24 sierpnia 2020

Człowiek z Wysokiego Zamku - Philip K. Dick


Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 336
Pierwsze wydanie: 1962
Polska premiera: 1981 

Od dawna obiecywałam sobie, że zacznę czytać więcej powieści uznawanych za klasyki danego gatunku. Biorąc pod uwagę fakt, że na pięć przeczytanych w tym roku książek (spuśćmy na tę smutną statystykę zasłonę milczenia) aż dwie można uznać za dzieła, które wypada znać, uważam, że wynik nie jest najgorszy. Niestety obie pozycje niespecjalnie przypadły mi do gustu. Pierwsza to opisywana parę miesięcy temu Opowieść podręcznej, a druga to oczywiście Człowiek z Wysokiego Zamku. Twórczość Philipa K. Dicka bywa charakteryzowana jako specyficzna, w związku z czym miałam świadomość, że rzucam się na głęboką wodę, ponieważ ani nie jestem fanką pisarza, ani znawczynią science fiction, ale mimo wszystko liczyłam na spotkanie z poruszającą literaturą. Z przykrością stwierdzam jednak, że żadnego poruszenia nie było. Zamiast tego lekturze towarzyszyła świadomość, podobnie jak w czasie czytania Opowieści podręcznej, że książka porusza istotne zagadnienia i zrozumienie, dlaczego w chwili wydania była głośno komentowana przez opinię publiczną. Zabrakło jednak emocji i przeżywania treści. Ot, przeczytałam i tyle. Bardzo nie lubię takiego stanu, dlatego chętnie poznam wasze odczucia. Być może to literatura, do której warto kiedyś zrobić kolejne podejście?