Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 376
Fabuła powieści rozwija
się dwutorowo. Wątek współczesny skupia się na osobie Harolda White’a – badacza
literatury, od niedawna członka elitarnego klubu miłośników Sherlocka Holmesa,
który postanawia dowiedzieć się, kto odpowiada za śmierć najbardziej znanego
Sherlockisty. Harold podejrzewa, że mężczyzna został zamordowany z powodu
posiadania dziennika Arthura Conan Doyle’a przez ponad sto lat uchodzącego za
zaginiony i będącego przedmiotem pożądania wszystkich fanów twórczości pisarza oraz
członków jego rodziny. Bohater z zapałem prowadzi swoje śledztwo, mając
nadzieję na odkrycie tożsamości zabójcy oraz dotarcie do zapisków człowieka,
który powołał do życia wielkiego Sherlocka Holmesa. Natomiast wątek poświęcony
Conan Doyle’owi to opowieść rzekomo spisana w zaginionym dzienniku, traktująca
o kilku burzliwych dniach, podczas których pisarz angażuje się w sprawę
morderstwa młodych kobiet, by udowodnić, że w niczym nie ustępuje fikcyjnemu
detektywowi.
W Sherlockiście rozdziały poświęcone Haroldowi White’owi i Arthurowi
Conan Doyle’owi nieustannie się przeplatają, dzięki czemu cała historia tworzy
spójną i intrygującą całość. W moim odczuciu fragmenty o słynnym pisarzu są
bardziej interesujące niż zmagania Harolda, ale poprzez to połączenie i pewnego
rodzaju przenikanie powoli zatapiałam się w opowieść o zdeterminowanym badaczu,
poświęcającym nie tylko reputację, ale nawet życie, by poznać sekret sprzed
wieku. Na początku książki Graham Moore tłumaczy w jakim stopniu jego dzieło
należy traktować jako czystą fikcję literacką, które wątki są prawdziwe i
wreszcie, co zainspirowało go do napisania tej historii. Słowo odautorskie
przeczytałam na samym końcu, czyli wbrew zamysłowi twórcy lub wydawcy, ale
wydaje mi się, że to słuszne posunięcie, ponieważ bez znajomości wszystkich
wyjaśnień na temat prawdopodobieństwa kolejnych motywów, mogłam po prostu
cieszyć się lekturą, nie obawiając się czy przypadkiem pewnych szczegółów nie
poznałam za wcześnie.
Z pewnością debiut
powieściowy Grahama Moore’a można udać za udany. W Sherlockiście jest wszystko, co powinna zawierać dobra powieść
przygodowo-kryminalna. Od samego początku dużo się dzieje, co sprawia, że
czytelnik zostaje wciągnięty w wir wydarzeń jeszcze zanim skończy czytać
pierwszy rozdział. Później jest jeszcze lepiej, ponieważ intryga rozwija się
dynamicznie w obu wątkach i absolutnie nie ma miejsca na nudę. Część poświęcona
poszukiwaniom Harolda zawiera więcej sensacji i przygody niż kryminału, a
niektóre rozwiązania uważam za lekko naciągane i uproszczone. Jednak mimo tego
wątek teraźniejszy również ma swój urok. Z Haroldem może utożsamić się każdy
czytelnik zafascynowany postacią Holmesa. Bohater sypie cytatami z powieści
Doyle’a jak z rękawa, zna każdy ich szczegół, wie co jest w twórczości pisarza
częste, a co stanowi wyjątek i na podstawie tych informacji wyciąga
interesujące wnioski. Odtworzenie procesu myślowego postaci, pragnącej
upodobnić się do literackiego mistrza dedukcji to największy plus współczesnej
opowieści. Harold próbuje myśleć jak Holmes, ale nie jest pozbawiony własnej
inteligencji, dzięki której w końcu rozwiązuje zagadkę. Oczywiście prawdziwym
smaczkiem Sherlockisty jest wplecenie
do fabuły Arthura Conan Doyle’a i jego oddanego przyjaciela Brama Stokera.
Mężczyźni snują się po podejrzanych londyńskich dzielnicach, utyskują na
nieudolność policjantów, a oprócz tego mierzą z własnymi słabościami. Klimat
minionych czasów autor oddał poprzez skonfrontowanie przełomu XIX i XX wieku z
życiem w roku 2010. W powieści brak opisów towarzyskich spotkań czy charakterystycznych
miejsc, nawet język jest w gruncie rzeczy taki sam, ale niemal na każdej
stronie Moore’owi udało się oddać ducha epoki poprzez wspomnienia bohaterów
oraz ich rozważania o minionych latach. Bohaterowie zdają sobie sprawę, że XIX
wieczna Anglia przemija, co ma zarówno dobre jak i złe strony. Symbolem
nowoczesności staje się coraz popularniejsza elektryczność, oświetlająca ulice
i zamożne domy, ale jednocześnie niwecząca romantyczno-niebezpieczny półmrok.
