blake może więc okrążać budynki czy przemierzać teren wokół nich, ale swoboda działania jest iluzoryczna, co irytuje szczególnie mocno w przypadku licznych ucieczek przed przeciwnikami.

Co jakiś czas akcja przenosi się w przeszłość, do szkolnych czasów Blake'a.

Mechanika, która świetnie sprawdziła się w pierwszej odsłonie gry, nie do końca zdała egzamin w kontynuacji, ponieważ duża część pościgów to po prostu kluczenie i bieganie na oślep w nadziei, że bohater trafi na „właściwy” krzak, za którym znajduje się przejście. Zamiast silnych emocji wywołanych koniecznością ucieczki i wrażeniem czyhającego na każdym kroku zagrożenia, często odczuwałam znużenie i irytację, gdy okazywało się, że nie zdołałam uratować Blake’a tylko dlatego, że np. obiegłam budynek z prawej, a nie z lewej strony. Pewne fragmenty można pokonać wyłącznie metodą prób i błędów, co jest dość frustrujące i wybijające z immersji. Na szczęście nie wszystko poszło źle. Pościgi odbywające się w budynkach czy w korytarzach opuszczonej kopalni wypadają bardzo dobrze, ponieważ w takich lokacjach śmierć bohatera wynika ze źle obranego kierunku ucieczki lub zbyt opieszałego działania, a nie kompletnie nielogicznych ograniczeń.

Niemal w każdym budynku można natrafić na ślady przemocy.

Podobnie jak protagonista z pierwszej części, Langermann musi korzystać z kamery, by nie tylko rejestrować najważniejsze wydarzenia, ale w ogóle orientować się w terenie. Małe urządzenie zapewnia całkiem niezłą widoczność w ciemnościach, wykrywa dźwięki otoczenia, pozwala przybliżać obraz oraz odczytywać znalezione notatki, listy czy inne wiadomości upewniające bohatera, że znalazł się w skrajnie niebezpiecznym położeniu. Kamera znacząco wpływa także na tworzenie nastroju grozy. Nawet, jeśli w danej chwili nie działo się nic niepokojącego z napięciem wpatrywałam się w lekko zniekształcony, ziarnisty obraz, w obawie, że za chwilę zobaczę coś potwornego i odrażającego. Zazwyczaj moje lęki nie były bezpodstawne, ponieważ twórcy nie próżnowali w wymyślaniu makabrycznych scen i pozostawianiu śladów po przerażających zdarzeniach. Znane z innych horrorów krwawe napisy na ścianach czy pomieszczenia tortur zostały uzupełnione o wywołujące dyskomfort widoki głów nabitych na pal, stosów spalonych ciał oraz szereg innych okropieństw, które niełatwo wyrzucić z pamięci. Atmosferę zagęszcza także konieczność dbania o zapas baterii do kamery, by nie skazywać bohatera na błądzenie w całkowitych ciemnościach. Naturalnie urządzenie rozładowuje się w najmniej spodziewanych momentach, upada lub zostaje postaci odebrane, co także buduje napięcie.

Krwawy prysznic? W Outlast II wszystko jest możliwe.

Wygląd przeciwników, ich zachowanie oraz rozmowy, które można podsłuchać również przyprawiają o szybsze bicie serca. Niemal każda napotkana osoba ma złe zamiary względem Blake’a, co dodatkowo wpływa na poczucie zagrożenia. Protagonista musi nieustannie iść naprzód, uciekać lub chować się, gdy usłyszy zbliżające się kroki. Nie ma chwili do stracenia, nie może pozwolić sobie na odpoczynek czy popełnienie błędu, bo wówczas wpadnie w ręce szalonych kultystów. Akcja Outlast II rozwija się bardzo dynamicznie, nim gracz zdąży się zastanowić nad tym, co powinien zrobić, już musi działać. Niestety nawet najintensywniejsze fragmenty rozgrywki nie zdołały zamaskować niedostatków fabularnych, które uważam za największą wadę gry. Sam motyw dziwnej sekty oraz związanych z nią wierzeń uznaję za nieco wyeksploatowany, więc oczekiwałam, że twórcy zaskoczą mnie nieszablonowymi wątkami. Cóż, nie przewidziałam takiego rozwoju wypadków, ponieważ opowieść praktycznie nie ma rozwiązania. Zasygnalizowane tematy po prostu urywają się w finale bez jakiegokolwiek wyjaśnienia. Dlaczego Blake został zaatakowany? Co przeszła jego żona? Na czym dokładnie opierają się wierzenia kultystów? Dlaczego w wiosce dopuszczano się morderstw dzieci? Odpowiedź na wszystkie te pytania brzmi: „nie wiem”, bo nawet zbierając wszystkie notatki i wnikliwie analizując wypowiedzi bohaterów, trudno ułożyć spójną, sensowną opowieść. Gra oferuje niedopracowany zestaw motywów i wątków, przez co w finale na użytkownika czeka rozczarowanie. Nie ma wyjaśnienia, nie ma zakończenia pobudzającego do snucia własnych interpretacji, dlatego pod względem fabularnym produkcja pozostawia wiele do życzenia.

Oznak ingerencji nadprzyrodzonych sił nie można przegapić.

Teoretycznie Outlast II posiada narzędzia potrzebne do powtórzenia sukcesu sprzed trzech lat, ale w praktyce nie wszystko poszło tak jak trzeba. Momentami gra naprawdę straszy i robi to w urozmaicony sposób, sięgając zarówno po sceny gore, jak i mniej makabryczne, ale równie przerażające zabiegi. Z pewnością nie jest to tytuł dla osób o słabych nerwach, ale unikać go powinni także użytkownicy, których razi wykorzystanie symboli religijnych jako znaku zła i postępującej degeneracji. Odwrócone krzyże, bluźniercze teksty stylizowane na Biblię oraz rytuały wykonywane przez postaci mogą wywołać dyskomfort i niesmak. Twórcy postarali się także o dodanie małych, ale zauważalnie wpływających na rozgrywkę elementów, takich jak np. możliwość załadowania baterii czy zmiany bandaży poprzez skierowanie wzroku bohatera na kieszenie jego kurtki. Wprawdzie to drobiazg, ale mimo wszystko podbudowuje wrażenie obecności w fikcyjnym świecie. W ogólnym rozrachunku nowa produkcja Red Barrels nie zachwyca, plasując się w grupie gier mających niewykorzystany potencjał. Fani horroru mogą liczyć na silne emocje, ale nie da się ukryć, że Outlast II nie dorównuje pierwowzorowi. 

Ocena: 6.5 / 10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz