30 września 2012

Księżniczka - Andrzej Pilipiuk


Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 296

Księżniczka to druga część trylogii o kuzynkach Kruszewskich autorstwa Andrzeja Pilipiuka. Pierwszą powieść czytałam nieco ponad rok temu i pamiętam, że odebrałam ją bardzo pozytywnie. Niedawno postanowiłam, że najwyższy czas poznać dalsze losy bohaterek, dlatego sięgnęłam po drugi tom. Niestety tym razem spotkało mnie rozczarowanie. Powieść czytało mi się szybko i przyjemnie, ale zdecydowanie zabrakło czegoś, co pozwoliłoby mi określić ją jako zajmującą. Wątek fabularny stanowi kontynuację wcześniejszych wydarzeń, z tą różnicą, że tym razem akcja skupia się na tytułowej Księżniczce, a Stanisława i Katarzyna zostają odsunięte na dalszy plan. Bośniackiej arystokratce depczą po piętach dwa, wyjątkowo groźne typy, dla których zgładzenie niepozornej szesnastolatki staje się głównym celem. Również Michał Sędziwój wpada w tarapaty, ponieważ jego wiedza budzi niezdrowe zainteresowanie pewnej grupy, gotowej na wszystko, byle tylko zdobyć pilnie strzeżoną alchemiczną recepturę.

W Kuzynkach najbardziej podobał mi się sposób prowadzenia fabuły. Pilipiuk zadbał o to, żeby czytelnik nie miał czasu na nudę, na dodatek do opisów i dialogów przemycił nutę ironii, dodającej powieści charakteru. W Księżniczce natomiast cała ciętość języka i zabawne wypowiedzi bohaterów gdzieś się zagubiły w natłoku przygotowań do kolejnej walki. Nadal powieść czytało mi się w miarę dobrze, ale nie byłam już tak zainteresowana losami postaci, jak miało to miejsce w trakcie lektury pierwszej części. Akcji nie mogę odmówić dynamizmu, wręcz przeciwnie, czasami miałam wrażenie, że ilość wydarzeń przyprawi mnie o zawrót głowy. Trudno uznać to za wadę, niemniej dłuższa chwila oddechu pomiędzy kolejnymi starciami byłaby mile widziana.

Bohaterowie tej powieści dzielą się na dobrych i złych. W innym przypadku jednoznaczność byłaby irytująca i sztuczna, ale do fabuły i klimatu recenzowanej książki taki podział pasuje. Od pierwszej strony wiadomo, kto zasługuje na sympatię czytelników, a komu nie powinno się kibicować, bo na jego motywację składają się chciwość i uprzedzenia. Zgodnie z tym, co napisałam wcześniej główną bohaterką jest Monika i to jej losy są najważniejsze. Dziewczyna do tej pory była postacią dość zagadkową, pojawiła się nagle, a na dodatek wywołała niemałe zamieszanie. Autor wreszcie uchylił rąbka tajemnicy i przybliżył charakterystykę nietypowej Księżniczki. Żałuję jedynie, że odbyło się to kosztem Stanisławy i Katarzyny, których zachowania, zdolności, poziom wiedzy i niedostosowanie do obecnych czasów stanowiły ogromny plus Kuzynek. Na szczęście Pilipiuk nie ograniczył roli Michała Sędziwoja i słynny Alchemik wielokrotnie może popisać się zaskakującymi umiejętnościami dosłownie z każdej dziedziny.

Księżniczka sprawdzi się jako niewymagające czytadło, które nie zapada w pamięć, ponieważ niczym się nie wyróżnia na tle innych pozycji tego rodzaju. Pilipiuk tym razem nie urzekł mnie ani kontrastem naszej rzeczywistości ze światem dawno minionym i zapomnianym, ani błyskotliwym, iskrzącym się od humoru językiem. Akcja rozwija się szybko, ale niestety jest przewidywalna. Jedynie zakończenie lekko zbiło mnie z tropu i tylko ze względu na nie planuję przeczytać kolejną powieść o kuzynkach Kruszewskich. Nie ukrywam, że zawiodłam się na tej książce.

Ocena: 3 / 6

Książka przeczytana w ramach wyzwania Trójka e-pik

25 września 2012

Bibliotekarz - Michaił Jelizarow


Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 416

Fabuła powieści Michaiła Jelizarowa skupia się na założeniu, wedle którego twórczość pewnego zapomnianego socjalistycznego pisarza poznawana w odpowiednich warunkach ukazuje swoje drugie oblicze. Poszczególne utwory Dmitrija Gromowa nie mają żadnych walorów artystycznych, ponieważ są napisane topornym językiem, naszpikowane komunistycznymi ideałami i pełne płaskich, czarno-białych bohaterów. Jednak o ich wartości stanowi moc jaką potrafią obdarzyć czytelnika. Gromow napisał siedem książek, odpowiednio nazywanych Księgą Władzy, Siły, Gniewu, Cierpienia, Radości, Pamięci i Sensu. Tylko wtajemniczeni wiedzą o niezwykłości uniwersum Gromowa i dbają, żeby jak najmniej osób poznało ten sekret. Organizują się w rywalizujące ze sobą grupy nazywane czytelniami, na których czele stoją bibliotekarze-przywódcy. Głównym bohaterem recenzowanej powieści jest Aleksiej Wiazincew, mający objąć po zmarłym stryju funkcję bibliotekarza w szyroninowskiej czytelni. Mężczyzna nie ma pojęcia, na czym polega fenomen Gromowa, nie domyśla się też, że wojna wypowiedziana przez pozostałe zgromadzenia o ocalałe egzemplarze będzie brutalna, zwierzęca, prowadzona na śmierć i życie.

Bibliotekarz to dziwna książka. Z jednej strony zawiera oryginalną fabułę, pełną odniesień do minionego ustroju politycznego, zmieniającej się rzeczywistości i codzienności przeciętnych ludzi. Jednak z drugiej niektóre fragmenty pełne są wydumanych problemów, absurdalnych zdarzeń i bohaterów, którym wszelkie wartości poza twórczością Gromowa są obce. Czasami byłam zachwycona pomysłami autora i bezpośredniością jego stylu, ale innym razem czułam się zniesmaczona naturalistycznymi, wręcz turpistycznymi opisami i zmęczona brakiem konsekwencji w prowadzeniu wątków pobocznych. Michaił Jelizarow wymyślił bardzo sprytne i intrygujące połączenie. Mimo, że z opisu fabuły wyłania się przede wszystkim fantastyczna historia o potędze drzemiącej w starych, zapomnianych woluminach to autor nie zapomniał też o bogatym, poruszającym tle społecznym. Czas akcji to przełom XX i XXI wieku, ale nieustannie pojawiają się odniesienia do minionych lat. Pisarz nie pozwala czytelnikowi zapomnieć o ówczesnych realiach, uparcie wracając do socrealistycznej literatury i muzyki.

Główną zaletą powieści Jelizarowa jest pokazanie jak zachowują się luzie owładnięci obsesyjną ideą. Bohaterowie powieści dosłownie oszaleli na punkcie książek Gromowa. Ich lektura wywoływała w nich określone emocje, sprawiała, że czuli przypływ sił i chęć do walki. Wierzyli, że gdy czytelnia znajdzie się w posiadaniu wszystkich ksiąg to stanie się coś nadzwyczajnego. Według jednych bibliotekarz zyska nieśmiertelność, według innych skończy się świat jaki znamy, a na jego miejscu powstanie zupełnie inny. Tak naprawdę to mało istotne jest to czy twórczość Gromowa rzeczywiście miała taką moc, czy to jedynie potęga ludzkiego umysłu podsuwała czytelnikom nieistniejące obrazy, ponieważ to właśnie chcieli otrzymać. Natomiast ważnym aspektem są analogie pomiędzy niedawną, zbiorową wiarą w komunizm, a obecną ufnością w niezwykłość kilku starych powieści. W trakcie lektury miałam wrażenie, że autor uparcie powraca do kwestii ludzkiej bezwzględności i ślepego oddania w imię absurdalnej wartości, by przypomnieć jakimi zasadami kierowano się w Związku Radzieckim. Michaił Jelizarow opisuje wszystko – proces indoktrynacji na członka czytelni, powolne osaczanie przez ludzi wtajemniczonych i wreszcie częste akty przemocy w imię jedynego, słusznego poglądu.

Początek książki pełni rolę wprowadzenia w uniwersum Gromowa, pojawiają się informacje o powstawaniu kolejnych czytelni i zasługach wybitnych bibliotekarzy. Dopiero później krystalizuje się właściwa historia z perypetiami Aleksieja Wiazincewa na czele. Główny protagonista to jedyny bohater, z którym czytelnik powieści zostaje na dłużej. Inne postaci po prostu giną w kolejnych bitwach lub umierają z wyczerpania i braku dostępu do Ksiąg. Autor nie szczędzi kolejnych biografii swoich postaci. Wręcz przeciwnie, na każdym niemal kroku można natknąć się na pobieżny opis życia tego lub innego członka czytelni. Ale czy coś z tego wynika? Absolutnie nie, bo trudno odczuwać jakieś emocje względem postaci skoro zapisuje się w świadomości jedynie jako obco brzmiące nazwisko, a nie bohater obdarzony jakąś wyróżniającą cechą charakteru. Jedynie Wiazincew stanowi pewny punkt odniesienia w tej historii. Mężczyzna zostaje wciągnięty w świat Gromowa i czy chce czy nie musi funkcjonować według ustalonych reguł. Podporządkowuje się woli wtajemniczonych, walczy z nimi ramię w ramię, a nawet przeżywa swego rodzaju mistyczne uniesienia pod wpływem lektury socrealistycznych powiastek.

Trudno mi stwierdzić, komu Bibliotekarz może przypaść do gustu. Jak dla mnie pomysł na historię był ciekawy, ale wykonanie zawiodło. Za dużo w tej książce przemocy i odrażających opisów. Jelizarow pokazuje ludzi walczących jak dzikie zwierzęta, nieposiadających żadnych skrupułów bez względu na wiek, płeć czy doświadczenia życiowe. Wszyscy bohaterowie są tacy sami. Na pewno część czytelników poczuje się zniesmaczona z powodu bezpośredniości stylu Jelizarowa. Autor nie szczędzi wtrętów o braku higieny, starczej demencji i funkcjonowaniu ludzkiego organizmu w stanie stresu. Wydaje mi się, że w trakcie lektury Bibliotekarza powinno się skupiać na drugim dnie tej książki, na mniej lub bardziej otwartych aluzjach do polityki i rzeczywistości minionego ustroju, ponieważ w warstwie dosłownej powieść nie ma zbyt wielu zalet.
 Ocena: 3 / 6

Książka przeczytana w ramach wyzwania Book-Trotter

Egzemplarz recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater oraz wydawnictwa Muza.