19 grudnia 2012

Trucizną mnie uwodzisz - Jennifer Clement


Wydawnictwo: Mała Kurka
Liczba stron: 208

Matka Emily Neal pewnego dnia wyszła na targ i już nigdy nie wróciła do domu. Przez całe dzieciństwo bohaterka zastanawiała się czy jej matkę spotkało coś złego, czy po prostu porzuciła córkę. Teraz Emily poświęca się głównie studiom i pracy w sierocińcu założonym przez jej przodków. Mieszka z ojcem na przedmieściach Mexico City, często rozmawia z prowadzącą sierociniec siostrą Agatą, a w wolnym czasie wyszukuje i zachowuje artykuły o zbrodniarkach. Wycina z gazet nawet najmniejszą wzmiankę o kobietach, które odebrały komuś życie, powiększając w ten sposób swoją nieco makabryczną kolekcję. Pewnego dnia w domu Emily pojawia się kuzyn Santiago, którego rodzice nie utrzymywali kontaktów z resztą rodziną. Gdy między nim a Emily rodzi się zakazana więź, na jaw wychodzi skrywany przez lata sekret.

Powieść Jennifer Clement skusiła mnie wieloma pozytywnymi recenzjami, piękną okładką i egzotycznym miejscem akcji. Nie mogę stwierdzić, że zawiodłam się na tej historii, ale przyznam, że nie odnalazłam w niej nic aż tak wyjątkowego. Spodziewałam się naprawdę niebanalnej i zapadającej w pamięć powieści, a otrzymałam kolejną historię miłosną, tyle, że rozgrywającą się w innej niż zazwyczaj scenerii. Trucizną mnie uwodzisz wyróżnia się spośród innych książek subtelnym językiem. Zostałam wciągnięta w ten egzotyczny i trochę oniryczny klimat, w którym palące słońce Mexico City pozostawia ślad w kwiatach bugenwilli, a ulicami jeżdżą obwoźni sprzedawcy chleba czy owoców. Czasami dobrze jest zrobić sobie przerwę od „zwyczajnych” powieści obyczajowych i sięgnąć po taką, która charakteryzuje się pięknym językiem. Nie żałuję czasu poświęconego na lekturę, ale niestety nie wszystkie motywy chwyciły mnie za serce z taką samą intensywnością.

Za największą wadę recenzowanej powieści uważam dziwny i mało wiarygodny związek Emily i Santiago. Tak naprawdę to nie wiadomo czy ich nienaturalna relacja narodziła się z wzajemnej fascynacji czy jedynie świadomości, że robią coś zakazanego i społecznie nieakceptowalnego. Nie odnalazłam w ich zachowaniu i w ich słowach oddania charakterystycznego dla zakochanych. Miałam natomiast wrażenie, że oboje nie traktują tego uczucia poważnie. Santiago został sportretowany jako młody i zdolny architekt, który dzieciństwo spędził na odludnej farmie, a po śmierci rodziców przyjechał do miasta, by znaleźć pracę i przy okazji poznać krewnych. Mężczyzna często stroi sobie z Emily żarty, umyślnie wywołując łzy i poczucie krzywdy. Nie wiadomo, co bohaterowie myślą o sobie nawzajem. Emily od wczesnego dzieciństwa nosi w sobie ogromny ból spowodowany zniknięciem matki, jej powiernicą i pocieszycielką była dotąd siostra Agata, ale w pewnej kwestii i ona zawiodła bohaterkę.

Jennifer Clement w ciekawy sposób wprowadziła do historii wątek kryminalny. Na zakończenie każdego rozdziału dodała krótką notkę poświęconą wybranej morderczyni i jej ofiarom. W książce znajdują się wzmianki o Mary Ann Cotton, Verze Renci, Marybeth Tinning i innych kobietach, które za pomocą trucizny pozbawiły życia wiele osób. Takie artykuły połączone z dość dziwną i niejasną relacją między bohaterami stworzyły atmosferę niepokoju i wyczekiwania na dalszy rozwój wypadków. Interesujący okazał się również wątek sierot, którymi od lat opiekuje się rodzina Neal. Z książki przebija smutek i zrezygnowanie dzieci trafiających pod opiekę obcych ludzi i mających świadomości, że są na świecie same. Wiele z nich ma za sobą traumatyczne przeżycia, wspomnienia budzące koszmary i nawyki obrazujące ile cierpienia doświadczyły. Liczyłam na to, że powieść Jennifer Clement wywrze na mnie większe wrażenie, ale mimo tego zachęcam do lektury, ponieważ pod paroma względami Trucizną mnie uwodzisz wyróżnia się na tle innych książek o podobnej tematyce. 

Ocena: 4,5 / 6

Egzemplarz recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater oraz wydawnictwa Mała Kurka. 

Książka przeczytana w ramach wyzwania Trójka e-pik