7 stycznia 2018

Samotna - Lisa Gardner


Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 392
Pierwsze wydanie: 2004
Polska premiera: 2004

Powieści Lisy Gardner zwróciły moją uwagę już jakiś czas temu. Jako fanka thrillerów i kryminałów nie mogłam zignorować autorki mającej na swoim koncie kilkanaście dość dobrze ocenianych książek. Gdy starsze pozycje doczekały się wznowienia na naszym rynku, postanowiłam dłużej nie zwlekać i zapoznać się z jednym z cykli. Wybrałam serię o detektyw D. D. Warren, licząc na poznanie ciekawego thrillera, w którym główną bohaterką jest odważna kobieta ścigająca najpodlejszych przestępców. Niestety szybko okazało się, że historia opowiedziana w Samotnej ma niewiele wspólnego z moimi wyobrażeniami. Od dawna nie czytam okładkowych streszczeń fabuł, ponieważ zbyt często naszpikowane są spoilerami, ale w tym przypadku chyba popełniłam błąd. Gdybym zapoznała się z obszerną notką wydawcy, zapewne uniknęłabym zawodu i być może szybciej zaangażowałabym się w opowieść o policjancie uwikłanym w dziwną sprawę, w której pierwsze skrzypce gra pewna inteligentna i atrakcyjna, lecz bardzo niebezpieczna kobieta.

Historia rozpoczyna się od intrygującego zdarzenia, jakim jest wezwanie policyjnego snajpera do rodzinnej awantury rozgrywającej się w jednym z domów położonych w zamożnej dzielnicy Bostonu. Bobby Dodge jako pierwszy dociera na miejsce, dlatego to on musi zabezpieczyć okolicę, ocenić sytuację oraz zająć odpowiednią pozycję umożliwiającą szybką reakcję. Początkowo tylko obserwuje jak Jimmy Gagnon wymachuje pistoletem w kierunku swojej żony Catherine, krzyczy i gestykuluje, powoli zbliżając się w stronę kobiety oraz ukrywającego się za nią dziecka. Jako doskonale wyszkolony snajper Bobby wie, że jeśli konflikt eskaluje, ma tylko ułamki sekund na podjęcie decyzji. Kiedy mężczyzna z pistoletem staje się coraz bardziej agresywny i mierzy do żony z palcem położonym na spuście, Bobby postanawia wkroczyć do akcji. Precyzyjnym strzałem zabija Jimmy’ego Gagnona, wierząc, że właśnie ocalił życie jego żonie i dziecku. Niestety nie wszyscy są tego zdania. Tuż po zdarzeniu Bobby zostaje oskarżony o morderstwo, a tym samym wplątany w niebezpieczną grę.

Początek zapowiadał się naprawdę interesująco, ale im dalej tym mniej ciekawie, a bardziej sztampowo. Moim zdaniem autorka wpadła na dobry pomysł, ale nie do końca poradziła sobie z jego realizacją. Nie przypominam sobie wielu opowieści o pracy snajperów i ciążącej na nich odpowiedzialności, dlatego kiedy pojawił się ten wątek, liczyłam, że zostanie odpowiednio rozbudowany. Niestety tak się nie stało, bo dość szybko historia przeobraziła się w kryminał, w którym odważny, szlachetny mężczyzna mający za sobą trudne doświadczenia, rzuca wszystko, by bronić dobrego imienia pięknej kobiety podejrzanej o popełnienie przestępstwa. Szkoda, że pisarka podążyła w tym kierunku, ponieważ tego typu powieści jest całe mnóstwo. Na dodatek z czasem zachowanie postaci wydawało mi się coraz bardziej niewiarygodne, a nawet nielogiczne, zwłaszcza jeśli chodzi o Bobby’ego i jego niezrozumiały pociąg do Catherine. Nie chcę zdradzać, o co dokładnie chodzi, ale mężczyzna w pewnym momencie stał się całkiem zaślepiony. Odrzucał racjonalne przesłanki, zasłaniając się mglistymi przeczuciami, co do słuszności swojego postępowania i poddając zniewalającej urodzie młodej wdowy. 

