Wydawnictwo: Warszawska firma wydawnicza
Liczba stron: 168
Dwudziestoparoletnia
Aśka zmaga się z depresją po śmierci partnera. Dziewczyna nie ma wsparcia w
rodzinie, w której decydujący głos należy do despotycznego i nieprzychylnego
jej ojca. Kolejne dni mijają, a Aśka jest przekonana, że nie chce dalej żyć.
Codziennie z trudem wstaje, myje się, ubiera i rozmyśla. Wciąż roztrząsa swój
ból, powtarza sobie, że jest nikim i powinna ze sobą skończyć, żeby nie być dla
rodziny ciężarem i wreszcie uwolnić się od marnej egzystencji. Bohaterka
wymienia maile z pewną kobietą, ukrywającą swoją tożsamość pod nickiem
Synapsis. W tych wiadomościach Aśka szczerze pisze o swoich emocjach, obawach i
traumatycznych przeżyciach. Może dzięki nim znajdzie motywacje do dalszego
życia? Może po prostu potrzebuje kogoś, kto wysłucha i pocieszy, by uporać się
z tragedią?
Myślę,
więc nie jestem to dość osobliwa książka. Sięgając po
nią nie wiedziałam czego się spodziewać, nie czytałam opisu z okładki, więc nie
domyślałam się jak poważny temat autorka podjęła w swoim debiutanckim dziele.
Uważam, że trudno tę książkę ocenić i zaklasyfikować do konkretnego
gatunku. Niewielka objętość skrywa
ogromny ładunek emocjonalny i niestety nie są to odczucia przyjemne i pożądane.
Na raz nie byłam w stanie przeczytać więcej niż kilkunastu stron, ponieważ przytłaczało
mnie cierpienie głównej bohaterki. Jej rozmyślania nad sensem życia i zmagania
ze zwyczajnymi czynnościami w jednej chwili sprawiały, że sama zaczynałam snuć
niewesołe refleksje i powoli poddawać się melancholii. Dzieło Anny Pliszki
nazwałabym swoistym pożeraczem energii i złodziejem dobrego humoru, co
oczywiście nie oznacza, że należy od niego stronić. Historia Aśki poraża
realizmem, ponieważ może być historią każdego człowieka, który w obliczu
tragedii został zupełnie sam. Pisarka pokazuje nam świat widziany oczami
głównej bohaterki i nie jest to miły widok.
Największą zaletą
recenzowanej powieści jest bardzo szczegółowa analiza uczuć Aśki. Jej myśli,
emocje, spostrzeżenia dotyczące rodziny i znajomych zostały bardzo wyraźnie
zaakcentowane. Niestety z dopracowanym portretem psychologicznym nie idzie w
parze drobiazgowość w kreowaniu innych elementów świata, w którym żyje
bohaterka. Aśka i tajemnicza Synapsis wymieniają mnóstwo maili i to dzięki tym
wiadomościom czytelnik poznaje charakter bohaterki i dowiaduje się z jakim
bólem się zmaga. Nieliczne fragmenty, niebędące listami, moim zdaniem niczego
istotnego do powieści nie wnoszą. Irytowało mnie to, że autorka skupiła się
jedynie na tym, co czuje Aśka, a tak mało napisała o tym co robi, jakie są jej
relacje z rodziną i kim właściwie jest jej korespondencyjna powiernica. Wiadomo
tylko, że z ojcem ma złe kontakty, ponieważ postąpiła wbrew jego woli, wiążąc
się ze starszym mężczyzną. Siostra i brat bohaterki pojawiają się może raz czy
dwa i prowadzą z nią bzdurne, nic nieznaczące rozmowy. Nawet matka, która jest
dla Aśki najbliższą osobą z rodziny nie robi nic, by wyrwać dziewczynę z
odrętwienia i wiecznej apatii. Nikt, dosłownie nikt się nią nie interesuje.
Możliwe, że te powierzchowne relacje między członkami rodziny mają z całą mocą
uświadomić czytelnikowi, że niektórzy ludzie nie mogą liczyć na bliskich i u
nich szukać pomocy, ale mam wrażenie, że pewne sytuacje są przerysowane.
Wstrząsnęły mną banalne rozmowy i oskarżenia kierowane w stronę pogrążonej w
żałobie bohaterki. Nie rozumiem jak teoretycznie najbliżsi ludzie mogą być tak
nieczuli i pozbawieni jakiejkolwiek wrażliwości. Zamiast Aśkę pocieszyć, wysłuchać,
potrafią tylko narzekać, że jest leniwa i tak długo rozpamiętuje śmierć
partnera.
Anna Pliszka dotyka
bardzo drażliwego i niechętnie podejmowanego publicznie tematu, ale pokazuje
też, co czuje człowiek pozostawiony zupełnie sam, w głębokiej depresji i bez
nadziei na lepszą przyszłość. Myśli samobójcze wydają się naturalną
konsekwencją takiego nastroju i tak ogromnych problemów. Na początku pisałam o
ogromnym pesymizmie jaki bije z tej książki, więc muszę dodać, że nie jest tak
przez całą lekturę. Zakończenie ma zdecydowanie pozytywny przekaz i sprawia
wrażenie, jakby autorka chciała dodać otuchy i nadziei wszystkim, którzy
przeżywają trudne chwile, zmagają się depresją i bólem po stracie ukochanej
osoby. Myślę, więc nie jestem to
powieść napisana prostym językiem, bez patosu czy pseudofilozoficznych
stwierdzeń. Anna Pliszka skupiła się wokół psychiki głównej bohaterki, co
zaowocowało świetną charakterystyką postaci, ale sprawiło też, że brakuje mi
kontekstów pewnych wydarzeń. Nie odradzam, ale też nie zachęcam do sięgnięcia
po tę książkę. Każdy indywidualnie powinien rozważyć czy jest w stanie zatopić
się w rzeczywistości Aśki i zaznajomić z wszystkimi jej problemami.
