26 sierpnia 2012

Merida waleczna - reż. Mark Andrews, Brenda Chapman


Reżyseria: Mark Andrews, Brenda Chapman
Scenariusz: Brenda Chapman, Irene Mecchi
Produkcja: USA

W kinach w najlepsze trwa sezon ogórkowy, niby oferta filmowa bogata, ale jak przychodzi czas wyboru to okazuje się, że właściwie nic ciekawego nie ma. Na szczęście udało mi się dostrzec jeden wyjątek i dzięki niemu bardzo przyjemnie spędzić nieco ponad półtorej godziny w kinowej sali. Mowa oczywiście o animacji, której bohaterką jest pewna krnąbrna, ale bardzo dzielna królewna Merida. Dziewczyna od najmłodszych lat wolała strzelać z łuku, jeździć konno i dokazywać na świeżym powietrzu niż w zaciszu swojej komnaty zdobywać wiedzę niezbędną do rozważnego kierowania królestwem. Gdy nadchodzi dzień, w którym na zamek przybywają synowie lordów z możnych klanów, by stoczyć walkę o rękę przyszłej królowej Merida jest wściekła, że tradycyjne obyczaje mają zdecydować o jej życiu. Postanawia wziąć los we własne ręce i zmienić przeznaczenie. Szybko okazuje się, że za upragnioną wolność trzeba zapłacić bardzo wysoką cenę, a nie do końca przemyślane życzenie może narobić wielu szkód.

Film przypadł mi do gustu od pierwszej minuty, w której na ekranie zobaczyłam przepiękny, górzysty krajobraz oraz rezolutną dziewczynkę z burzą rudych loków. Animacje tak bardzo zmieniły się od czasów mojego dzieciństwa, że za każdym razem jestem pod wrażeniem bogactwa kolorów, pięknych pejzaży i naturalności bohaterów.  Zachwycił mnie widok bujnej zieleni dawnych szkockich lasów, nieprzystępnych gór oraz krystalicznie czystych wodospadów.  Nie mogłam powstrzymać uśmiechu na widok nieco nieokrzesanej Meridy i jej trzech niesfornych braci z płomiennymi włosami, których wprost nie da się nie lubić. Postaci małych urwisów zostały stworzone do tego, by swoimi zachowaniem rozśmieszać najmłodszych widzów.  Ich gesty i mimika, a przede wszystkim zwinność i zdolność do płatana figli z pewnością spodobają się wszystkim dzieciom. Jednak Merida waleczna ma też wiele do zaoferowania dorosłym, ponieważ fabuła wydaje mi się nieco zbyt poważna i dramatyczna żeby zaklasyfikować ją jako rozrywkową opowiastkę dla kilkulatków. W filmie można wyróżnić dwa poziomy, odpowiadające na potrzeby widzów w każdym wieku. Dla dzieci przygotowano kilka zabawnych gagów opierających się głównie na komizmie sytuacyjnym, natomiast starsi odbiorcy mają okazję do obserwacji bohaterów zmuszonych do odnalezienia się w nowej sytuacji.

Merida dorasta i jak większość nastolatek buntuje się przeciwko tradycji i rodzicielskim nakazom. Dziewczyna jest typem wojowniczki, która woli przedzierać się przez niedostępne knieje niż w eleganckiej sukni witać kolejnych zalotników. Jej matka królowa Elinor próbuje za wszelką cenę dopasować dziewczynę do wzorca eterycznej królewny i złamać jej młodzieńczy upór. Matka i córka. Dwie silne osobowości niegdyś tak bliskie sobie po raz pierwszy nie potrafią się porozumieć. Konflikt międzypokoleniowy nie jest niczym nowym w kinie, ale drastyczny rozpad więzi i późniejsza próba ich naprawy w Meridzie walecznej nabierają innego znaczenia. Dla mnie to opowieść o bliskich osobach, które uczą się słuchać siebie nawzajem, próbują zrozumieć potrzeby drugiej strony, ale przede wszystkim pragną odbudować bliskość, zerwaną przez słowa wypowiedziane w gniewie i niepotrzebny upór. Powagę tego wątku równoważy nieco rubaszna postać ojca Meridy, po którym królewna odziedziczyła większość cech charakteru. Król Fergus odznacza się męstwem, odwagą i porywczością, ale ma też dobre serce i bardzo kocha swoją jedyną córkę. Nie mogę pominąć także rewelacyjnej postaci czarownicy, która choć pojawia się właściwie tylko raz to jest bardzo ważną i charakterystyczną bohaterką.

Animacje postaci i otoczenia uważam za duży plus najnowszej produkcji stworzonej przez studia Pixar i Disney. Ogniste włosy Meridy niejako żyją własnym życiem, podkreślając temperament bohaterki. Postaciom nie można odmówić także naturalnej i ekspresyjnej mimiki. Twórcom udało się też idealnie odwzorować mroczny, nieprzyjazny las oraz imponujących rozmiarów zamek, pełen tajemniczych korytarzy i sekretnych przejść. W filmie nie zabrakło kilku dość dramatycznych scen, które w moim odczuciu mogą przerażać najmłodszych widzów. Wydaje mi się, że to jedyna wada tej produkcji i wybierając się do kina z kilkuletnimi brzdącami trzeba mieć na uwadze to, że niektóre mogą zwyczajnie przestraszyć się groźnie wyglądających scen walki. Poza tym nie mam do Meridy walecznej żadnych zastrzeżeń. W oryginale bohaterów dubbingują Kelly Macdonald (Merida), Emma Thompson (Elinor) oraz Billy Connolly (Fergus), a w polskiej wersji odpowiednio: Dominika Kluźniak, Dorota Segda oraz Andrzej Grabowski. Nasi aktorzy spisali się doskonale, ich głosy idealnie pasują do wybranych postaci i dodatkowo uwypuklają temperament bohaterów. Zachęcam do obejrzenia Meridy walecznej i poznania historii pozwalającej na chwilę śmiechu, ale tez wyciskającej kilka łez w kulminacyjnej scenie.

Ocena: 9 / 10