6 listopada 2012

Fort nad zatoką - Bernard Cornwell


Wydawnictwo: Bellona
Liczba stron: 576

Fort nad zatoką to powieść opisująca kilkutygodniowe zmagania wojsk amerykańskich z żołnierzami walczącymi dla Królestwa Wielkiej Brytanii w Zatoce Penobscot. Na przełomie lipca i sierpnia 1779 roku do wybrzeży wschodniego Massachusetts (dzisiaj jest to stan Maine) przypłynęło brytyjskie wojsko z zamiarem przekształcenia tego terenu w kolejną kolonię. Zdobyte ziemie miały zostać nazwane Nową Irlandią, a półwysep Majabigwaduce (obecnie Castine) zgodnie z życzeniem Brytyjczyków, stałby się ostoją dla prześladowanych lojalistów. Władze stanu Massachusetts wyekspediowały flotyllę, by jak najszybciej przepędzić ze swojej ziemi „czerwone kubraki”. Bitwa, która miała zakończyć się w ciągu zaledwie kilku dni znacznie się przedłużyła, sprawiając, że obie strony konfliktu poniosły dotkliwe straty.

Bernard Cornwell napisał stuprocentową powieść historyczną. W jego książce nie ma miejsca na jakiekolwiek wątki niezwiązane bezpośrednio z bitwą w Zatoce Penobscot, a większość bohaterów to oczywiście postaci rzeczywiste, których losy zostały nieznacznie zmodyfikowane na potrzeby literatury. O twórczości Cornwella słyszałam same pozytywy, więc bez wahania zgodziłam się zrecenzować Fort nad zatoką, ciesząc się, że wreszcie będę mogła poznać dzieło tego uznanego pisarza. Jednak, kiedy rozpoczęłam lekturę i przekonałam się, że opowiedziana w książce historia dotyczy wyłącznie potyczek między rojalistami a buntownikami, zwątpiłam w słuszność swojego wyboru, ponieważ publikacja ta wydała mi się zbyt przytłaczająca. Nie jestem pasjonatką historii, szczegóły dotyczące uzbrojenia poszczególnych armii czy taktyki wojskowej raczej nie znajdują się w kręgu moich zainteresowań, więc z obawą czytałam dalej, myśląc o tym, że jeśli lada chwila nie pojawi się jakikolwiek inny wątek, to cisnę książkę w kąt i już nigdy do niej wrócę. Żadna inna opowiastka nie została wpleciona do fabuły, ale nie spełniłam swojej groźby, ponieważ ze zdziwieniem odnotowałam, że powieść wcale nie jest męcząca i nudna, mimo że w całości poświęcona jest tej jednej, nieco zapomnianej już bitwie. Jednakże za poważny minus uważam brak wyjaśnień terminów związanych z żeglarstwem. W powieści pojawia masa określeń, które laikowi nic nie mówią, więc przydałby się słownik, objaśniający czym są np. ambrazury, reje czy foki.

Nadużyciem byłoby stwierdzenie, że pochłaniałam jedną kartkę za drugą, bo dzieło Cornwella tak mnie porwało, że od tej pory zapałałam miłością do militarystycznych opowieści. Aż tak kolorowo nie było, ale z całą pewnością mogę stwierdzić, że nie odczuwałam znużenia w trakcie czytania o przygotowaniach do walki zbrojnej i jej przebiegu. Pisarz wiele czasu musiał poświęcić na zgłębianie tego tematu, a później tak szczegółowe odwzorowanie wszystkich znaczących wydarzeń. Nie mam wątpliwości, co do tego, że Bernard Cornwell ma odpowiedni kompetencje do pisania książek tego typu. Na kilkudziesięciu ostatnich stronach autor wyjaśnia, co sprawiło, że postanowił napisać powieść o tej bitwie, a także omawia jej przebieg, wytykając dowódcom błędy i zaniedbania, które sprawiły, że zginęło wielu ludzi. Uważam, że Fort nad zatoką najbardziej przypadnie do gustu miłośnikom historii, ponieważ próżno szukać w nim wątków obyczajowych. W recenzowanej książce niemal każda chwila bitwy została dokładnie opisana. Dzięki dbałości o szczegóły i wnikliwemu przyjrzeniu się wydarzeniom sprzed ponad dwustu lat każdy ma szansę połknąć historycznego bakcyla i z przejęciem analizować poczynania stron.

Bohaterami są oczywiście dowódcy wojsk, od których zależał rezultat oblężenia. Wojskami brytyjskimi dowodził Francis McLean będący generałem brygadierem 82. Królewskiego Regimentu Piechoty. Natomiast przywódcą rebeliantów był Salomon Lovell, mający za doradców komandora Dudleya Saltonstalla, generała brygadiera Pelega Wadswortha oraz pułkownika Paula Revere’a. Cornwell pokazuje jak niekompetencja i opieszałość jednych dowódców zapewniła zwycięstwo wrogowi. Wśród przegranej armii na porządku dziennym były akty dezercji i niesubordynacji żołnierzy, przyczyniające się do osłabienia całej flotylli. Gdy decyzje podjęte przez jednych przełożonych okazywały się błędne, wróg umacniała swoją pozycję i szykował się do kolejnego starcia. Fort nad zatoką jest powieścią, która nieco niszczy bohaterską sławę, jaką ludzie zwykli przypisywać niektórym żołnierzom. Owszem, często walczący byli ludźmi odważnymi i sumiennymi, ale zdarzało się też tak, że na skutek pomyłki lub celowego działania bohaterem obwoływano niewłaściwą osobę. Do historii przeszły więc nazwiska tchórzy i krętaczy, a zapominano o patriotach walczących w obronie swojej ziemi. Cornwell przypomina o tym, że każdy naród ma swój mit założycielski, określający do jakich wartości mają odnosić się obywatele i kogo wychwalać jako prawdziwego męża stanu. Bitwa w Zatoce Penobscot często bywa przemilczana, jeśli interesuje was, dlaczego tak się dzieje, to zachęcam do lektury tej książki. 

Ocena: 4 / 6

Egzemplarz recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater oraz wydawnictwa Bellona.