7 czerwca 2011

Zero - reż. Paweł Borowski

Reżyseria: Paweł Borowski
Scenariusz: Paweł Borowski
Obsada: Robert Więckiewicz, Cezary Kosiński, Maria Maj
Muzyka: Adam Burzyński
Zdjęcia: Arkadiusz Tomiak

Bohaterami Zera są mieszkańcy aglomeracji, wykonujący różne zawody i posiadający odmienny status majątkowy. Widz ma okazje śledzić zarówno losy zamożnego Prezesa, podejrzewającego żonę o romans, jak i ubogiego sprzedawcy gazet, którego sytuacja finansowa nie pozwala na przeprowadzenie operacji ciężko chorego syna. Twórcy nie próbują opowiadać jednej, spójnej historii, ale przedstawiają kilka epizodów, w których ukazane zostały problemy, z jakimi boryka się współczesny człowiek. Od samotności poprzez niewierność, brak spełnienia zawodowego, aż po najokrutniejsze formy przemocy.

Po obejrzeniu pierwszych kilkunastu minut filmu Borowskiego pojawia się skojarzenie z obrazem Paula Higgisa – Miasto gniewu. Ten sam natłok postaci, które pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego, podobna plątanina ludzkich losów i niesamowitych przypadków, kierujących naszym życiem czy wreszcie brak głównego bohatera, który stanowiłby centrum wydarzeń. Niestety film jest nieco nieudolną kopią wspomnianego już Miasta gniewu. Wątki, które zapewne w zamyśle twórców miały zazębiać się w zaskakujący sposób, w większości są bardzo płytkie i naciągane. Okazuje się, bowiem, że każda, dosłownie każda postać, którą widzimy na ekranie dłużej niż pięć sekund okaże się w jakiś sposób związana z innymi bohaterami. Z tego względu większość fabuły można po prostu przewidzieć, domyślając się, jakie relacje zachodzą między poszczególnymi osobami. Odniosłam także wrażenie, że przynajmniej w części przypadków twórcy na siłę dopasowywali do siebie poszczególne zdarzenia, tak, aby zachować zasadę konstruującą fabułę. Przez co wiele wątków straciło na atrakcyjności i dramatycznym przesłaniu, wzbudzając śmiech zamiast refleksji. 

Mnogość bohaterów spowodowała, że niektórzy zostali przedstawieni płasko, jednoznacznie i stereotypowo ( np. Prezes i jego Żona, Lekarka). Nie wiadomo dlaczego bohaterowie postępują tak, a nie inaczej i jakie motywy działania nimi kierują. Zabrakło mi w tym filmie jakiegoś podsumowania, pokazania jak zakończą się losy bohaterów. Każda postać przeżyła moment przełomowy, nierzadko traumatyczny i właściwie nie wiadomo, jak wpłynął na ich dalsze życie. Można oczywiście wysnuć własne wnioski i stworzyć przeróżne koncepcje zakończenie, ale dla mnie film po prostu urywa się w pewnym momencie, jakby twórcy nie przemyśleli jego kompozycji.

Jednym z nielicznych plusów filmu Pawła Borowskiego jest obecność dobrych, zdecydowanie ponadprzeciętnych aktorów, którzy zostali idealnie dobrani do odgrywanych ról. Andrzej Mastalerz jako ubogi sprzedawca gazet, Marian Dziędziel wcielający się w postać nieprzyjemnego, prostackiego „typowego” kierowcy taksówki czy też Maria Maj jako nieprzychylna, zgorzkniała i samotna lekarka, stworzyli bardzo wyraziste postaci. Zawiodłam się jedynie, na Robercie Więckiewiczu, który kreując postać Prezesa ograniczył się do jednej, posępnej miny, przez co jego gra aktorska stała się niewidoczna i słaba na tle innych odtwórców. Muzyka napisana przez Adama Burzyńskiego również zasługuje na uwagę, jest dynamiczna i początkowo dobrze komponuje się z obrazem. Niestety po jakimś czasie motyw muzyczny zaczyna trochę nudzić, ponieważ te same dźwięki obecne są przy każdym bardziej znaczącym wydarzeniu. Zero oceniam jako przeciętny film, najbardziej interesujący jest na samym początku, kiedy dynamiczna kamera śledzi poszczególnych bohaterów, zmuszając do koncentracji i skupienia, później niestety robi się schematycznie i przewidywalnie. Dziwię, się, że obraz Borowskiego zdobył nominacje m. in. do Złotych Lwów czy też Złotych Kaczek. Wygląda na to, że w momencie, gdy polska kinematografia zdominowana jest przez żałosne filmy, szumnie określane mianem „komedii romantycznych”, każdy obraz prezentujący nieco wyższy poziom ma szansę na osiągnięcie sukcesu i zdobycie przychylnych recenzji krytyków.
  
Ocena: 3 / 6

10 komentarzy:

  1. o ile polskie książki bardzo lubię o tyle polskich filmów nie cierpię

    Miasto gniewu uważam za całkiem dobry film do którego z chęcią wrócę, uwielbiam oglądać kilka razy te same filmy :P

    OdpowiedzUsuń
  2. "Zero" mi się nie podobało, przewidywalne i momentami denerwujące. Nic nowego...

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozbieżność wątków jak i rożnorodność bohaterów brzmią ciekawie, szkoda jednak, że z innych stron film kuleje...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jusssi: "Miasto Gniewu" też mi się podobało :) Co do polskich filmów, to mam ich obecnie przesyt, bo na zajęciach oglądamy niemal same rodzime produkcje.

    Pisanyinaczej: rozumiem, film nie jest wybitny ani ciekawy ze względu na jakieś nowatorskie rozwiązania więc można go sobie odpuścić.

    Louis: Oj tak i denerwuje i jest przewidywalny. Pod koniec to już nawet trochę bawi :P

    Kasia: Niestety tak, pomysł był dobry, wykonanie gorsze.

    OdpowiedzUsuń
  5. A mnie się 'Zero' podobało. To bardzo ciekawie skonstruowana, wielowątkowa opowieść, znakomicie układająca się w całość. Miejscami co prawda zbyt mocno splątana, ale niewątpliwie warta uwagi.

    OdpowiedzUsuń
  6. Futbolowa: Ten film miał potencjał, zgadzam się, że ta wielowątkowość mogła być ciekawa. Niestety dla mnie za dużo było tych "przypadków", a niektóre sceny wydały mi się wręcz groteskowe.

    Jussssi: Studiuję kulturoznawstwo, specjalizacja: filmoznawstwo i wiedza o mediach :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Matko jakie masz ciekawe studia:) I na pewno to ogromna przyjemność uczyć się takich rzeczy. Nie to co ja - biotechnologia medyczna o specjalizacji medycyna molekularna.. I ja sama nie wiem gdzie tu jedno a gdzie drugie:P
    Do rzeczy. Filmu nie widziałam. Nie wiem czemu, ale mam straszny dystans do polskich filmów. Kocham te stare z lat 60-80 tych. Nowsze wydają mi się po prostu małostkowe i głupie. Chociaż Więckiewicz należy do jednych z lepszych aktorów. Grają to jeszcze w kinach?

    OdpowiedzUsuń
  8. Kolmanko: Dzięki :) Trafiłam ze studiami w dziesiątkę. Twoje brzmią bardzo tajemniczo dla mnie...
    Nie to jest film chyba z 2009 roku, więc w kinach go nie ma. Więckiewicza lubię i cenię, ale akurat w "Zerze" mi się nie podobał.

    OdpowiedzUsuń