Wydawnictwo: Ars Machina
Liczba stron: 568
Dzięki powieści Smocza droga autorstwa Daniela Abrahama
po raz kolejny przekonałam się, że czasami warto odrzucić uprzedzenia na bok i
sięgnąć po książkę należącą do gatunku, który na co dzień nie budzi
zainteresowania. Do niedawna fantasty omijałam szerokim łukiem, wychodząc z
założenia, że nic ciekawego nie znajdę w książkach pełnych magii,
nadnaturalnych mocy i przedziwnych stworzeń. Oczywiście nie miałam racji i
jednym z moich literacki postanowień noworocznych będzie poznawanie gatunków
dotychczas przeze mnie odrzucanych. Wracając jednak do książki Daniela
Abrahama, jestem pozytywnie zaskoczona jej jakością. Nie spodziewałam się, że
opowieść niepostrzeżenie wciągnie mnie w świat pełen dworskich intryg,
politycznych układów i namiętności, którym ludzie ulegają od początków
istnienia. Jednak muszę też wspomnieć, że nie obyło się bez wad i drobnych
niedociągnięć. Na szczęście nie są one tak poważne, aby zniechęcały do lektury.
Akcja powieści rozgrywa
się w rzeczywistości przypominającej epokę średniowiecza. Świat wykreowany
przez amerykańskiego pisarza początkowo w niewielkim stopniu przypomina jakąś
fantastyczną wizję, ponieważ elementy magiczne i nadnaturalne są jedynie
delikatnie sygnalizowane. Wiadomo, że niegdyś Ziemię zamieszkiwały smoki, które
stworzyły trzynaście ludzkich ras. Jednak czas tych istot przeminął i po ich
upadku ludzie zostali zdani tylko na siebie. Dopiero pod koniec wyraźniej można
odczuć, że Smocza droga jest
powieścią fantasty. Domyślam się, że dla niektórych będzie to wiadomość zniechęcająca,
ale na pocieszenie przypomnę, że pisarz zaplanował pięciotomowy cykl, więc przypuszczam,
że recenzowana książka stanowi swoiste wprowadzenie, po którym elementy
fantasty zostaną rozwinięte. Przynajmniej wszystko na takie działanie autora
wskazuje. Fabuła opiera się na losach czterech głównych postaci. Ich wybory,
decyzje i ambicje powoli tworzą misterną sieć zależności, mimo że początkowo
bohaterowie nie mają ze sobą nic wspólnego. Dopiero z czasem zaczynają łączyć
ich pewne układy i koligacje, z których postaci często jeszcze nie zdają sobie
sprawy.
Cithrin bel Sarcour
została wcześnie osierocona przez rodziców i jako malutka dziewczynka trafiła
pod opiekę Banku Medejskiego. Teraz ma siedemnaście lat i staje w obliczu
zadania, które przeraziłoby niejednego zaprawionego w bojach żołnierza.
Dziewczyna musi wywieźć z miasta bogactwa banku, ponieważ zbliżająca się wojna
między Wolnymi Miastami a Rozdartym Tronem może sprawić, że całe złoto
przepadnie. Cithrin dołącza do karawany strzeżonej przez Kapitana Marcusa
Westera. Mężczyzna chcąc uniknąć skazanej na porażkę bitwy zgodził się chronić
handlowej kawalkady, ale nie przewidział, że wśród kupców znajdzie się
nieletnia szmuglerka. W tym samym czasie spadkobierca szlachetnego rodu Geder
Palliako szykuje się do swojej pierwszej w życiu kampanii wojennej. Marny z
niego żołnierz, więc szybko staje się pośmiewiskiem całego obozu, a także
pionkiem w brutalnej politycznej grze. Nikt jednak nie domyśla się, że tchórzliwy
Palliako ma swoje ambicje i niedługo to on będzie dyktował warunki na dworze.
Jest jeszcze jedna ważna postać – Baron Dawson Kalliam, który próbuje zapobiec
spiskowi przeciwko władzy króla Simeona. Kroki podjęte przez Dawsona
zapoczątkują szereg przewrotów zmieniających oblicze całego królestwa.
Lubię wielowątkowe,
rozbudowane historie, więc z przyjemnością śledziłam poczynania każdego z
wymienionych bohaterów, zastanawiając się, jakie skutki będą miały ich
działania. Podobało mi się to, że czasami wiedziałam więcej od poszczególnych
postaci, dzięki czemu mogłam lepiej zrozumieć dworskie intrygi czy też
zobowiązania wynikające z pewnych ustaleń. Czasem jednak byłam zaskakiwana
takim, a nie innym obrotem wydarzeń, więc ani przez chwilę nie odczułam
przewidywalności czy nudy, mimo że akcja rozwija się raczej powoli. Zdarzają
się w książce niezwykle dynamiczne i trzymające w napięciu fragmenty, ale Smocza droga należy do opowieści, w
których kolejne wątki pojawiają się stopniowo. Mnie odpowiadało takie tempo,
ponieważ sprzyjało wnikliwemu poznaniu bohaterów i zatopieniu się w ten
fikcyjny świat. Niestety Daniel Abraham nie potraktował wszystkich postaci z
taką samą pieczołowitością, więc niektórzy bohaterowie wydali mi się trochę
płascy i papierowi. O ile bez zarzutu przyjęłam postać Cithrin, która z
nieśmiałej dziewczyny przeobraziła się w wytrawnego bankiera oraz zakompleksionego
i wyszydzanego Gedera, mającego jednak zadatki na okrutnika i tyrana, o tyle w
dużo mniejszym stopniu zżyłam się z Marcuem i Dawsonem. Wydaje mi się, że
zwłaszcza Marcusowi pisarz poświęcił zbyt mało miejsca. Mam jednak nadzieję, że
w kolejnych częściach to się zmieniło i już wszyscy protagoniści zostali
świetnie scharakteryzowani.
Jeśli chodzi o inne
wady to zauważyłam również irytujące powtórzenia tych samych fraz. Niekiedy
miałam wrażenie, że postaci potrafią jedynie „obracać myśl w głowie” i „czuć
supeł w żołądku”. Jakby autorowi zabrakło innych określeń na nazwanie
rozmaitych emocji. Zaskoczyło mnie też wielokrotne użycie słowa „holding”,
ponieważ moim zdaniem jest to termin zbyt współczesny i nie pasuje do historii
osadzonej w realiach przypominających średniowiecze. Poza tym nie mam językowi
powieści nic do zarzucenia. Czasami jest on dosadny, rubaszny i bezpośredni, innym
razem szczegółowo obrazuje zasady dworskiej etykiety, bogactwo posiadłości
baronów czy wytworne maniery dam. Smocza
droga to udany wstęp do kilkuczęściowego cyklu. Widać już zarysowanie
głównych wątków, a także tendencję do zaskakujących rozwiązań i potencjał
świata opanowanego przez trzynaście ludzkich ras. Mam nadzieję, że wydawca nie
każe polskim czytelnikom zbyt długo czekać na kolejne części, bo naprawdę
jestem ciekawa, co zdarzy się dalej.
Ocena: 4,5 / 6
Egzemplarz
recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz