1 lutego 2025

Dobry materiał - Dolly Alderton

 

Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 384
Pierwsze wydanie: 2023
Polska premiera: 2024

Wybrałam tę książkę pod wpływem impulsu. Przeczytałam kilka zdań streszczenia fabuły i uznałam, że ta historia może mnie zaciekawić. Dolly Alderton nie napisała bowiem klasycznego romansu, w którym zakochani poznają się, fascynują sobą nawzajem, a potem dochodzi do jakiegoś konfliktu lub nieporozumienia, przez który zrywają, cierpiąc miłosne katusze, by na końcu pogodzić się i zbudować szczęśliwy związek. Autorka postawiła na odwrotną opowieść rozpoczynającą się od rozstania. Po czterech latach związku Jen porzuciła Andy’ego, oznajmiając, że po prostu nie chce z nim dłużej być. Dla mężczyzny to cios w samo serce, ponieważ kocha Jen i dotąd żył w przeświadczeniu, że tworzą udaną parę. Był przekonany, że to ta jedyna, z którą założy rodzinę i razem doczekają sędziwego wieku. Decyzja ukochanej zupełnie wytrąca go z równowagi. Andy musi poszukać nowego mieszkania, a także skupić się na pracy, ale jak to zrobić, kiedy wszystkie myśli krążą wokół Jen? Bohater podgląda jej profile w mediach społecznościowych, ogląda wspólne zdjęcia i czyta wymieniane wiadomości, mając nadzieję, że rozstanie nie jest ostateczne. Czy rzeczywiście Jen i Andy mają wspólną przyszłość? Może miłość czeka na bohatera gdzieś indziej? A może jednak bycie singlem jest tym, czego Andy’emu potrzeba?

Nie będę ukrywać, że początek powieść był dla mnie dość rozczarowujący, ponieważ historia rozpoczyna się w stereotypowy sposób. Zrozpaczony Andy topi smutki w alkoholu, pijany zostawia różne dziwne wiadomości znajomym, próbuje odnowić kontakt z byłą dziewczyną. Podejmuje szereg kiepskich decyzji, a potem musi zmagać się z konsekwencjami. Wszystko utrzymane w takim lekkim, „humorystycznym” tonie, ale mnie jednak nie bawi czytanie o tym, że trzydziestopięcioletni facet idzie do pracy na kacu albo dzwoni do rodziców dziewczyny, z którą rozstał się wiele lat temu. Na dodatek nikt w otoczeniu Andy’ego zdaje się nie widzieć nic złego w tym festiwalu picia. Jakby to było zupełnie normalne i akceptowane zachowanie. Drażniło mnie również to, że bliscy bohatera nie dają mu przestrzeni do wygadania się i przeżycia czegoś na kształt żałoby. Najlepiej, żeby Andy z dnia na dzień zapomniał o Jen, odkochał się w tydzień i nawet nie wspominał o byłej, żeby nie psuć atmosfery na spotkaniach z kumplami. Taki początek nie zwiastował niczego dobrego, ale na szczęście później powieść zmienia wydźwięk i z pseudokomedii staje się opowieścią, z której płynie kilka ważnych refleksji.

Oczywistym jest, że rozpad wieloletniego związku skutkuje dojmującym uczuciem samotności i tęsknotą za partnerem. Cierpimy, bo nie dzielimy tych najpoważniejszych planów i marzeń z ukochaną osobą. Nie pojedziemy razem na wakacje, nie kupimy domu, nie powitamy na świecie wspólnych dzieci, bo nie mamy już przyszłości jako para. Podobało mi się to, że w powieści pokazano tęsknotę za tymi najpoważniejszymi, życiowymi celami, które Andy miał realizować razem z Jen, ale również zmagania z codziennością, która po rozstaniu nie przypomina tego, co znane i lubiane. Nagle łapiemy się na tym, że ulubiony serial nie cieszy, kiedy nie ma osoby, z którą go zazwyczaj oglądaliśmy, a zwykłe codzienne drobnostki wbijają szpilę prosto w serce, gdy pomyślimy, że przecież to on/ona przyrządza najlepszą kawę, opowiada śmieszne żarty i tak dalej. Wydaje mi się, że to właśnie brak tej wspólnej codzienności jest takim ostatecznym ciosem dla głównego bohatera, bo musi nagle wypracować nowe zwyczaje i zbudować swoją własną rzeczywistość, w której nie ma już Jen.

Doceniam także przedstawienie konsekwencji jakie ma rozpad związku, kiedy partnerzy są bardzo młodzi oraz wtedy, gdy bliżej im już do wieku średniego niż nastoletniego. W tym pierwszym przypadku przyjaciele rzucają się, by „zagadać” cierpiącego, odwrócić jego uwagę, zabrać na najlepsze w życiu imprezy, żeby tylko nie myślał o byłym/byłej. Nieustannie ktoś się z kimś spotyka, zmienia ukochanych, w grupie jest mnóstwo singli randkujących co weekend. W tym drugim przypadku pojawiają się już inne stałe związki, dzieci, zobowiązania i nagle okazuje się, że trzydziestopięcioletni singiel jakby trochę w tej grupie przeszkadzał. Z jednej strony przyjaciele deklarują, że przecież Andy jest jeszcze młody i na pewno pozna właściwą kobietę, ale z drugiej wysyłają współczujące sygnały, ciesząc się, że to nie oni są w takiej sytuacji. Sądzę jednak, że najlepszym wnioskiem płynącym z powieści Dobry materiał jest ten mówiący o pogodzeniu się ze sobą, zaakceptowaniu rzeczywistości i zrozumieniu, że nie każdemu pisane jest życie w związku. Dolly Alderton przemyca między wierszami myśl, że czasami koniec relacji jest naprawdę początkiem czegoś dobrego, a skupienie się na sobie zamiast na poszukiwaniu partnera może nam wyjść na dobre.

Ocena: 4 / 6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz