18 stycznia 2013

Ostatnia spowiedź. Tom I - Nina Reichter


Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 384

Ostatnia Spowiedź Niny Reichter to książka, która w stosunkowo krótkim czasie zdobyła popularność na blogach czytelniczych. Zachęcona wieloma pozytywnymi recenzjami bez wahania przystąpiłam do lektury, oczekując całej gamy emocji, jakich może dostarczyć porywająca historia miłosna. Niestety po raz kolejny przekonałam się, że na początku lepiej zachować dystans i nie nastawiać się na rewelacyjną opowieść, ponieważ szybko może okazać się, że ten wielki hit to całkiem przeciętna rzecz. W moim odczuciu tak właśnie jest z powieścią Reichter. Śledząc losy bohaterów nie czekałam w napięciu na kolejne wydarzenie, nie kibicowałam tej miłość i ani przez chwilę nie pomyślałam, że łączące ich uczucie jest wyjątkowe.

Bradin Rothfeld w wieku dziewiętnastu lat osiągnął pozycje, o jakiej inni artyści marzą do końca życia. Zaczynał swoją karierę od prób w garażu i śpiewania dla najbliższej rodziny, ale niespodziewanie udało mu się przebić do świata show-biznesu i zyskać ogromną popularność. Bradina kochają miliony nastolatek na całym świecie, te dziewczyny zrobiłyby wszystko, by chociaż zaszczycił je jednym spojrzeniem. Jednak wokalista zaczyna mieć dość życia na walizkach, braku prywatności i wścibskich fanek. Pewnego wieczoru wracając z trasy koncertowej spóźnia się na samolot i zmuszony jest spędzić noc na lotnisku. Właśnie wtedy poznaje Ally Hanningan, uroczą amerykankę, która najwyraźniej nie ma pojęcia, że rozmawia z idolem nastolatek. Między Ally a Bradinem od razu rodzi się nić sympatii i porozumienia. Oboje wiedzą, że ich znajomość nie ma żadnej przyszłości, ale serca nie można oszukać racjonalnymi argumentami.

Bohaterowie zostali stworzeni na zasadzie przeciwieństw. W opozycji do przystojnego, czułego, opiekuńczego i szaleńczo zakochanego Bradina pojawia się wyrachowany, zimny i brutalny Christoph. Jeden mężczyzna to wymarzony materiał na drugą połowę, a drugi jest okrutnym cynikiem, któremu zależy tylko na pieniądzach i pozycji. Główna bohaterka również nie wyróżnia się niczym szczególnym, a na dodatek posiada szereg irytujących cech. Ally nie umie zadecydować o swoim życiu, pozwala matce wybrać sobie kierunek studiów i narzeczonego. Dziewczyna rzadko przyjmuje do wiadomości, że mogła opacznie zrozumieć czyjeś słowa czy gesty. Od razu wyciąga pochopne wnioski, a później zamartwia się i płacze w poduszkę. Jedynie starszy brat Bradina jest niejednoznaczny. Niby nie zależy mu na miłość, a kobiety traktuje przedmiotowo, ale gdy na horyzoncie pojawia się ktoś wyjątkowy, to okazuje się, że Tom Rothfeld potrafi wysilić się na więcej niż poderwanie dziewczyny na jedną noc. O innych bohaterach trudno napisać coś więcej, bo pojawiają się raczej epizodycznie i nie odgrywają znaczącej roli.

Książka Niny Reichter skłoniła mnie do zastanowienia się nad moimi oczekiwaniami względem powieści z rozbudowanym wątkiem miłosnym. Doszłam do wniosku, że historia skupiona tylko na perypetiach sercowych głównych bohaterów ma niewielkie szanse na zaskarbienie sobie mojego uznania. Nie jestem w stanie przez kilka setek stron koncentrować się jedynie na miłosnych rozterkach postaci bez nuty zniecierpliwienia. Romans musi zawierać coś więcej niż tylko tęsknotę bohaterów potęgowaną przez ich nieporadność i wieczne nieporozumienia. Tym czymś może być rozbudowane tło historyczne lub wprowadzenie wątku niedotyczącego kochanków. W Ostatniej Spowiedzi zabrakło tego urozmaicenia. Od pierwszej do ostatniej strony akcja toczy się wokół związku Ally i Bradina. Autorka pod koniec sygnalizuje inne tematy, ale nie rozwija ich dostatecznie. Odniosłam wrażenie, że pojawiły się tylko po to, by uwiarygodnić finałowe wydarzenia. Szkoda, że tak się stało, bo wątki takie jak chorobliwe zainteresowanie sławnymi osobami czy narastająca przez lata zazdrość mogłyby wiele wnieść do tej historii.

Nie twierdzę, że recenzowana powieść nie zasługuje na uwagę, ale jak dla mnie jest nieco przegadana i zbyt mało wiarygodna. W moim odczuciu przed bohaterami tak naprawdę nie stały żadne poważne przeszkody. Zwłaszcza Ally nie powinna przeżywać tych wszystkich dylematów, bo jeśli rzeczywiście zakochała się w Bradinie, to nie rozumiem, dlaczego podjęcie decyzji okupiła tyloma rozterkami natury wszelakiej. Ostatnia spowiedź może się podobać pod warunkiem, że czytelnik wchłonie tę historię bez zastrzeżeń i nie będzie zwracał uwagi na elementy rujnujące jej konstrukcję. Zapewne inaczej odebrałabym powieść Reichter, gdybym tylko potrafiła odsunąć od siebie myśli podpowiadające, że wykreowanie głównej bohaterki na sierotkę, która nie ma pojęcia jak wygląda idol jej pokolenia oraz wyraźnie podzielenie bohaterów na szlachetnych i nikczemnych do szpiku kości, to zwyczajne pójście na łatwiznę ze strony autorki.

Skłamałabym twierdząc, że nie dostrzegłam żadnego pozytywu w tej książce. Uważam, że dość ciekawym rozwiązaniem jest uczynienie głównego bohatera znanym na całym świecie wokalistą. Autorka całkiem zgrabnie opisała świat gwiazd i celebrytów, którym rządzą zupełnie inne prawa niż szarą rzeczywistością zwykłych ludzi. Człowiek mający tysiące rozhisteryzowanych fanek nie może po prostu wyjść na spacer czy na zakupy. Każde opuszczenie domu lub studia nagraniowego powinno najpierw zostać przedyskutowane z ochroną. Styl pisarski Niny Reichter jest nierówny. Czasami miałam wrażenie, że autorka mnoży nieistotne i trywialne dialogi oraz opisy, by zwiększyć objętość książki, ale równie często udaje jej się trafnie scharakteryzować sytuacje czy interesująco przedstawić uczucia bohaterów. Jednak najbardziej podobało mi się zakończenie, mające w sobie dawkę dramatyzmu nieco przełamującą banalność romansu Ally i Bradina. W trakcie lektury często myślałam, że tylko taki finał może uratować powieść od przylepienia jej etykiety cukierkowej i naiwnej historyjki. Zdaję sobie sprawę, że to czyste granie na emocjach i zapewne czytelnicy, którzy zaangażowali się mocno w losy bohaterów poczuli się oszukani i zdradzeni, ale w mojej opinii takie rozwiązanie jest intrygujące, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że to dopiero początek cyklu.

Ocena: 3,5 / 6

Książka przeczytana w ramach wyzwania Trójka e-pik