30 marca 2013

GórFanka. Na szczytach Himalajów - Anna Czerwińska


Wydawnictwo: Annapurna
Liczba stron: 208

O Annie Czerwińskiej po raz pierwszy usłyszałam, gdy w mediach pojawiła się informacja, że jako druga Polka zdobyła Mount Everest, co znaczy, że skompletowała tzw. Koronę Ziemi, czyli najwyższe szyty poszczególnych kontynentów. Wydarzenie to miało miejsce w 2000 roku, a ja, wówczas jako dziesięcioletnie dziecko, stwierdziłam, że taki wyczyn to świetna przygoda i zaczęłam marzyć o wysokogórskiej wspinaczce. Himalaistką oczywiście nie zostałam, ale bardzo lubię wędrówki po naszych pięknych Tatrach i z chęcią czytam o ludziach, dla których zdobywanie kolejnych szczytów jest nieodłącznym elementem życia. W obszernej rozmowie z Romanem Gołędowskim, opublikowanej w formie kilku książek z cyklu GórFanka, Czerwińska opowiada o swojej wielkiej pasji. GórFanka. Na szczytach Himalajów to publikacja, przybliżająca zmagania alpinistki z trzema himalajskimi ośmiotysięcznikami – Everestem, Lhotse i Makalu.

Anna Czerwińska w sposób lekki i humorystyczny opowiada o swoich starciach z każdą z trzech wspomnianych gór. Początkowo sądziłam, że forma wywiadu nie będzie atrakcyjna, ale pomyliłam się, bo w trakcie lektury miałam wrażenie, że Czerwińska siedzi tuż koło mnie i z zapałem relacjonuje każdy szczegół wyprawy. Zapewne to zasługa nie tylko samego streszczenie historii wspinaczki na ośmiotysięczniki, ale także żywego i obrazowego języka, jakim posługuje się alpinistka. Kolokwializmy, anegdotki, zabawne charakterystyki uczestników wyprawy sprawiają, że książkę czyta się błyskawicznie i z ogromnym zainteresowaniem. Autorka nie pozwala jednak czytelnikowi na zapomnienie z jak ogromnym niebezpieczeństwem wiąże się każda próba zdobycia himalajskiego szczytu, dlatego wspomina także o momentach pełnych grozy i tragediach jakie zdarzają się w górach. O tym, że atakując wysokie partie gór łatwo zmylić drogę, poślizgnąć się i spaść w przepaść lub zachorować na śnieżną ślepotę wie większość ludzi. Ale wątpię, że przeciętny człowiek ma pojęcie o tym, jak należy przygotować nie tylko ciało, ale także umysł do takiej wyprawy. Opowieść Czerwińskiej uzmysłowiła mi jak wiele zależy od dobrej znajomości własnego organizmu. Wystarczy zbagatelizowanie jakiegoś objawu spadku formy lub zgubna chęć rywalizacji z innymi wspinającymi się na szczyt, by mogło dojść do tragedii. Wycieńczenie, odwodnienie i brak aklimatyzacji doprowadzają też często do halucynacji, w wyniku których również bardzo łatwo o śmiertelny wypadek.

Gdy w mediach pojawiały się informacje o zaginięciu lub śmierci alpinistów często zastanawiałam się, dlaczego ludzie decydują się na samotną wspinaczkę? Przecież wyprawa liczy kilka lub kilkanaście osób, więc jakim cudem nagle okazuje się, że ktoś się od grupy odłączył? Po zapoznaniu się z historią Anny Czerwińskiej, która wielokrotnie w pojedynkę atakowała kolejny szczyt, inaczej patrzę na tę kwestię. Nie miałam pojęcia, że często wyprawy w najwyższe góry to po prostu zbieranina ludzi ze wszystkich zakątków świata. Nie każdy jest uczynnym i sympatycznym człowiekiem, pamiętającym o potrzebach towarzyszy. Z relacji polskiej himalaistki wyłania się niepokojący obraz środowiska, w którym znacznie częściej można spotkać egoistycznego i nastawionego na rywalizacje kompana, niż prawdziwego partnera, na którym można polegać w trudnych chwilach. Ludzie robią sobie mniejsze lub większe świństwa, więc chcąc uprawiać wysokogórską wspinaczkę najlepiej liczyć tylko na siebie. Poza tym, każdy ma inne tempo chodzenia i inną wrażliwość na wysokość, więc niezwykle trudno jest zgrać się tak, by cała ekipa mogła w tym samym czasie przebywać razem.

Podziwiam odwagę i hart ducha Czerwińskiej. Na pewno nie byłabym w stanie zachować zimnej krwi, gdybym znalazła się w sytuacjach tak niebezpiecznych jak ona. Alpinistka potrafi zadbać o siebie, doskonale wie, czego jej organizm potrzebuje na danej wysokości i jak mu tego dostarczyć. Ma świadomość, że każdy wyjazd w wysokie góry wymaga odpowiedniego przygotowania i, że czasami trzeba schować dumę do kieszeni i zawrócić, zrezygnować ze zdobywania szczytu, bo dalsza droga jest zbyt niepewna. Imponuje mi jej podejście do każdej górskiej wyprawy, bo wyraźnie widać, że Czerwińska nie wspina się dla sławy i medialnego szumu. Ona robi to dla siebie, dla matki, która zawsze w nią wierzyła i dla uczczenia pamięci innych alpinistów, pokonanych przez najwyższe góry świata.

GórFanka. Na szczytach Himalajów to obowiązkowa publikacja dla każdego amatora relacji z dalekich i niedostępnych rejonów. Dzięki swobodnej opowieści polskiej himalaistki, dowiecie się jak wyglądają kolejne etapy atakowania ośmiotysięczników, czym charakteryzują się rosyjscy alpiniści i dlaczego należy być nieustępliwym w rozmowach z Szerpami. Poznacie zarówno słodki smak sukcesu jak i gorycz porażki oraz będzie mieli okazje wyobrazić sobie jak koszmarnie trudne i wyniszczające jest zdobycie najwyższych górskich szczytów. Dużym plusem tej publikacji jest ogrom zdjęć idealnie skomponowanych z tekstem, pozwalający dostrzec piękno i surowość Everestu, Lhotse i Makalu, nie ruszając się z domu. Jedyną rzeczą, do której mogłabym się przyczepić jest brak wzmianki o formalnej stronie wyjazdów w Himalaje. Zapewne publikowanie informacji o tym, jakie zezwolenia trzeba uzyskać, jaki jest koszt takiego przedsięwzięcia i ogólnie, na czym polega jego organizacja nie było celem wydawców, ale jednak tego mi trochę brakowało, bo czasami miałam wrażenie, że alpiniści po prostu pakują się i wyjeżdżają bez żadnych przeszkód. Niemniej, jako całość książka bardzo mi się podobała i na pewno sięgnę też po inne publikacje wchodzące w skład cyklu GórFanka. 

Ocena: 5 / 6

38 komentarzy:

  1. Podziwiam ludzi takich jak Anna Czerwińska, którzy dokonują wręcz niemożliwego, i zazdroszczę im odwagi, hartu ducha i siły. Niezbyt często sięgam po tego rodzaju książki, ale myślę, że tę chętnie bym przeczytała.
    Pozdrawiam świątecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, Anna Czerwińska naprawdę imponuje swoją odwagą i samozaparciem. Nie wyobrażam sobie jak w niektórych sytuacjach można nie spanikować i nie dać się ponieść emocjom.

      Usuń
  2. Właściwie mogłabym się podpisać pod postem Kasi - nic dodać, nic ująć! Fascynują mnie ludzie, dla których nie ma rzeczy niemożliwych, Anna Czerwińska do nich należy:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie tak, wielokrotnie udowodniła, że potrafi wyjść cało z opresji i jeszcze z humorem o tym opowiadać :)

      Usuń
  3. Też się zastanawiałam mocno nad cała ideą wspinaczek po niedawnej tragedii, dlatego chętnie przeczytałabym tę książkę. A autorkę... podziwiam.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tym samym myślałam, ale po lekturze tej książki lepiej rozumiem punkt widzenia alpinistów. Z tym, że można nie wrócić oni się po prostu liczą za każdym razem. To jest ryzyko, które muszą podjąć.

      Usuń
  4. Jestem pełna podziwu i uznania dla takich osób. Sama nie odważyłabym się na takie odważne przygody.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na pewno też nie. Oszalałabym ze strachu, nie mówiąc o tym, że nie dałabym rady fizycznie. Ponadto uważam, że jeśli ktoś ma partnera/partnerkę, dzieci, to nie powinien narażać ich na stres, że w każdej chwili może w tych górach zginąć.

      Usuń
  5. Przyznaję szczerze, że w ogóle nie czytuję takich książek, ale mam w pracy koleżankę, która lubi takie klimaty - może jej polecę te publikację ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do niedawna też mnie nie interesowały podobne publikacje, ale ostatnio zmieniłam zdanie. Może i Ty się kiedyś przekonasz :)

      Usuń
  6. Też się ostatnio zastanawiałam nad fenomenem alpinistów. Skąd w nich taka odwaga?? Czy pasja jest silniejsza niż strach? Trochę zazdroszczę im tej wielkiej pasji, którą żyją. Tej odwagi, której mi brak często w najprostszych czynnosciach w życiu.
    Zainteresowałaś mnie tą książką. Nawet nie wiedziałam, że Polka zdobyła Mount Everest. Bardzo bym chciała by ta książka trafiła w moje ręce :)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polacy mają sporo sukcesów w wysokogórskich wspinaczkach, więc jest o kim czytać :) Pierwszą Polką na Evereście była Wanda Rutkiewicz, a drugą właśnie Czerwińska :)

      Usuń
  7. Jeśli mam być szczera to nigdy nie rozumiałam co ludzi ciągnie by zdobywać szczyty i narażać się na takie niebezpieczeństwo. Wynika to pewnie z faktu, iż nie znoszę zimna. Jednakowoż książkę chętnie bym przeczytała, lubię takie historie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pasja i chęć zmierzenia się z własnymi słabościami - myślę, że to napędza ludzi. Zresztą, niektórzy są takimi niespokojnymi duchami, ciągle chcą czegoś nowego doświadczać. Zimno musi być potworne, też nie wytrzymałabym w takich warunkach.

      Usuń
  8. Ciekawa opowieść i mnóstwo zdjęć...z pewnością ta pozycja nie zachęci mnie do zostania himalaistką, ale za to powinna dostarczyć wielu ciekawych informacji;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęcia to ogromny atut, oglądając te wspaniałe widoki można zrozumieć, że ludzie podejmują trud, by zobaczyć je na żywo :)

      Usuń
  9. Lubię czytać o ludziach z pasją, prawdziwie odważnych i niebojących się realizować swoje marzenia. Czuję, że mogłabym się wiele nauczyć od Anny Czerwińskiej, bo niestety, ale jestem "boi dupa" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to możemy podać sobie ręce, bo ja też jestem strachliwa. Nie wypuściłabym się na taką niebezpieczną wyprawę za nic w świecie. Ale poczytać o takich podróżach można :)

      Usuń
  10. Czytałam dwie części GórFanki (więcej niestety biblioteka nie posiada). Podziwiam tę kobietę za siłę, determinację i za ten humor też.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że i ja szybko sięgnę po resztę książek. Humor miejscami specyficzny, ale mam wrażenie, że zupełnie naturalny. Taka jest Anna Czerwińska :)

      Usuń
    2. Też mi się tak wydaje. Co w głowie to na języku. Lubię takich ludzi. ;)

      Usuń
  11. Hmm, wielką fanką gór nie jestem, ale lubię literaturę podróżniczą, a ta książka chyba się do niej zalicza... Może kiedys się skuszę i przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że nawet jak nie jest się fanem gór to lektura może sprawić przyjemność, polecam :)

      Usuń
  12. Rzadko czytam te podróżnicze, ale tej dałabym szansę:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam góry i podróżuję w ich kierunku zawsze, gdy mam taką możliwość. Chętnie przeczytam tę książkę, bo również jestem Górfanką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie to dla Ciebie lektura obowiązkowa :)

      Usuń
  14. Przyznam szczerze, że nie spodziewałabym się, że ta książka okaże się być taka fajna. Twoja recenzja mnie zachęciła :)

    OdpowiedzUsuń
  15. bardzo zaintrygowala mnie kwestia stosunkow pomiedzy alpinistami. zawsze myslalam ze to naprawde zgrana grupa, ktora zawsze gotowa jest do pomocy a tu taka niespodzianka... bardzo chetnie przeczytalabzm te ksiazke.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślałam, ale okazuje się, że zgranych grup jest jak na lekarstwo. W większości ludzie są zazdrośni o sukcesy innych, samolubni i nieuważni często.

      Usuń
  16. po górach wiele nie wędruje, ale książę o człowieku pełnych pasji zawsze chętnie poznam. o pani Annie trochę już słyszałam, a w obliczu ostatnich wydarzeń kwestie alpinizmu wzbudzają jeszcze więcej emocji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to prawda i myślę, że to właściwy moment na dowiedzenie się paru rzeczy o wspinaczce wysokogórskiej. Wyobrażenia laika w większości nijak mają się to tego, jak naprawdę wygląda taka wyprawa.

      Usuń
  17. Ja w ogóle podziwiam tych ludzi. Kiedyś sama chciałam zdobywać górskie szczyty, ale po pierwsze, ze względów zdrowotnych raczej nie mogłabym tego robić, po drugie już mi ostatnio trochę przeszło ;)

    Książka zdaje się być interesująca, w sumie można by ją zaliczyć do literatury podróżniczej, a taką lubię najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej zalicza się do literatury podróżniczej, więc jeśli lubisz takie książki, to nie wahaj się i czytaj :)

      Usuń
  18. To chyba jednak nie dla mnie pozycja.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja też uwielbiam wędrówki po górach. Być może nie w tak ekstremalnym wydaniu, bo mam lęk wysokości, ale podziwiam osoby, które mają tyle odwagi, aby się tym zajmować. Lubię też czytać ich historie i myślę, że tego typu książce forma wywiadu niczego nie ujmuje. Lektura jak najbardziej w moim guście :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, po przeczytaniu również uważam, że wywiad to był dobry pomysł. Ale na początku miałam trochę obaw czy w takiej formie książka okaże się interesująca.

      Usuń
  20. Przeczytam bardzo chętnie - ze względu na tematykę i kobiecy punkt widzenia...

    OdpowiedzUsuń