29 maja 2011

Domofon - Zygmunt Miłoszewski

 Wydawnictwo: WAB
Liczba stron: 360

Zastanawiałam się kiedyś, co sprawia, że pałam sympatią do książek, w których trup ścieli się gęsto, jedno makabryczne zdarzenie goni drugie, a rozwiązanie często przekracza moje najśmielsze wyobrażenia. Nie znalazłam satysfakcjonującej odpowiedzi na to pytanie, ale nie zmienia to faktu, że najchętniej czytam dość przerażające powieści. Lubię specyficzną atmosferę grozy i lekki dreszczyk strachu, powstały przy udziale mojej bujnej wyobraźni i fantazji pisarza. Muszę przyznać, że sięgając po Domofon Zygmunta Miłoszewskiego miałam nadzieje na takie właśnie doznania. Okazało się jednak, że powieść ta nie tylko spełniła, ale nawet przekroczyła moje oczekiwania, zapewniając potężną dawkę emocji i całkiem silne uczucie niepokoju.

Agnieszka i Robert Łazarkowie to młode małżeństwo, które postanawia sprowadzić się z Olecka, do bloku na warszawskim Bródnie. Tuż przed ich przyjazdem, w nowym domu zostają odnalezione, pozbawione głowy, zwłoki mężczyzny. Bohaterowie nie wiedzą, że to dopiero zapowiedź czekających ich koszmarnych wydarzeń, których nie będzie można racjonalnie wytłumaczyć. Oprócz Łazarków czytelnik poznaje także niegdyś wybitnego dziennikarza, a dziś alkoholika, Wiktora Sukiennika oraz zbuntowanego nastolatka Kamila, którzy zamieszkują ten sam blok. Wszyscy będą musieli stawić czoło tajemniczym siłom, odpowiedzialnym za makabryczne wypadki. 

Domofon jest niesamowicie immersyjną powieścią; pochłonął mnie w takim stopniu, że gdybym mogła zapewne nie przerywałabym lektury, dopóki nie przeczytałabym ostatniej strony. Autor buduje napięcie już od samego początku. Groza narasta wraz z rozwojem akcji, wywołując u mnie ogromne, niesłabnące przez całą książkę, zainteresowanie fabułą. Miłoszewski wyraźnie inspiruje się twórczością Stephena Kinga, o czym świadczy chociażby fragment z książki Lśnienie, który posłużył za motto powieści. Autor wprowadza napięcie nie epatując krwawymi i brutalnymi opisami. To, co budzi lęk, znajduje się w psychice bohaterów, w ich wyobraźni. Domofon, nie próbuje szokować czytelnika coraz bardziej makabrycznymi i nieludzkimi epizodami, ale narastające wrażenie zamknięcia, odcięcia od świata i przeczucie, że bohaterowie będą musieli zmierzyć się z niewytłumaczalnymi problemami, dostarczają prawdziwego dreszczu emocji.
W pewnym momencie autor zdradza już niemal całą tajemnice i bohaterowie dowiadują się, co stoi za wszystkimi wydarzeniami, ale zakończenie nadal zawiera zaskakujący element, którego zupełnie nie przewidziałam. Finałowe rozwiązanie jest udane i satysfakcjonujące, co nieczęsto ma miejsce w powieściach grozy. Miłoszewski dokładnie przemyślał kompozycję tej opowieści, dzięki czemu przyjęłam ją bez zastrzeżeń, mimo iż nie jest do końca realistyczna.

Na uwagę zasługuje także spora dawka czarnego humoru, zgrabnie wplecionego do fabuły. Zabawne, błyskotliwe dialogi pomiędzy bohaterami czy też historie opowiadane przez Kamila niejednokrotnie podszyte są ironicznymi spostrzeżeniami, dotyczącymi ogólnie – ludzkiej natury lub konkretnie - polskiej mentalności. Nawet wypowiedzi postaci epizodycznych są wyraziste, zapadające w pamięć. Mimo, iż bohaterowie nie posiadają rozbudowanych portretów psychologicznych, to bez trudu mogłam utożsamić się z nimi, rozumiejąc ich motywację i działania. Wiktor Sukiennik niegdyś był u szczytu swojej kariery, dramatyczne odkrycie uniemożliwiło mu dalsza pracę i spowodowało rozpad jego rodziny. Mężczyzna topi smutki w alkoholu, ale co jakiś czas próbuje zerwać z nałogiem i wrócić do normalnego życia. Agnieszka Łazarek z optymizmem patrzy w przyszłość, ma nadzieję, że w nowym mieszkaniu stworzą z mężem szczęśliwą rodzinę. Niestety od momentu ich przybycia do Warszawy, narastają małżeńskie konflikty i spory, a kobieta poznaje skrywaną dotąd, ciemną stronę osobowości Roberta. Kamil to z pozoru typowy, zbuntowany osiemnastolatek, który nieustannie kłóci się z ojcem. Posiada tysiąc pomysłów na minutę i niewyczerpane pokłady energii. W miarę rozwoju akcji okazuje się jednak, że wiele cech jego charakteru nie wyszło jeszcze na jaw.