Na szczęście Samotna ma też dobre strony i jedną z nich jest ciekawa kreacja Catherine Gagnon. Bohaterka przeżyła w przeszłości traumę, która naznaczyła ją na całe dorosłe życie. Małżeństwo z Jimmym miało być ratunkiem, a macierzyństwo lekarstwem na emocjonalną pustkę, ale okazało się, że kobieta nie dogaduje się ani z mężem, ani z synem. Jej portret psychologiczny jest bardziej złożony i przekonujący niż Bobby’ego, ponieważ do samego końca czytelnik nie wie czy Catherine jest uwodzicielską famme fatale, wykorzystującą swoją atrakcyjność, czy głęboko skrzywdzoną kobietą, która wciąż musi walczyć o siebie i zmagać się z nieprzychylnością otoczenia. Autorka trzyma w niepewności, nie pozwalając wysnuć jednoznacznych wniosków obciążających lub uniewinniających panią Gagnon. Na dodatek w pewnym momencie przeszłość bohaterki daje o sobie znać w postaci kolejnego wątku kryminalnego wnoszącego nieco więcej napięcia i emocji niż rozwinięcie sceny z początku książki.

Analizując Samotną doszłam do wniosku, że występujące w niej elementy nie pasują do siebie, nie zgrywają się w spójną całość, mimo że teoretycznie powinno być inaczej. Lisa Gardner zadbała o mocny, niebanalny początek. Następnie postarała się zasiać w czytelniku wątpliwość czy spojrzenie na dramat Gagnonów oczami Bobby’ego jest właściwe, a na końcu wplotła do fabuły mocne tematy takie jak pedofilia, depresja, próby samobójcze, kazirodztwo, niezidentyfikowana choroba dziecka. Każdy z tych wątków jest ważny, ale skumulowane w jednej historii tracą na sile. Autorka niby skupia się na rozterkach Bobby’ego, pokazując jak zamordowanie człowieka wpłynęło na jego psychikę, ale robi to tylko przez chwilę. Potem rzuca bohatera w wir wydarzeń, nakazując mu popełnianie jednego błędu za drugim. Patrząc na powieść z dystansem, od razu można dostrzec, że mężczyzna wykazuje kompletny brak instynktu samozachowawczego i konsekwentnie ściąga na siebie coraz większe kłopoty. Ogromnie drażniła mnie taka postawa, ponieważ nie została należycie wytłumaczona. Mogłabym przyjąć, że bohater zwyczajnie zakochał się w Catherine albo zafascynował nią na tyle, że zupełnie stracił głowę, ale nawet takie wyjaśnienie wydaje się naciągane w przypadku relacji łączącej tych dwoje. 

Podobna kwestia dotyczy niejako drugiego wątku kryminalnego, w którym pojawia się bezwzględny zwyrodnialec. Początkowo jawi się jako szalenie niebezpieczna postać, inteligentny przestępca dokładnie planujący każdy krok. Jednak z czasem aura tajemniczości i sprytu znika, a na jej miejsca pojawia się wrażenie, że mężczyzna jest po prostu zwyczajnym osiłkiem zaspokajającym swoje żądze. Dzięki tej drugiej sprawie akcja nabiera szybszego tempa, ale również tutaj pisarka przedobrzyła, serwując czytelnikom szantaże, morderstwa na zlecenie, szczegóły z więziennego życia, pościgi za szaleńcem, strzelaniny i tym podobne atrakcje. Dużo wydarzeń, mnóstwo emocji targających bohaterami, ale całość jakaś taka powierzchowna i pozbawiona ikry. Lisa Gardner umie zainteresować odbiorcę, ale tylko na chwilę. Wpada na ciekawe pomysły, jednak nie wykorzystuje ich we właściwy sposób. Tworzy intrygę z potencjałem, by później zmienić plan i opowiedzieć sztampową historię o mężczyźnie z problemami oraz kobiecie z trudną przeszłością. 

Na koniec muszę przyczepić się do marginalnej roli detektyw D. D. Warren, od której przecież cykl wziął swoją nazwę. Warren przewija się przez większą część powieści, ale ani przez moment nie odczułam, by była ważną, godną zapamiętania bohaterką. Co więcej, ona również zachowuje się dziwacznie i gdyby nie napisano tego wprost, nie domyśliłabym się, że pani detektyw od wielu lat przyjaźni się z Bobbym. Samotna okazała się zupełnie inną książką niż się spodziewałam, ale nie byłoby to problemem, gdyby autorka zabłysnęła świetnym warsztatem, zajmującą intrygą czy wspaniałymi kreacjami postaci. Niestety nic takiego się nie wydarzyło, więc daleka jestem od namawiania was na lekturę. Sama jeszcze nie rezygnuję z twórczości Lisy Gardner, ale niewątpliwie muszę zrobić dłuższą przerwę zanim sięgnę po kolejną część cyklu. 

Ocena: 3 / 6

Cykl D. D. Warren:

2. W ukryciu
3. Sąsiad
4. Dziecięce koszmary
5. Kochać mocniej
6. Złap mnie
7. Nie bój się
8. Znajdź ją

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz