Wydawnictwo: Rafael
Liczba stron: 302
Od katastrofy
smoleńskiej dzielą nas ponad dwa lata. Dla jednych to aż dwa lata, dla innych
dopiero. Wydarzenia z feralnego 10 kwietnia 2010 roku wciąż budzą emocje i
kontrowersje nie tylko na arenie politycznej i w świecie mediów. Społeczeństwo
podzieliło się na tych, którzy nie chcą wracać do tragicznych wydarzeń i na
tych, którzy uważają, że w tej sprawie pełno jest niejasności i niedomówień,
wymagających wyjaśnienia. Gdy trafiła do mnie książka Wdowy smoleńskie pomyślałam, że to będzie najtrudniejsza z dotychczas
opiniowanych pozycji. Nie myliłam się. Uważam, że słowo „recenzja” jest nie na
miejscu w przypadku takiej książki, bo nie wyobrażam sobie, żeby dopasowywać ją
do kryteriów, jakimi zazwyczaj kieruję się w ocenie poszczególnych tytułów.
Autorem tej publikacji
jest historyk i dokumentalista Dariusz Walusiak, który w marcu 2010 roku został
odznaczony przez Lecha Kaczyńskiego za działalność w podziemnych strukturach
NZS w latach 80. W książce znalazły się obszerne wywiady z pięcioma kobietami,
których mężowie zginęli w katastrofie lotniczej w Smoleńsku. Ewa Błasik, Beata
Gosiewska, Ewa Kochanowska, Zuzanna Kurtyka i Magdalena Merta zgodziły się
opowiedzieć o tym jak wyglądał poranek 10 kwietnia, co ich mężowie sądzili na
temat obchodów upamiętniających poległych w Katyniu i z jakimi trudnościami
przyszło im się zmierzyć po śmierci małżonków.
Wszystkie wywiady
opublikowane w tej książce zostały autoryzowane. Z wypowiedzi kobiet
jednoznacznie wyłania się obraz pokrzywdzonych i zdanych tylko na siebie
rodzin, którym nie zapewniono należytej opieki w tych niezwykle trudnych
dniach. Wstrząsające są wyznania, w których Panie zdradzają jak przebiegała
identyfikacja ciał w Moskwie, na jakiej podstawie dokonywano rozpoznania i jak
wyglądały ocalałe z wypadku osobiste rzeczy małżonków. Chaos, bałagan,
dezinformacja – takimi określeniami można nazwać to, co działo się w ciągu
kilku pierwszych dni. Nie rozumiem, dlaczego nikt oficjalnie nie poinformował
rodzin o tym, że rozbił się samolot i prawdopodobnie nikt nie przeżył. Nie
wyobrażam sobie przez jakie piekło przeszli bliscy, którzy o wszystkim
dowiadywali się z telewizji. Nawet później nikt nie wystosował oficjalnego
zawiadomienia, pozostawiając sprawy swojemu biegowi. Przyznam, że dla mnie
największą wartość mają właśnie te wypowiedzi, które opisują wydarzenia z
perspektywy najbliższych osób ofiar katastrofy. Trudno bez emocji czytać o
tamtych chwilach i czyjejś zwierzenia traktować z dystansem.
Jednak celem tej
książki jest nie tylko przybliżenie sylwetek dzielnych kobiet, które nie
załamały się po stracie mężów i każdego dnia na nowo uczyły się życia, ale
również przedstawienie ich poglądów na sytuacje w Polsce i podejrzeń,
dotyczących przyczyn katastrofy. Bardzo żałuję, że pytania były tendencyjne i
nakierowane na jedyną, słuszną rację. Rozmówczynie wielokrotnie podkreślały jak
ważne jest to, by polskie społeczeństwo nie dało się zmanipulować komercyjnym
mediom, które ich zdaniem są pod nadzorem aktualnego rządu. Media masowe według
nich wbijają ludziom do głowy nieprawdziwy, wypaczony obraz sytuacji
politycznej. Może tak jest, tego nie wiem. Niestety w moich oczach na
wiarygodności traci ktoś, kto uważa, że telewizja Trwam i Radio Maryją podają
całą prawdę. Nic w życiu nie jest czarne albo białe. Jeśli TVP, TVN i Polsat
ulegają naciskom rządku, to Trwam i Radio Maryja również nie są wolne od
manipulacji, tyle że ze strony innego środowiska. Analogicznie, w sytuacji, gdy
jedna partia polityczna uosabiana jest z wszelkim złem, niekompetencją i
celowym działaniem na szkodę Polski, a opozycyjna opcja uważana za wzór cnót
wszelakich, to we mnie rodzi się przekonanie, że tak prosto nie jest.
Z niektórymi
wypowiedziami zgadzam się w zupełności. Trzeba kultywować polskie tradycje,
mieć świadomość historyczną i z podniesionym czołem oznajmiać, że jest się
Polakiem. Nie pochwalam służalczości wobec żadnego z państw, bałaganu i
lenistwa, które później skutkują nieporozumieniami i konfliktami, ale nie
jestem też zwolenniczką doszukiwania się teorii spiskowych na każdym kroku. Nie
będę wyszczególniać czyje opinie uważam za przesadzone, a czyje za prawdziwe.
Jeżeli ktoś czuje potrzebę sięgnięcia po tę publikacje, to nie będę odradzać.
Ocenę wystawić muszę. Mam nadzieje, że dla wszystkich jasne jest to, że w żaden
sposób nie umniejszam cierpienia rodzin, które straciły bliskich. Jednak dla
mnie publikacja jest jednostronna i również nie daje prawdziwego obrazu
sytuacji. Przydałoby się, żeby wśród rozmówców pojawił się ktoś, kto
reprezentowałby inne stanowisko niż Panie Kurtyka, Kochanowska, Merta, Błasik i
Gosiewska. Wówczas pokazano by dwa różne spojrzenia i skonfrontowano odmienne poglądy.
Ocena: 3 / 6
Egzemplarz
otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater i wydawnictwa Rafael.