Ocena: 3 / 6
Egzemplarz
recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater oraz Warszawskiej
firmy wydawniczej.
"Dzieło Anny Pliszki nazwałabym swoistym pożeraczem energii i złodziejem dobrego humoru," - mimo, że piszesz, iż od tego stronić nie nalezy, to póki co, dam sobie spokój. Aktualnie to byłoby najgorsze,co mogłabym wybrać do poczytania. Z czego widzę, książka jeszcze trochę pokurzy się na mojej półce;)
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem, gdybym wcześniej wiedziała o czym jest ta książka to wątpię, żebym tak szybko wzięła się za czytanie.
UsuńHmm... To chyba trudna książka, ale być może skuszę się na nią. Chociaż na temat związany z depresją obecnie nie mam ochoty.
OdpowiedzUsuńJest trudny to prawda. Dlatego nikomu nie polecam ani nie odradzam czytania. Indywidualna decyzja każdego :)
Usuńraczej niestety nie dla mnie
OdpowiedzUsuńw ogóle nie zainteresowała mnie historia bohaterki
Będę o niej pamiętać, choć teraz zdecydowanie to nie jest najlepszy czas na taka lekturę ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, słońce, koniec wakacji, ostatnie leniwe dni i taka tematyka niezbyt dobrze się komponują. Pozdrawiam :)
UsuńZupełnie nie moje klimaty, jakoś mnie nie ciągnie do tej lektury:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Książka wydaje się refleksyjna i bardzo smutna. Fabuła mnie zaciekawiła, ale na chwilę obecną tematyka nie pasuje, raczej przydałaby się bardziej optymistyczna historia, więc póki co spasuję. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDość przekorny tytuł ;) Sądzę, że pomimo wytkniętych przez Ciebie wad skusiłabym się przeczytać tę książkę. Trochę pesymizmu nigdy nie zaszkodzi...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Tak, tytuł przekorny. Jeśli masz ochotę na trochę smutniejszą lekturę to nie będę odradzać :)
UsuńJak dla mnie dość przygnębiająca tematyka. Samej trudno jest mi się uporać ze śmiercią przyjaciółki, więc dla własnego dobra, odpuszczę sobie tę książkę.
OdpowiedzUsuńWspółczuję bardzo i w takim razie odradzam tę książkę. Nie ma sensu pogrążać się w tak depresyjnej historii.
UsuńNapisałam już komentarz i dopiero potem rzucił mi się w oczy Twój, Antyśka. Współczuję. Widzę, że mamy podobne powody, by nie sięgać po tę książkę... :(
UsuńZdecydowanie coś dla mnie!
OdpowiedzUsuńChyba trochę bałabym się tematyki tej książki, zwłaszcza że dotyczy ona (tak jak wspomniałaś) spraw delikatnych i drażliwych. Na takie chyba nie jestem zbyt gotowa, potrzebuję póki co przyjemniejszej i lżejszej lektury :)
OdpowiedzUsuńZazwyczaj uciekam od tak smutnych książek i zgadzam się, że częściej mamy ochotę na przyjemne, relaksujące powieści :)
UsuńBardzo lubię klimatycznie ciężkie książki, ta pozycja zainteresowała mnie już w zapowiedziach patronackich Sztukatera i nie powiem, pomimo Twojej powściągliwej oceny nadal mam na nią ochotę.
OdpowiedzUsuńMnie właśnie też zaciekawiła, ale opisów na okładce staram się nie czytać w obawie przed poznaniem zbyt wielu szczegółów, więc nie do końca miałam świadomość na co się porywam. Nie żałuję poznania tej powieści, ale gdyby nie spontaniczny wybór to nie wiem czy kiedykolwiek bym ją przeczytała. Pozdrawiam :)
UsuńNie tak dawno wyszłam z ciężkiego załamania po śmierci w wypadku samochodowym mojego kuzyna. Potem przez jakiś czas bałam się za każdym razem, gdy mój mąż (czy ktoś inny z rodziny) jechał samochodem. Teraz jest już w miarę dobrze (od śmierci Patryka minęło niedawno pół roku). Dlatego ta książka nie jest dla mnie. Nie chodzi o to, że uciekam od ciężkiej tematyki. Po prostu czytając ją rozdrapałabym nie tak dawno zaleczone rany. :(
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro i masz rację, lepiej żeby w takiej sytuacji nie sięgać po taką książkę.
UsuńTwoja ocena nie jest specjalnie wysoka, ale tematyka książki jest dla mnie bardzo interesująca, dlatego poszukam jej.
OdpowiedzUsuńDepresja to trudny temat i wciąż dzisiaj pomijany, często traktowany jako tabu. A jest to bardzo istotny i coraz częstszy problem. Potrzebne są takie książki jak ta, żeby może komuś otworzyły oczy... Wcześnie wykryta i leczona depresja nie musi oznaczać nic strasznego. Mimo niedociągnięć mam na tę książkę ochotę.
OdpowiedzUsuń