Autor powieści miał
ułatwione zadanie jeżeli chodzi o kreacje postaci, ponieważ bohaterowie tacy
jak Doyle czy Stoker bronią się sami. Oni niejako żyją własnym życiem i
naprawdę niewiele trzeba, by zainteresować nimi czytelnika. Twórca Sherlocka
jawi się jako osoba, którą zaskakuje i przytłacza ogromna popularność
wymyślonej osobowości. Doyle ma już dość swojego bohatera, irytuje go każda
wzmianka o Holmesie i z przyjemnością uśmierca go w jednym z opowiadań. Później
nadarza się okazja udowodnienia, że Doktor Doyle jest równie bystry, co Sherlock
Holmes, dlatego pisarz podejmuje się pewnego śledztwa. W tym fragmencie uderza
rozgoryczenie bohatera i uświadomienie jak bardzo różni się historia kryminalna
z opowiadania z prawdziwym morderstwem. Rozdźwięk między literaturą a
rzeczywistością jest ogromny. O Stokerze nie wiadomo wiele ponad to, że jest
lojalnym przyjacielem Doyle’a, ale bohater ten odgrywa dużą rolę zarówno w
czasach Arthura jak i Harolda. Skoro mowa już o znakomitym badaczu literatury i
miłośniku londyńskiego detektywa to niestety na tle Stokera i Doyle’a Harold
White wypada nieco blado. Nie mogę zarzucić mu nić pod względem intelektualnym,
ale jego rys emocjonalny sprawia wrażenie skleconego na szybko. Mężczyzna niby
zakochuje się w pewnej kobiecie, obawia się o swoje życie, a w końcu decyduje
postawić wszystko na jedną szalę, ale próżno w powieści szukać jego uczuć czy
opisów przeżyć.
Sherlockista
to zajmująca historia, w której nie brak wielu zagadek pozornie nie do
odkrycia. Zaginiony dziennik, morderstwa, listy z przeszłości, zamach bombowy,
groźby – bohaterowie mają nad czym myśleć, a razem z nimi czytelnicy, pragnący
rozwiązać sprawę przed końcem książki. Powieść obfituje w kilka zaskakujących
zwrotów akcji, a rozumowanie postaci i natychmiastowe kojarzenie pewnych
faktów wprawiają w zdumienie i podziw. Debiut Grahama Moore’a polecam wszystkim
fanom słynnego Sherlocka Holmesa, bo chociaż jako bohater nie pojawia się on
ani razu, to jego tok myślenia i metody śledztwa przywoływane są bardzo często,
udowadniając, że to ponadczasowa broń w walce z przestępcami.
Ocena: 4,5 / 6
Książka przeczytana w ramach wyzwania Trójka e-pik
Nigdy nie byłam i nie będę chyba już fanką Sherlocka Holmesa, dlatego tym razem nie skuszę się na tę książkę, choć może i nie ma ona aż tak wiele wspólnego ze słynnym detektywem, niemniej jednak jakoś nie poczułam nadmiernego zainteresowania ogólnym zarysem fabuły.
OdpowiedzUsuńRozumiem, żeby z zainteresowaniem czytać tę powieść to jednak trzeba choć trochę Holmesa lubić :)
UsuńMam straszną ochotę na tę książkę! Jako wielka fanka Sherlocka nie mogłabym sobie odmówić tej przyjemności:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Polecam, moim zdaniem warto ją przeczytać :)
UsuńJuż czytałam wcześniej recenzję tej książki (również pochlebną) i już wtedy mnie zainteresowała. Uwielbiam Sherlocka Holmesa, powoli czytam wszystkie opowiadania, więc na pewno takiej książki sobie nie odmówię, nawet pomimo niedociągnięć.
OdpowiedzUsuńKupiłam tę książkę właśnie pod wpływem kilku innych pochlebnych recenzji. Kiedyś czytałam kilka opowiadań o Holmesie, ale teraz planuję poznać wszystkie :)
UsuńJestem odwiecznym fanem Sherlocka Holmesa, więc książkę na pewno przeczytam. Tym bardzie, że jak piszesz są w niej zaskakujące zwroty akcji, a to sobie cenię.
OdpowiedzUsuńMnie zaskakiwały i to często. Na dodatek samo rozwiązanie zagadek też nie było oczywiste :)
UsuńNo, no, zapowiada się świetnie! Książkę na pewno przeczytam, bo fabuła wydaje mi się interesująca i jestem fanką Sherlocka :)
OdpowiedzUsuńbrzmi dość interesująco, zapamiętam tytuł, może kiedyś po tę książkę sięgnę :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że dziennik Doyle'a naprawdę nie istnieje - bardzo chętnie bym się z nim zapoznała.
OdpowiedzUsuńNa "Sherlockistę" miałam ochotę od dłuższego czasu (w końcu fanką Holmesa jestem!), a teraz utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że warto po niego sięgnąć :)
Nie byłabym taka pewna, że nie istnieje :) Nigdy nie wiadomo :) Przeczytaj koniecznie, myślę, że będzie Ci się podobać :)
UsuńWielbię Sherlocka i książki z nim powiązane, więc z dużą przyjemnością sięgnę po tę książkę:)
OdpowiedzUsuńSherlock, Doyle i Stoker...czego więcej trzeba?;) Wprawdzie Sherlock osobiście nie pojawia się w tej książce, ale wszelkie wzmianki o nim oraz nawiązania do powieści w których występuje będę uważała za mile widziane;)
OdpowiedzUsuńJuż mi się gdzieś obijało o oczy nazwisko tego autora. Muszę poszukać jego książek.
OdpowiedzUsuńBrzmi zachęcająco, ale raczej się nie skuszę. Jakoś nie pałam sympatią do Sherlocka Holmesa :)
OdpowiedzUsuńIdealna książka dla mojej koleżanki ze studiów.
OdpowiedzUsuń