27 lutego 2011

Szyfr Blackstone'a - Rose Melikan

Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 448

Przyznam, że długo męczyłam się z przeczytaniem tej książki, na dodatek mam, co do niej sporo zastrzeżeń i negatywnych uwag. Szyfr Blackstone’a kupiłam w ciemno, zainteresował mnie opis na okładce i zaryzykowałam. Niestety, choć fabuła wydawała się intrygująca w teorii, w praktyce bywało bardzo różnie.

Akcja powieści rozgrywa się w 1795 roku w Anglii, bohaterką jest dwudziestoletnia nauczycielka Mary Finch, która w trakcie podróży do swego stryja staje się świadkiem wypadku. Dziewczyna, do czasu przybycia doktora, oferuje swoją pomoc rannemu, nie wiedząc, że ów mężczyzna zamieszany jest w szpiegowską rozgrywkę pomiędzy Anglią a Francją. Mary zostaje wmieszana w całą intrygę, poznaje także dwóch dżentelmenów, którzy wprowadzą sporo chaosu do jej życia.

Liczyłam na sympatyczną, romantyczno – przygodową opowieść, zawierającą interesujące wątki historyczne i dobrze zarysowany klimat XVIII wiecznej Anglii. Niestety spotkało mnie dość duże rozczarowanie, ponieważ autorka nie wykorzystała potencjału swojego pomysłu. Odczułam, że pani Melikan posiada dużą wiedzę o opisywanej epoce, zwłaszcza o kwestiach prawnych. Starała się także oddać ducha tamtych czasów, dokładnie opisując wnętrza domów, ubrania bohaterów itd. Jednak powieść jest po prostu przegadana. Choć rozpoczyna się ciekawie, przykuwając uwagę fragmentem, w którym przedstawiona zostaje główna bohaterka oraz okoliczności wspomnianego wypadku, to im dalej tym gorzej. Moje początkowe zainteresowanie szybko ustąpiło znużeniu i znudzeniu, w które wprawiały niezliczone ilości niepotrzebnych dialogów, nic niewnoszących spotkań i bardzo szczegółowych opisów. Rozumiem, że autorka chciała oddać ( potrzebny) klimat powieści, jednak ciągłe wtrącenia o ozdobnych filiżankach, złoconych talerzykach i koronkowych zasłonach przyprawiały mnie o mdłości. Zazwyczaj lubię czytać o takich detalach, ale w tym przypadku zupełnie nie miałam do tego serca. Za to ciągle żywiłam nadzieję na jakieś przełomowe wydarzenie, które przerwałoby tę monotonię. Na wartką akcję przyszło mi bardzo długo czekać, ponieważ dopiero na ostatnich osiemdziesięciu stronach bohaterowie podejmują odważne decyzje i cała powieść staje się bardziej dynamiczna. Dla mnie jednak to za mało, nie wystarczy żeby było interesująco na początku i na końcu. Całość musi być przemyślana i napisana na równym poziomie. A w przypadku Szyfru Blackstone’a zabrakło dodatkowego wątku albo lepszej charakterystyki postaci, czegoś równie zajmującego jak motyw szpiegowski. Historia sama w sobie jest atrakcyjna, posiada duży potencjał, niestety sporo dziwacznych wyjaśnień. Otóż panna Finch, choć cechuje się nieprzeciętną inteligencją i przenikliwością jest „tylko” kobietą, podejrzewam więc, że w XVIII wieku przedstawicielki płci pięknej raczej nie miały zbyt wielu okazji do doradzania policjantom czy prawnikom. Bohaterka natomiast potrafi skłonić każdego mężczyznę nie tylko do wysłuchania własnej opinii, ale także do zezwolenia na wzięcie udziału w niebezpiecznej policyjnej obławie. Kolejnym minusem powieści jest jej przewidywalność, bez trudu domyśliłam się, kto jest czarnym charakterem, kto niesłusznie podejrzanym i wreszcie, w kim zakocha się Mary Finch. Książka nie jest wybitnie ciekawa, nadaje się na bardzo leniwe wieczory i kiedy w pobliżu nie ma innej pozycji, od biedy można sięgnąć po Szyfr Blackstone’a.
Ocena: 2,5 / 6