Język użyty w powieści jest momentami dość dosadny, bohaterowie nie stronią od przekleństw i nieparlamentarnych sformułowań. Mimo tego książka nie jest wulgarna, a niecenzuralne wypowiedzi pasują do kontekstu, nie rażąc swoją obecnością.
Domofon to jedna z lepszych lektury grozy, jakie znam. Wpływa na wyobraźnie czytelnika, wciągając do wykreowanej rzeczywistości i zapoznając z galerią barwnych postaci. Polecam tę powieść każdemu, kto lubi poczuć nutkę strachu i niepewności podczas czytania.

Ocena: 6 / 6
Za egzemplarz recenzencki dziękuję portalowi Sztukater i wydawnictwu WAB.




25 maja 2011

Smak języka. Historia pewnej zemsty - Jo Kyung-ran

Wydawnictwo: Łyński Kamień
Liczba stron: 264

Czy zastanawialiście się kiedyś jak to jest odbierać świat głównie za pomocą zmysłu smaku? Każde doświadczenie, każdą emocje, zaobserwowaną sytuację przyrównywać do konkretnej potrawy? Kojarzyć ludzi głównie dzięki ich stosunkowi do jedzenia i gotowania? Przyznam, że ja nigdy nie myślałam w takich kategoriach, ale dzięki tej książce zaczęłam rozważać czy to właśnie smak nie jest dla człowieka tym głównym, poznawczym zmysłem.

Nigdy dotąd nie miałam okazji czytać literatury koreańskiej, więc po Smak Języka sięgnęłam pełna zapału i ciekawości. Główną bohaterką powieści jest Chong Chi-won, której zawodem i największą pasją jest gotowanie. Kobieta prowadzi własną szkołę kulinarną, posiada prawdziwy talent i zmysł, dzięki któremu potrafi przyrządzać oryginalne i niezwykle apetyczne dania. Pewnego dnia bohaterka dowiaduje się, że jej wieloletni partner postanawia odejść do innej kobiety. Załamana Chong najpierw pogrąża się w depresji, zupełnie nie potrafiąc odnaleźć się w nowej sytuacji, a później obmyśla okrutną zemstę.

Fabuła tej powieści jest dość przewidywalna i nieskomplikowana, ale dzięki lirycznemu, pięknemu stylowi, jakim posłużyła się autorka, zyskuje dozę tajemniczości, niepewności, a nawet strachu. W żadnej innej książce nie spotkałam tylu odniesień do jedzenia, co w Smaku języka. Pozycja ta jest naszpikowana kulinarnymi metaforami i przenośniami, za pomocą których bohaterka postrzega rzeczywistość. Wszystko, czego w życiu doświadcza ma określony smak i ścisły związek z gotowaniem. Jej nastroje znajdują odzwierciedlenie w przyrządzanych potrawach, dlatego po odejściu ukochanego mężczyzny Chong traci zmysł smaku i niemal zupełnie przestaje jeść. To, co do tej pory było dla niej źródłem przyjemności i satysfakcji nagle straciło na znaczeniu. Próba powrotu do normalnego życia i względnej równowagi zaczyna się od nauki czerpania radości z gotowania i karmienia innych ludzi. Jednak całkowite uwolnienie się od cierpienia zapewnić ma dokonanie przerażającej zemsty, w której najważniejszą rolę odegra kulinarny talent kobiety.

Smak języka to bardzo specyficzna, intymna opowieść o najgłębszych zakamarkach ludzkiej duszy i poszukiwaniu własnej tożsamości. Pierwszoosobowa narracja wciąga czytelnika w świat bohaterki, zmuszając do odczuwania wszystkich emocji razem z nią. Wśród opisów przyrządzania potraw, wyglądu kuchni, jaki Chong zapamiętała z dzieciństwa czy też zasad obowiązujących w renomowanych restauracjach, autorka umieściła istotne dla fabuły wydarzenia. Pojawiają się one nagle i pozornie bez związku, ale dzięki takiemu zabiegowi mają niesamowitą siłę oddziaływania. Proste słowa, jasny przekaz i dobitność tych faktów, porażały mnie i nie pozwalały oderwać myśli od postaci. Dodatkowym, fascynującym przeżyciem było czytanie o pieczeniu, duszeniu, smażeniu i wielu innych metodach przyrządzania jedzenia. Zazwyczaj nie poświęcam posiłkom dużej uwagi, ale po lekturze tej książki uświadomiłam sobie, że dla niektórych ludzi odpowiedni stosunek do pożywienia jest bardzo ważny.  Książka ta przypadła mi do gustu, stanowiąc ciekawa odmianę wśród lektur, z którymi zazwyczaj mam do czynienia. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie będzie się ona każdemu podobać. Zapewne niektórych mogą odstraszyć obszerne opisy czy mało dynamiczna akcja, ale ci, którzy pozwolą zaczarować się plastycznemu językowi koreańskiej autorki nie będą chcieli przerywać lektury nawet na chwilę. Opowieść ta jest mroczna, ciężka i lepka, ale jednocześnie przyciągająca, i hipnotyzująca. Jestem pod wielkim wrażeniem pisarstwa Jo Kyung- ran i z niecierpliwością czekam na polski przekład innych jej powieści.

Ocena: 6 / 6