23 czerwca 2012

Zamek z piasku, który runął - Stieg Larsson


Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 784

W końcu przyszedł czas na ostatnią część Millennium Stiega Larssona. Bardzo długo odwlekałam moment sięgnięcia po tę lekturę, bo lubię mieć świadomość, że dobra książka jeszcze przede mną. Ostatecznie ciekawość zwyciężyła i zabrałam się za czytanie. Powieść nie rozczarowuje, jest taka jak oczekiwałam – niesamowicie zajmująca, dobrze napisana, z lekko naciąganą historią w niektórych momentach i świetnie skonstruowanymi bohaterami.

O fabule dużo napisać nie mogę, ponieważ łączy się bezpośrednio z wydarzeniami z drugiej części. Zdradzę jedynie, że zarówno Lisbeth jak i Mikael po raz kolejny staną przed koniecznością zmierzenia się z niebezpieczeństwem. Blomkvist jeszcze nie wie, że tym razem znajdzie się w samym centrum największej politycznej afery w Szwecji i będzie musiał podjąć zdecydowane kroki, żeby całą sprawę nagłośnić. Jego przeciwnicy są bezwzględni i dysponują niemal nieograniczonymi środkami, dlatego będzie to najtrudniejszy temat w karierze dziennikarskiej Mikaela Blomkvista.

Zamek z piasku, który runął to najobszerniejszy tom trylogii Millennium, ale nie ma w nim ani jednej przegadanej czy niepotrzebnej strony. Wcześniej zdarzało się, że Larsson poświęcał dużo miejsca na niewiele wnoszące opisy zwyczajów bohaterów lub ich podróży, które z głównym wątkiem nie miały wiele wspólnego. Tym razem jest zupełnie inaczej, bo każda pojawiająca się w książce informacja jest istotna i niczego nie można zignorować. Ostatni tom czyta się świetnie, a rozpoczętą lekturę trudno przerwać i odłożyć na później, ponieważ akcja nieustannie pędzi, nie pozwalając czytelnikowi na utratę zainteresowania i koncentracji. W trakcie czytania kompletnie nie wiedziałam, czego mogę spodziewać się na następnej stronie. Powoli wszystkie elementy układanki zaczęły do siebie pasować, mogłam domyślić się, kto i dlaczego uknuł spisek, naruszający wszystkie zasady obowiązujące w demokratycznym państwie, ale i tak pewne wydarzenia bardzo mnie zaskoczyły. W tej książce pojawia się mnóstwo drugoplanowych postaci. Początkowo lekką trudność sprawiło mi zorientowanie się, jaką funkcję dany bohater pełni i jaki jest jego wkład w całą opowieść, ale w krótkim czasie wątpliwości zniknęły, a ich miejsce zajął podziw dla talentu autora. Larsson po raz kolejny udowodnił, że jest mistrzem w tworzeniu intryg. Jestem pod wrażeniem tego jak logicznie powiązał wszystkie wątki i wyjaśnił nieścisłości, pamiętając przy tym o najdrobniejszych szczegółach. 

Powieść nie koncentruje się jedynie na wątku Lisbeth i Mikaela, ale na ogólnie pojętej przemocy, której ofiarami najczęściej padają kobiety. Gdyby nie ludzka zawiść, żądza władzy i przekonanie o wyższości nad innymi, do wielu tragicznych wydarzeń nigdy by nie doszło. W XXI wieku, w wysoko rozwiniętym kraju kobiety nadal muszą znosić napady agresji ze strony mężczyzn, które przybierają bardzo różnorodne formy. Od bezpośredniego ataku poprzez dręczenie na odległość, aż do wyrafinowanej metody, w której kat udaje przyjaciela, by pozyskać zaufanie ofiary i oddalić od siebie podejrzenia. Jedna z bohaterek powieści boleśnie przekonuje się o tym, że nawet inteligencja i wysokie stanowisko nie są w stanie uchronić przed bezprawiem i nieuzasadnioną nienawiścią. Dużym plusem tej książki jest dokładne przedstawienie realiów pracy dziennikarza zarówno w małej redakcji jak i informacyjnym gigancie, zatrudniającym setki osób. Mało który redaktor może pozwolić sobie na opracowywanie tematu według własnego pomysłu i pracę w odpowiadających mu warunkach. Znacznie częściej dziennikarze muszą podporządkować się nie tylko panującym w redakcji zwyczajom, ale też poglądom naczelnego lub właściciela gazety. Praca na kierowniczym stanowisku budzi zawiść innych i staje się powodem personalnych ataków. Larsson świetnie opisał zawód dziennikarza ze wszystkimi jego wadami i zaletami, przez co powieść sprawia wrażenie autentycznej. 

W pierwszej części Lisbeth Salander wywoływała we mnie zdziwienie i irytację. W drugim tomie zaczęłam rozumieć, co ukształtowało jej charakter i dlaczego jest taka a nie inna. Natomiast w trzecim niemal ją polubiłam. Twarda i bezkompromisowa kobieta o wyglądzie nastolatki, która nie potrafi przystosować się do życia w społeczeństwie. Nie ufa innym, ściśle strzeże swojej prywatności i posiada niebywałe zdolności informatyczne. Salander jest nieco groteskową i przerysowaną postacią, ale bardzo oryginalną, na pewno zapadnie mi w pamięć na długo. Sympatię budzi Mikael Blomkvist – urodzony tropiciel sensacji i wszelkich przekrętów. Gdy trafi na temat praca staje się jego życiem, ale potrafi być lojalny i dyskretny w sprawach przyjaciół. Mężczyzna jest też bystry i odważny, dzięki jego uporowi udało się wszystko wyjaśnić. W powieści występują także szereg innych, interesujących postaci jak chociażby Erika Berger, Monika Figuerola czy Jan Bublanski. Jednak w ostatnim tomie trylogii to Annika Giannini zwróciła moją uwagę. Siostra Mikaela dała prawdziwy popis w sądzie, do tej pory była raczej drugoplanową bohaterką, ale jej zdolności wywarły na mnie ogromne wrażenie. Larsson każdą z postaci wyposażył w przekonujące cechy, szczegółową biografię i dokładną charakterystykę. Pod tym względem niczego nie można powieści zarzucić.

Zamek z piasku, który runął to bardzo dobra, zajmująca książka, ale niepozbawiona drobnych niedociągnięć. Konstrukcja fabuły i wszystkie wydarzenia związane z głównym wątkiem są świetnie przemyślane. Cała historia szokuje i wstrząsa, ale wierzę, że mogłaby wydarzyć się naprawdę. W trakcie lektury miałam jednak wrażenie, że współpracownikom Blokmvista zbieranie dowodów i cała operacja obrony Salander poszła zbyt gładko. Niby napotykają trudności, ale zaskakująco dobrze sobie ze wszystkim radzą. Dziwię się też, że wśród nich byli sami oddani sprawie ludzie, żadnych tchórzy, łapowników itd. Trochę zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe. Krystaliczna uczciwość tych bohaterów rzuca cień na wiarygodność powieści Larssona i rzutuje na ocenę końcową.

Trylogię Millennium oceniam bardzo pozytywnie. Książki wymagają chronologicznego czytania i dobrze jest wstrzymać się z krytycznymi opiniami do samego końca. Jak już napisałam wcześniej, teraz znacznie lepiej rozumiem motywację Lisbeth i nie mogę uznać jej za kapryśną i niezdolną do ludzkich uczuć, a takie wnioski nasuwały mi się na początku. Millennium nazywane jest trylogią kryminalną, ale tak naprawdę kryminalny jest właściwie tylko tom pierwszy. W nim Mikael rozwiązuje zagadkę zaginięcia sprzed lat i poniekąd bawi się w detektywa. Drugi i trzeci tom to właściwie powieści sensacyjne, chociaż zbrodnia nadal jest obecna. Żałuję, że Stieg Larsson nie napisze już nic więcej. Główny wątek został rozwiązany, sprawa doprowadzona do końca, ale wiele motywów pobocznych nie zostało domkniętych. Jestem bardzo ciekawa jak według koncepcji pisarza potoczyłyby się dalej losy bohaterów i czy szykował kolejną rewelację dla dziennikarzy niewielkiego szwedzkiego miesięcznika. Niestety tego się nigdy nie dowiem. Na osłodę pozostają mi jeszcze filmy, teraz z czystym sumieniem mogę zabrać się za ekranizacje.

Ocena: 5,5 / 6